Podatnik, który chce być uczciwy, nie ma łatwego życia. Nadal nie wie, czy płacić VAT, bo sąd nie rozstrzygnął jego wątpliwości.
W ubiegłym tygodniu warszawski Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA) zajął się sprawą Włodzimierza K., biegłego sądowego przy Sądzie Okręgowym w Warszawie, który rok temu spytał dwa urzędy skarbowe, czy jego czynności są opodatkowane VAT. Urzędy wydały sprzeczną interpretację przepisów, a izba skarbowa, ich organ nadrzędny, nie zareagowała na pytanie.
— Nie oponuję przeciw płaceniu podatku, jeśli mam go płacić. Chcę tylko wiedzieć, czy mam taki obowiązek. Sąd okręgowy uważa, że nie i nie chce nawet przyjmować ode mnie faktur VAT — opowiada Włodzimierz K.
Urząd Skarbowy Warszawa Śródmieście stwierdził, że podatek się należy, a urząd z Woli zaraz potem — że nie. Włodzimierz K. zwrócił się zatem ponownie do urzędu śródmiejskiego o spójną interpretację. Czekał pół roku, aż wreszcie poskarżył się do WSA na tzw. bezczynność organu, bo załatwienie jego sprawy trwa zbyt długo. Już po złożeniu skargi dostał ze Śródmieścia odpowiedź, że sprawa została przekazana do izby skarbowej (IS). To go nie usatysfakcjonowało, więc skargi nie wycofał. WSA jednak skargę odrzucił. Powód — skarżący nie wyczerpał całej drogi odwoławczej.
— Włodzimierz K. powinien był poskarżyć się najpierw do IS, a jeśli i ta byłaby bezczynna, to do ministra finansów. Organ nadrzędny powinien wyznaczyć niższemu termin załatwienia sprawy — wyjaśniała sędzia Jolanta Sokołowska.
Włodzimierz K. nadal nie wie, czy ma płacić VAT...
— Od tego roku podatnik ma łatwiejszą drogę do sądu. Może zapytać urząd skarbowy, na jego odpowiedź zażalić się do IS, a na odpowiedź izby służy już skarga do WSA — pocieszała go sędzia.