Koreańskie akcje idą łeb w łeb z polskimi

Kasper Ohmeyer (Borsen)
opublikowano: 2025-07-28 20:00

Indeks Kospi od początku roku urósł o ponad jedną trzecią, a duże banki przewidują długoterminowy trend wzrostowy.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Powiedzmy sobie jasno: jeśli ten wzrost cen akcji cię ominął, to jest to zrozumiałe. 

W 2025 r. uwaga inwestorów skupiła się na najważniejszych globalnych tematach. Od gróźb Donalda Trumpa dotyczących ceł po politykę stóp procentowych banków centralnych, a także na wahaniach cen akcji europejskich spółek zbrojeniowych. 

Jednak w cieniu tego wszystkiego zupełnie inny rynek akcji pokazał się z jak najlepszej strony.

Południowokoreańskie giełdy notują w tym roku silny wzrost. Wiodący indeks - Kospi – wzrósł o 33,8 proc. i według danych agencji Bloomberg jest to czwarty wynik na świecie. Szósty - zaledwie o 1,3 pkt proc. gorszy - należy do polskiego WIG20.

Taki rozwój sytuacji zaskoczył rzeszę zagranicznych inwestorów. Przez dziewięć miesięcy z rzędu byli sprzedającymi netto południowokoreańskie akcje, ale ich nastawienie w końcu się zmieniło. Tylko w lipcu kupili akcje za ponad 3,1 mld USD. To więcej niż łącznie w maju i czerwcu, podała agencja Bloomberg.

Nowe czasy

Kospi wspiął się do poziomów cenowych nieobserwowanych od 2021 r. Stało się to po tym, jak Korea Południowa zaledwie kilka miesięcy temu znalazła się w burzliwym okresie pełnym niepokojów politycznych. Wówczas prezydent kraju został odsunięty od władzy po nieudanej próbie wprowadzenia stanu wyjątkowego. W czerwcu na nowego prezydenta wybrano Lee Jae-Myunga, człowieka, który ubiegając się o urząd, obiecywał podniesienie wartości Kospi do 5000 pkt. To o 56 proc. wyżej niż obecnie.

Akcje w Korei Południowej od dawna borykają się z przeciwnościami losu, które w kręgach inwestorów określane są mianem „koreańskiego rabatu”. Termin ten odnosi się do faktu, że akcje południowokoreańskich firm, takich jak Samsung i Hyundai, są zazwyczaj wyceniane niżej niż podobne firmy w innych częściach świata, nawet jeśli przynoszą porównywalne zyski. 

Dzieje się tak częściowo dlatego, że wiele największych firm w Korei Południowej jest kontrolowanych przez rodzinne konglomeraty, w związku z czym pojawiają się głosy krytyki za brak należytej troski o interes akcjonariuszy mniejszościowych. Rząd stara się teraz temu zaradzić - na początku lipca z inicjatywy nowego prezydenta przyjęto szereg nowych przepisów. Członkowie zarządu ponoszą teraz prawną odpowiedzialność przed wszystkimi akcjonariuszami, a nie tylko przed rodzinami dominujących właścicieli, jak do tej pory. Jednocześnie największym akcjonariuszom ograniczono prawo głosu przy powoływaniu komitetów audytorskich. 

Z potencjałem wzrostu

Japoński bank Nomura zdecydował się na podniesienie oczekiwań dotyczących zwrotu z indeksu Kospi, a wartość docelową Kospi w perspektywie 12 miesięcy wyznaczył na 3800-4000 pkt.

„Oczekujemy, że najnowsze reformy zmniejszą koreański rabat. Biorąc pod uwagę ostatnią reformę, która obarcza zarządy większą odpowiedzialnością wobec akcjonariuszy mniejszościowych, spodziewamy się, że spółki giełdowe wykażą się lepszym zarządzaniem aktywami, poprawą ładu korporacyjnego i wyższymi zyskami” – napisano w uzasadnieniu.

JP Morgan, największy amerykański bank, również jest niezwykle optymistycznie nastawiony do przyszłości koreańskich akcji. Radzi przeważać je w portfelu i oczekuje wzrostu o 50 proc. w ciągu najbliższych dwóch lat.

„Jakakolwiek zmienność na światowych lub regionalnych rynkach akcji w okresie letnim – czy to w związku z taryfami, spowolnieniem wzrostu gospodarczego czy wahaniami na rynkach obligacji – może szybko stać się okazją do kupna” – uważają eksperci JP Morgana. 

Polscy inwestorzy mogą zainwestować w koreańskie akcje przez ETF-y dostępne w ofercie wybranych biur maklerskich.