Dane o przepływach kapitałowych stoją w kontrze do narracji o erozji amerykańskiej wiarygodności. Mimo politycznych zawirowań i agresywnej polityki celnej zagraniczni inwestorzy zwiększają ekspozycję na amerykańskie aktywa. Na razie wysokie stopy zwrotu — napędzane boomem na AI i wysokimi rentownościami — wygrywają z chaosem i niepewnością polityki Trumpa.
Zakupy netto amerykańskich aktywów przez podmioty zagraniczne wyraźnie rosną. W 2025 r. 3-miesięczna średnia krocząca napływu kapitału utrzymuje się na poziomie wyższym niż w latach 2023–24. Wyjątkiem był kwiecień, kiedy ogłoszenie nowych ceł przez administrację Trumpa (tzw. dzień wyzwolenia) wywołało krótkotrwałą panikę i odpływ kapitału. Wtedy rzeczywiście światowi inwestorzy utracili przez moment zaufanie do amerykańskiego rynku. Ale wkrótce wszystko wróciło do normy. Można powiedzieć: business as usual.
Odporność amerykańskiego rynku finansowego na polityczny chaos opiera się na dwóch fundamentach. Pierwszy to hossa technologiczna. Od kwietniowego dołka indeks S&P 500 wzrósł o 34,7 proc. USA pozostają globalnym centrum rozwoju sztucznej inteligencji. Dla kapitału zagranicznego ekspozycja na rynek amerykański jest niezbędna, by uczestniczyć w zyskach generowanych przez spółki technologiczne.
Drugi to atrakcyjność amerykańskiego długu. Rentowność 10-letnich obligacji skarbowych USA w 2025 r. oscyluje w przedziale 4,0–4,6 proc. To znaczący wzrost w porównaniu ze średnią z lat 2011–19, która wynosiła około 2,3 proc. Przy umiarkowanie niskiej inflacji (2–3 proc.) oznacza to dodatnie stopy realne. Wprawdzie Fed (amerykański bank centralny) jest w cyklu luzowania polityki monetarnej, co sprawia, że stopy procentowe i rentowności spadają, więc ,atrakcyjność długu też. Wczoraj nominalne stopy zostały obniżone o 25 pkt bazowych — do przedziału 3,5-3,75 proc. Ale poziom stóp w okolicach 3-4 proc. nadal oferuje globalnym inwestorom instytucjonalnym rzadką kombinację bezpieczeństwa i relatywnie wysokiego dochodu, co skutecznie przyciąga kapitał mimo obaw o stabilność polityczną, ale też budżetową kraju.
Obserwowany napływ kapitału stoi w sprzeczności z tezami części ekonomistów, w tym Paula Krugmana. Niedawno na swoim blogu ostrzegał, że niespójna strategia negocjacyjna Waszyngtonu prowadzi do erozji wiarygodności USA. Przy czym zapewne chodzi tu bardziej o wiarygodność geopolityczną, a nie finansową, choć często idą one w parze.
Wydaje się jednak, że rynki finansowe na razie oddzielają jedną wiarygodność od drugiej i działają pragmatycznie: dopóki amerykańska gospodarka oferuje umiarkowanie wysokie stopy zwrotu i najgłębszy rynek kapitałowy, dolar pozostaje bezpieczną przystanią.
