Najnowszy „Newsweek” opisuje „Wielkie upadki rekinów biznesu”. Tygodnik wymienia grzechy główne i przypisuje je do postaci z pierwszych stron gazet. Wśród wymienionych nazwisk znajdziemy należące do Ryszarda Krauzego, któremu tygodnik przypisuje nieumiarkowanie. „W 2006 r. Ryszard Krauze miał w ręku kilka potężnych atutów biznesowych: akcje Prokom Software (…), projekt Miasteczko Wilanów oraz perspektywiczną spółkę biotechnologiczną Bioton. Kiedy jednak otrzymał od kazachskiego przedsiębiorcy propozycję wejścia w nieznany, ale niezwykle dochodowy biznes naftowy, zaryzykował wszystko. (…) Niestety, kupione złoża okazały się trudne w eksploatacji, przez rynki przetoczył się kryzys i inwestorzy, a później także banki, zaczęli skąpić pieniędzy na odwierty”. W rezultacie inwestor pozbył się wielu udziałów. Ostatnio musiał sprzedaż nawet kolekcję obrazów. „Ratowanie Petrolinvestu na niewiele się zdaje – akcje spółki, które po debiucie kosztowały 750 zł, dziś można kupić za 11 zł. Z firmy odszedł niedawno prezes, a ostatnią deską ratunku jest francuski koncern Total…”.
W podobnym tonie rozpoczyna się wywiad z Ryszardem Krauze w poniedziałkowym
„Wproście”. Inwestor tłumaczy tu, że 2007 r. nauczył go, że trzeba przygotować
się na niespodziewane sytuacje. „Stałem się ostrożniejszy. Więcej kalkuluję”.
Jednocześnie Krauze zapewnia: „Mam wrażenie, że firmy, w których jestem
znaczącym akcjonariuszem, wychodzą z kryzysu wręcz wzmocnione”. Jako przykład
inwestor podaje Bioton. O Petrolinveście mówi: „…jest firmą, której poświęcam
najwięcej uwagi. Jesteśmy na początku drogi. (…) Alianz z Totalem był tylko
pierwszym krokiem. (…) Zawarliśmy umowę z PGNiG dotyczącą współpracy przy
wierceniach na naszych koncesjach. Nie zdziwiłbym się, gdyby Petrolinvest zawarł
umowy również z innymi polskimi firmami z sektora energetycznego”. Krauze
zapewnia, że walczy do końca: „Zawsze taki byłem. Nic się nie
zmieniło.”