Dziś szef międzynarodowej misji w Bagdadzie ma przedstawić na forum ONZ pełen raport na temat pracy inspektorów w Iraku. Władze USA liczą, że da im to możliwość rozpoczęcia wojny.
Atmosfera wokół Iraku staje się coraz bardziej napięta. Dziś na forum ONZ Hans Blix, szef inspektorów pracujących w Iraku, ma przedstawić raport z prac misji.
Władze Stanów Zjednoczonych liczą, że w dokumencie znajdą się dowody kłamstw irackich władz w sprawie broni masowego rażenia. To byłoby podstawą do przyjęcia przez Radę Bezpieczeństwa ONZ, która spotka się w tym tygodniu, kolejnej rezolucji, dającej Amerykanom i ich sojusznikom zielone światło do rozpoczęcia interwencji zbrojnej. Choć Stany Zjednoczone nie ukrywają, że dowodów jest dość, by rozpocząć atak na podstawie dotychczasowych rezolucji ONZ.
Sytuacja staje się bardzo napięta w samym Iraku. Z nieoficjalnych informacji wynika, że władze w Bagdadzie zagroziły karą śmierci każdemu, kto piśnie choć słowo inspektorom rozbrojeniowym.
— Saddam Husajn nakazał zabić wraz z rodzinami wszystkich irackich naukowców, którzy będą współpracować z ONZ — twierdzi Paul Wolfowitz, zastępca sekretarza obrony USA.
Faktem jest, że już kilku naukowców irackich odmówiło udzielania jakichkolwiek wyjaśnień inspektorom.
Z kolei iracka opozycja twierdzi, że do odparcia możliwego ataku ze strony Stanów i ich sojuszników władze w Bagdadzie gotowe są użyć chemicznych środków bojowych. Elitarne oddziały armii irackiej otrzymały specjalne kombinezony, zabezpieczające przed atakiem chemicznym. Wojsko otrzymało również atropinę — lek, stosowany jako antidotum przy ataku gazem paraliżującym.
Tymczasem w NATO i ONZ trwa ostra debata na temat potrzeby i zasadności interwencji zbrojnej w Iraku. Amerykanie prezentują kolejne dowody na kłamstwa Saddama Husajna, który zdecydowanie twierdzi, że w jego kraju nie ma i nie produkuje się broni masowego rażenia.
— Nadal działa w Iraku specjalna organizacja, zajmująca się produkcją i ukrywaniem broni masowego rażenia. Iracka deklaracja w tej sprawie sprowadza się do kłamstw — odpowiada Condoleezza Rice, doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego.
Nie wszyscy sojusznicy Stanów Zjednoczonych wierzą jednak w te zapewnienia. Niemcy i Francja sprzeciwiają się jakimkolwiek działaniom w Iraku bez autoryzacji ONZ. Chcą oni, by inspektorzy pracowali nadal i przygotowali kolejny raport. Także Rosja uważa, że problem Iraku należy uregulować innymi sposobami niż wojna, zaś Chiny wyraziły zaniepokojenie koncentracją wojsk w rejonie Zatoki Perskiej.
Amerykanie twardo obstają przy swoim — jak najszybciej należy podjąć działania zbrojne w celu rozbrojenia Iraku i obalenia Saddama Husajna.
— Niemcy i Francja sprawiają kłopot. Spójrzcie jednak na inne kraje Europy. W kwestii Iraku są one z nami i Wielką Brytanią — twierdzi Donald Rumsfeld, sekretarz obrony USA.
O możliwych rynkowych konsekwencjach prezentowanego dziś raportu czytaj obok.