Kryzys walutowy w Turcji: trzeba przerwać zaklęty krąg

Wiktor Krzyżanowski
opublikowano: 2001-02-22 14:06

W czwartek na fixingu banku centralnego Turcji dewaluacja liry wyniosła 28,4 proc. W nocy premier Bulent Ecevit podjął decyzję o uwolnieniu kursu waluty, której nie był w stanie obronić. Po spotkaniu z ekonomistami premier powiedział, że rząd zrobi wszystko, by uratować turecką gospodarkę przed krachem.

Mimo dewaluacji liry inwestorzy pozytywnie przyjęli informację o uwolnieniu tureckiej waluty. Główny indeks giełdy w Stambule wzrósł o 9 proc.

Spadły natomiast kursy wealut regionu, zwłaszcza w Polsce i Czechach: złoty i korona spadły do dwumiesięcznego minimum wobec dolara, zaś bank centralny Czech zdecydował się na obniżenie stóp procentowych, mimo że rynek nie oczekiwał takiej decyzji.

Winę za kryzys w Turcji ponosi polityka państwa izolującego sektor bankowy – twierdzi Mirosław Gronicki, główny ekonomista BIG BG. Jego zdaniem dopiero otwarcie na konkurencję, wpuszczenie kapitału zagranicznego oraz wewnętrzna wymienialność waluty mogą uzdrowić sytuację.

- To już kolejny kryzys finansowy w Turcji w ciągu ostatnich lat, będący wynikiem złej sytuacji tamtejszych banków. Taka sytuacja będzie się powtarzać, dopóki Turcy nie wprowadzą programu reform strukturalnych – uważa Mirosła Gronicki.

Scenariusz jest za każdym razem taki sam: przedsiębiorstwa nadmiernie zapożyczają się, wpadają w pułapkę zadłużenia, stają się niewypłacalne, a rząd pompuje pieniądze w sektor bankowy by ratować walutę. Pomaga to jednak w krótkim okresie. Poniedziałkowa interwencja rządu, który wpompował w system bankowy ponad 7 mld USD, nie uratowała kursu liry.

- Te pieniądze są już stracone – mówi Mirosław Gronicki.

Tymczasem żaden ze współczesnych rządów Turcji nie mógł, czy – jak twierdzi Mirosław Gronicki – nie chciał reformować systemu bankowego. A potrzeba tu reform strukturalnych, które sprawią, że państwo nie będzie dokładać do tureckich instytucji finansowych i firm. Inaczej Turcja co kilka lat przeżywać będzie podobne kryzysy, typowe dla gospodarki rozwijającej się. To główny argument, dla którego Unia Europejska nie przyjęła dotąd Turcji w poczet swoich członków.

- Trzeba pamiętać, że Turcja jest dużym krajem, a jej sytuacja ma swoją wagę w ujęciu europejskim i światowym. Kryzysy tureckie odbijają się echem na walutach całego świata – mówi Mirosław Gronicki.

Jego zdaniem także Polska odczuje skutki kryzysu w Turcji. Jesteśmy bowiem zaliczani do tej samej grupy państw rozwijających się, i inwestorzy patrzą na ten rynek przez pryzmat sytuacji we wszystkich krajach. Negatywne nastawienie do polityki gospodarczej w Turcji na pewno nie odbije się korzystanie na Polsce.

Dodatkowo sytuacja w Turcji może spowodować szybszą od oczekiwanej realizację zysków przez inwestorów, którzy posiadają w portfelu polskie obligacje – twierdzi Jacek Jurczyński, analityk WGI. Szybszą od oczekiwanej, bowiem i tak spodziewano się jej przed zbliżającym się posiedzeniem rady Polityki Pieniężnej. Sprzedaż obligacji może zaś skutkować spadkiem kursu złotówki wobec dolara.

- Nie wykluczone, że dolar może jeszcze w tym tygodniu osiągnąć kurs 4,20 zł – powiedział Jurczyński.

WIK, MD

O kryzysie w Turcji czytaj też tutaj.