Od 31 sierpnia 2016 r. nie można już otworzyć rachunku foreksowego w domu maklerskim PKO Banku Polskiego. Niespełna dwa lata przetrwała więc foreksowa oferta największego polskiego banku. Umowy dotychczasowym klientom zostały już wypowiedziane. Ich rachunki zostaną zamknięte do końca września. W marcu 2015 r. przygodę z foreksem postanowił zakończyć inny bankowy dom maklerski — ING Securities. Jego oferta przetrwała zaledwie rok. Oba banki otwierały swoje platformy na fali zniechęcenia do polskiej giełdy i wzmożonego zainteresowania zarabianiem na największym na świecie rynku walutowym. „Decyzja o zamknięciu platformy została podjęta w efekcie przeglądu strategicznych linii biznesowych banku. Analizy tego typu bank przeprowadza regularnie. Dzięki nim na bieżąco monitoruje efektywność swoich głównych obszarów biznesowych. Przeprowadzane prace analityczne wykazały, że dla domu maklerskiego PKO BP wskazana jest koncentracja działalności w obszarze standaryzowanego rynku giełdowego i rozwój tego obszaru usług również poprzez wykorzystanie posiadanych przewag konkurencyjnych w zakresie jakości obsługi klienta oraz szerokiego wachlarza usług” — głosi stanowisko PKO BP.
— Być może ktoś doszedł też do wniosku, że forex nie pasuje do linii banku. PKO BP jest mocno zależny od skarbu państwa, może być prezentowany jak wzorzec postaw — oto poważny bank, który nie bawi się w forex, pójdźcie tą drogą. Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) wytycza szlak, a po zmianie przewodniczącego na jesieni może dodatkowo dokręcić śrubę takim usługom — spekuluje przedstawiciel jednego z banków oferujących usługi foreksowe. Gwoli ścisłości, trzeba jednak przypomnieć, że pod przewodnictwem Andrzeja Jakubiaka KNF regularnie starała się zniechęcać do foreksu. Jakiś czas temu wprowadziła też ograniczenie dźwigni. Nie jest przy tym jedynym nadzorem w Europie, który postanowił uderzyć w ten biznes. Zakaz reklamy tego typu działalności dyskutowany jest we Francji, a Belgia zabroniła w sierpniu 2016 r. otwierania rachunków klientom indywidualnym. — Rynek belgijski jest specyficzny. Obostrzenia związane z rozpoczęciem działalności były tam takie, że zdecydowało się na to bardzo niewiele firm zagranicznych. Dużym problemem była zaś brutalna, a nawet oszukańcza reklama firm z rajów podatkowych, w tym Cypru. To zjawisko, które występuje również u nas. W Belgii chodziło przy tym nawet nie o forex jako taki, ale o sprzedaż klientom indywidualnym opcji binarnych, czyli czegoś, co u nas w ogóle nie występuje — wyjaśnia osoba z branży.
Niezależnie do działań organów nadzoru, wydaje się, że coraz więcej potencjalnych graczy dostrzega, że oparcie foreksu na wysokiej dźwigni finansowej powoduje, że tak samo łatwo o zyski jak i straty. Te ostatnie mogą być w praktyce nieograniczone i zniechęcają do aktywności. Widać to zresztą po wynikach X-Trade Brokers (XTB), pioniera foreksu w Polsce, który w maju 2016 r. zadebiutował na GPW. W krajach, w których prowadzi działalność, miał na koniec czerwca 139,2 tys. rachunków. Aktywnych było jednak zaledwie 12 proc. Jakub Maly, prezes XTB, przyznaje zresztą, że brytyjskie referendum i wydarzenia w Turcji spowodowały, że klienci zachowują się inaczej niż do tej pory. Mają większą awersję do ryzyka, zawierają mniejsze transakcje, częściej przyjmują strategię „kupuj i trzymaj” czy „sprzedaj”, a nie spekulują krótkoterminowo. To wszystko może wpływać na rentowność biznesu brokerów i decyzje o zamykaniu biznesu przez podmioty niemające wystarczająco dużej liczby klientów. © Ⓟ
4 Tyle banków oferuje jeszcze rachunki foreksowe.
23 mln zł Tyle zarobił w ostatnim półroczu X-Trade Brokers na aktywności około 16 tys. klientów.