Kaucje bez opóźnień, ale z problemami

Łukasz RawaŁukasz Rawa
opublikowano: 2025-09-17 20:00

Resort klimatu zapewnia, że system zbiórki opakowań wystartuje zgodnie z planem – 1 października 2025 r. Cieszy wykonanie kroku ku gospodarce obiegu zamkniętego, martwią legislacyjne dziury i organizacyjny chaos, które mogą podważyć zaufanie konsumentów do wprowadzonych rozwiązań już na starcie.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • kiedy rusza system kaucyjny w Polsce
  • ile wyniesie kaucja za butelki i puszki
  • jakie firmy zyskają na rozwoju rynku zwrotomatów
  • jakie przepisy i rozliczenia budzą największe wątpliwości
  • z jakimi problemami zmierzą się małe sklepy i punkty handlowe
  • jak system wpłynie na ceny produktów i inflację
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Wiceminister klimatu i środowiska Anita Sowińska potwierdziła w środę, że system kaucyjny wystartuje 1 października 2025 r. Podkreślała, że część sieci handlowych ogłosiła już pełną gotowość do zbiórki opakowań, a operatorzy podpisują kolejne umowy – nie tylko z dużymi sklepami powyżej 200 m kw., dla których wejście do systemu kaucyjnego jest obowiązkowe, ale i mniejszymi placówkami, które mogą to zrobić dobrowolnie.

Anita Sowińska ostrzegła, że te sklepy, które są zobowiązane do zbierania opakowań, a nie będą tego robić, narażą się na kontrole i kary ze strony Wojewódzkich Inspektoratów Ochrony Środowiska (WIOŚ). Przypomniała również, że klient ma prawo otrzymać za zwrócone opakowanie gotówkę, a nie bon, zaś wszelkie nieprawidłowości można zgłaszać do Inspekcji Handlowej.

System kaucyjny ma przynieść realne korzyści środowisku – poziom recyklingu butelek PET ma wzrosnąć z obecnych 45 proc. do ponad 90 proc. W przypadku szkła już teraz odzyskuje się ponad 90 proc. butelek zwrotnych.

Niejasne przepisy, realne ryzyko

Przedstawiciele operatorów systemu kaucyjnego są pełni obaw. Twierdzą, że ustawa o systemie kaucyjnym pozostawia wiele niedopowiedzeń, które w praktyce mogą generować chaos. Wątpliwości budzą nawet podstawowe definicje poziomu zbiórki i poziomu recyklingu. Pierwsze pojęcie odnosi się do liczby opakowań, które wróciły do systemu w stosunku do wprowadzonych na rynek. Drugie – do tego, ile z nich faktycznie trafiło do recyklera i zostało przetworzone. Problem pojawia się wtedy, gdy część odpadów gubi się po drodze – np. butelki ulegają zniszczeniu między sklepem, a centrum sortującym. Nie wiadomo wtedy, czy nadal powinny być zaliczone do zbiórki, czy już nie.

Niejasności dotyczą też rozliczeń między operatorami a producentami. Jeśli firma dołączy do systemu dopiero pod koniec roku, operator nie ma realnej możliwości nadrobienia braków w jej imieniu. Mimo to ustawa nakazuje dzielić kary za nieosiągnięcie wymaganych poziomów zbiórki po równo. Operator może więc być obciążony sankcjami za coś, na co nie miał wpływu.

Inny problem wiąże się z tym, że zebrane opakowania są przypisywane do producenta na podstawie kodów kreskowych, niezależnie od tego, kto je odebrał. W ten sposób cały rynek wspólnie pracuje na realizację celów środowiskowych, ale nie ma jasności, jak raportować dane – czy operator powinien uwzględniać tylko to, co sam zebrał, czy również urobek innych podmiotów, obejmujący opakowania producentów z którymi ma umowę.

Kto skupi, a kto nie

Nie do końca przejrzyste są obowiązki wielu instytucji – od aptek i hurtowni po pracodawców kupujących napoje na potrzeby swoich pracowników. Firmy te, chcąc odzyskać wpłaconą kaucję, mogą zarejestrować się jako punkt zbiórki i rozliczać opakowania. Rozwiązanie wydaje się proste, ale rodzi nowe pytania. Jeśli dana instytucja oficjalnie stanie się punktem zbiórki, teoretycznie każdy klient z ulicy będzie mógł przynieść butelki i zażądać wypłaty kaucji. Dla pracodawcy oznacza to ryzyko, że mechanizm przeznaczony do rozliczeń wewnętrznych zacznie generować nieprzewidziane koszty i obowiązki wobec osób trzecich.

Problematyczna jest sytuacja małych sklepów. Placówki poniżej 200 m kw. formalnie nie muszą wchodzić do systemu. Wyjątkiem jest sprzedaż napojów w butelkach zwrotnych ze szkła – w tym przypadku udział jest obowiązkowy, ale dotyczy wyłącznie tego typu opakowań. Wielu właścicieli małych placówek ma problem, bo z jednej strony chcieliby prowadzić zbiórkę, żeby nie ryzykować utraty klientów, ale z drugiej strony boją się decyzji biznesowych, które mogą oznaczać poniesienie wielkich kosztów i ryzyko kar w razie niewywiązania się z przyjętych na siebie obowiązków.

