Kryptospółki z giełdy trafiły pod rentgen

Karolina WysotaKarolina Wysota
opublikowano: 2018-08-09 22:00

Krypto Jam pracuje nad indeksem spółek notowanych na GPW. Sprawdza, kto na blockchainowej fali pompuje kurs.

Z tego artykułu dowiesz się:

- Jak inicjatywę tłumaczy pomyslodawca, Krypto Jam

- Jakie spółki giełdowe uwierzyły w blockchainowy biznes

- Jak inicjatywę komentują analitycy

Blockchain, przez wielu ekspertów przedwcześnie okrzyknięty technologią przyszłości, może skończyć jako wyświechtany termin. Mocno na to pracują osoby, które na kwitnącej kryptomodzie próbują ubić interes życia. Wykorzystują blockchain jako magnes na inwestorów. Przykładów nie brakuje wśród giełdowych graczy z Książęcej.

Mnoży spółki
Mnoży spółki
Rafał Zaorski zaistniał w Polsce jako trader, który walczył z foreksowymi naciągaczami. Początkowo wątpił w kryptowaluty, ale gdy udało się mu zarobić na nich pierwszy milion, zaczął rozwijać własny kryptobiznes.
Fot. Marek Wiśniewski

Spółka Rafała Zaorskiego, Krypto Jam pracuje nad Polish Stock Blockchain Index (PSBI) i właśnie prześwietla firmy z GPW. W skład indeksu wejdą te spółki, których obietnice mają pokrycie w rzeczywistości. PSBI będzie ważony kapitalizacją spółek i ich dziennymi obrotami na GPW. Indeks, jak zapewnia pomysłodawca, będzie gotowy do końca sierpnia.

— Chcemy oddzielić wartościowe firmy od wydmuszek. Ten rynek dynamicznie się rozwija, a blockchain znajduje zastosowanie w coraz szerszych kręgach — m.in. e-commerce, medycznym, informatycznym i kryptowalutowym — tłumaczy Rafał Zaorski, prezes Krypto Jam.

Prześwietlane firmy

Dotarliśmy do roboczego raportu Krypto Jamu, z którego wynika, że pod lupę trafiło siedem spółek notowanych na rynku NewConnect (NC): CWA, Makolab, Atende, Devoran, Erne Ventures, Novina, Bitevil. Jak dotąd obietnice zmaterializowały tylko trzy pierwsze. CWA stworzyło platformę płatniczą SNIPAY, Makolab system przechowywania danych, a Atende trwały nośnik. Rynek wciąż czeka, aż prace rozpocznie Devoran, który chce zbudować kryptokopalnię. Podobnie jest w przypadku spółek Erne Ventures i Novina, które ogłosiły,że chcą przeprowadzać ICO (Initial Coin Offering) zewnętrznych firm. Natomiast Bitevil, spółka założona przez Marię Belkę, córkę byłego premiera i szefa banku centralnego, wypuściła eracoin, token podobny do kryptowalut, ale nie związaną z blockchainem, dlatego — twierdzi prezes — nie wejdzie do indeksu.

Poza spółkami wymienionymi w raporcie, w blockchain uwierzył też Merlin — sklep internetowy na początku lipca ogłosił współpracę z Krypto Jamem. Firmy pracują nad kryptowalutą, która zostanie wykorzystana w programie lojalnościowym. Innowacyjną technologię doceniły również banki: PKO BP i Alior — wdrażają blockchainowy trwały nośnik.

Chcą być jak S&P 500

Jeśli mielibyśmy porównać pomysł Krypto Jamu do istniejących na rynku indeksów, odpowiednim adresem będzie Coinmarketcap.com, agregator wszystkich coinów notowanych na światowych giełdach. Inspiracją dla Rafała Zaorskiego są najpopularniejsze na świecie indeksy, takie jak S&P 500 i Dow Jones Industrial Average (DJIA), w skład których wchodzą spółki notowane na New York Stock Exchange i NASDAQ.

— Jeśli fundusze zaczną intensywnie inwestować w projekty blockchainowe, ze względów bezpieczeństwa prawdopodobnie skoncentrują się na podmiotach kontrolowanych przez KNF. Indeks jest potrzebny, aby wskazać im atrakcyjne projekty segment rynku — dodaje prezes Krypto Jam.

Ryzykowna inicjatywa

— Ciekawy pomysł, który ma szansę zaadaptować się na dojrzałym rynku. Tymczasem polskie spółki dopiero zaczynają eksperymentować z technologią blockchain. Firmy, które wejdą w skład takiego indeksu, bardzo szybko mogą z niego wypaść. Historia lubi się powtarzać, więc zakładam, że scenariusz będzie podobny do tego z 2000 r., gdy powstawało mnóstwo technologicznych start- -upów, których lwia część rychło upadła — ocenia Mateusz Groszek, analityk Admiral Markets.

Wyzwaniem dla twórców indeksu będzie zbudowanie odpowiedniego sita. Zdaniem analityka Admiral Markets, złym pomysłem jest indeksowanie raczkujących firm.

— Spółki z NewConnect nie są wystarczająco wiarygodne — akcentuje Mateusz Groszek.

Pozytywny scenariusz kreśli Jacek Walewski z Polskiego Stowarzyszenia Bitcoin (PSB).

— Zainteresowanie Polaków blockchainem i kryptowalutami cały czas rośnie. Na rynku pojawiają się przełomowe rozwiązania oparte na tej technologii, dlatego zakładam, że jeśli nie od razu, to za około trzy lata indeks ma szansę stać się wartościowym narzędziem — mówi ekspert.

Paliwem dla spółki Rafała Zaorskiego jest zaufanie, jakie udało się mu zdobyć w kryptośrodowisku.

— Osoby, które stoją za pomysłem, mają duże doświadczenie w branży. To pomoże im zyskać rozgłos. Natomiast nie wróżę im spektakularnego sukcesu, bowiem jest na to zwyczajnie za wcześnie — podkreśla analityk Admiral Markets.

Zagranica też ma problem

Migrację do kryptoświata ogłosił m.in. Long Blockchain, były producent herbaty mrożonej. W grudniu, gdy rynek coinów znajdował się w szczytowej formie, wartość spółki osiągnęła 95 mln USD, po czym w krótkim czasie spadła aż o 92 proc. Firma dostała czerwoną kartkę i została wycofana z NASDAQ na rynek pozagiełdowy OTC (Over the counter).

— Tylko w pierwszej połowie roku ponad 3 tys. chińskich firm zmieniło nazwę, dodając do niej słowo qukualian, czyli blockchain. W USA na taki zabieg zdecydowało się ponad 800 podmiotów — dodaje Jacek Wawelski z PSB.