Logistyka bez danych wyjściowych

Uczestnicy rynku nie wiedzą przed startem systemu jak będą wyglądały przepływy opakowań. Trudno przewidzieć, gdzie konsumenci będą oddawać butelki. Może się zdarzyć, że z jakiegoś powodu do sklepu który nigdy nie sprzedawał danej marki trafi większa liczba butelek producenta spoza regionu i będzie trzeba je przechować do momentu odbioru.

To rodzi wyzwania logistyczne: jak często wysyłać samochody po odbiór, ile miejsca w sklepach zarezerwować na przechowywanie, gdzie kierować szkło zwrotne, a gdzie plastik i aluminium. Operatorzy muszą przygotować się na bardzo różne scenariusze. Dopiero po dłuższym czasie działania systemu będzie wiadomo, jak ustawić logistykę na stałe.

Gotówka kontra cyfryzacja

System startuje w oparciu o rozliczenia gotówkowe, co stoi w sprzeczności z trendem odchodzenia od gotówki. W praktyce może to rodzić kłopoty – zwłaszcza w małych sklepach, które nie zawsze mają odpowiednią ilość drobnych. Pojawiają się więc pomysły rozwiązań pośrednich, np. odliczania wartości kaucji od rachunku przy kasie. Mechanizm byłby wygodny dla sprzedawcy, ale stoi w sprzeczności z założeniami ustawy: konsument powinien odzyskać pieniądze i móc wydać je gdziekolwiek, a nie być przywiązany do sklepu, w którym zwrócił opakowanie.

Dopiero w przyszłości mogą pojawić się nowoczesne formy rozliczeń – zwrot bezpośrednio na kartę, przelew na konto czy przekazanie środków na cele charytatywne. Na razie jednak rynek musi pogodzić się z tym, że podstawą będzie gotówka, mimo że coraz słabiej pasuje ona do cyfrowych realiów.

System za miliardy złotych

Koszty uruchomienia i działania systemu kaucyjnego w Polsce w ciągu najbliższych dziesięciu lat przekroczą 40 mld zł – wynika z wyliczeń firmy Deloitte. Na inwestycje w infrastrukturę i urządzenia przypadnie ok. 11,5 mld zł, a na bieżące funkcjonowanie aż 32,4 mld zł, czyli o ponad 9 mld zł więcej niż wcześniej zakładano.

Do głównych źródeł dodatkowych wydatków należą wyższe stawki za zbiórkę manualną, rosnąca liczba zwrotomatów oraz obowiązek zapewnienia przez każdego operatora co najmniej jednego stacjonarnego punktu zbiórki w każdej gminie. Deloitte szacuje, że średni koszt obsługi jednego opakowania w systemie wyniesie ok. 40 gr netto.

Tak ogromne inwestycje tworzą również nowy rynek dla dostawców technologii. O kontrakty na dostawy automatów zwrotnych będą rywalizować globalni gracze – norweska Tomra, amerykańskie Envipco, brytyjski Recyclever czy szwedzki RVM Systems – a także polskie firmy, m.in. R3 i WMC Tech ze swoją marką Splask.

System obejmie butelki plastikowe do 3 l, puszki aluminiowe do 1 l oraz butelki szklane wielorazowe do 1,5 l. Kaucja wyniesie 50 gr dla plastiku i puszek oraz 1 zł dla szkła zwrotnego.

Okiem eksperta
Kaucja dobije mały handel
Adam Abramowicz
prezes Organizacji Pracodawców Rada Przedsiębiorców, były rzecznik MŚP

Zebrane analizy i doświadczenia pokazują, że w obecnym kształcie system kaucyjny nie jest gotowy do uruchomienia. Mimo apeli do resortu klimatu i premiera, wszystko wskazuje, że wejdzie on w życie w zaplanowanym terminie. Tymczasem Polska od lat, kosztem miliardów złotych, rozwija system selektywnej zbiórki odpadów komunalnych. Nakładanie na niego konkurencyjnego mechanizmu jest nieprzemyślane i szkodliwe dla gospodarki oraz konsumentów.

Z raportu Deloitte wynika, że w ciągu dekady kosztem wielomiliardowych inwestycji uzyskamy efekt ekologiczny w postaci wzrostu recyklingu o zaledwie 0,4 proc. względem obecnego systemu gminnego. Wdrożenie systemu kaucyjnego od 1 października 2025 r. może więc przynieść więcej szkód niż korzyści, pogłębiając kryzys zaufania obywateli do instytucji państwa.

Wciąż brakuje jasnych wytycznych dotyczących poboru i zwrotu kaucji, rozliczeń między podmiotami, oznakowania produktów czy obsługi szkła. Informacje płynące z resortu klimatu są niespójne, co wprowadza przedsiębiorców w stan niepewności prawnej. Punkty handlowe zostaną obciążone obowiązkiem przyjmowania zwrotów bez systemowego wsparcia finansowego – koszt zakupu butelkomatu sięga nawet 100 tys. zł, a państwo wykluczyło dofinansowanie.

Sklepy poniżej 200 m kw. formalnie nie muszą wchodzić do systemu, ale brak udziału oznacza ryzyko utraty klientów. Małe placówki stają więc przed widmem bankructwa, co sprzyja dalszej koncentracji rynku i eliminacji polskiego drobnego handlu.

Nie można też pominąć ryzyka inflacyjnego. Kaucja będzie doliczana do ceny detalicznej, a rosnące koszty logistyki, infrastruktury i administracji zostaną przerzucone na klientów. W efekcie system, zamiast wspierać działania proekologiczne, stanie się kolejnym czynnikiem podbijającym inflację i uderzającym w siłę nabywczą polskich rodzin.