KUKE ulży eksporterom na Wschodzie

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2013-12-10 00:00

Państwo zmieni zasady wspierania eksportu na ryzykowne rynki. Będzie inaczej mierzyć polskość towarów i wyposaży korporację w nowe narzędzia.

Mamy dobre wieści dla eksporterów działających na tzw. rynkach podwyższonego ryzyka, a więc m.in. w Rosji, na Ukrainie i Białorusi. W przyszłym roku Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE) wystartuje z nowym projektem, który roboczo nazwała KUKE 2.0. W nowej odsłonie spółka, która pełni również rolę rządowej agencji, poszerzy zakres działania. Zaoferuje instrumenty finansowe, których przedsiębiorcy w ogóle nie dostaną w komercyjnych instytucjach albo w ograniczonym zakresie.

Dariusz Poniewierka, szef KUKE, fot. Marek Wiśniewski
Dariusz Poniewierka, szef KUKE, fot. Marek Wiśniewski
None
None

Zdaniem Dariusza Poniewierki, prezesa KUKE, obecnie korporacja odpowiada na dwie z trzech potrzeb eksporterów: udostępnia informacje o rynkach wschodnich i oferuje ubezpieczenia kredytowe. Trzecia — finansowania działalności eksportowej — od czasu wybuchu kryzysu jest w dużej mierze niezaspokojona. Wcześniej pieniądze zapewniały instytucje komercyjne, ale kilka lat temu ograniczyły lub w ogóle zrezygnowały z kredytowania handlu na ryzykownych rynkach.

— Jest ewidentna luka rynkowa. Eksporterom bardzo trudno sprzedać faktury z rynków wschodnich — twierdzi prezes KUKE.

Korporacja, która w ramach działalności gwarancyjnej ma już rozpoznane ryzyko na Wschodzie, chce wykorzystać tę wiedzę. Od nowego roku zaoferuje przedsiębiorcom usługi faktoringowe. — Oczywiście komercyjnie. W przeciwnym razie byłoby to niedozwolone wspieranie eksportu. Ale będziemy właściwie jedynymi, którzy zaoferują taki produkt — zapowiada szef KUKE.

Pełny faktoring w handlu zagranicznym to priorytetowy projekt na przyszły rok. Pierwsze umowy KUKE chce podpisać w drugiej połowie roku. Instytucja zamierza również być bardziej aktywna w udzielaniu gwarancji.

— Chcielibyśmy zwiększyć popularność gwarancji, np. na prefinansowanie eksportu. Takie produkty sprawdzają się m.in. w Danii i Finlandii — mówi Dariusz Poniewierka.

Kwestia polskości

Dobrych wieści dla eksporterów jest więcej. Resorty gospodarki i finansów chcą zmienić zasady określania procentowego udziału krajowych komponentów w eksportowanych produktach. W myśl obecnych przepisów, obowiązujących od 12 lat, aby eksporter mógł ubiegać się o publiczne wsparcie (czyli preferencyjne ubezpieczenia i gwarancje), rodzimy wkład musi wynosić minimum 50 proc. (z kilkoma wyjątkami). Leciwe rozporządzenie wkrótce zostanie zweryfikowane.

— Sprawa nie jest prosta, ponieważ potencjalnie istnieje ryzyko eksportu miejsc pracy, związane z tym, że krajowe zakłady będą składać urządzenia z części wyprodukowanych gdzie indziej. Do ograniczania tego ryzyka służą jednak inne narzędzia niż wsparcie dla eksporterów — mówi Dariusz Poniewierka, prezes Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych.

Ustalenie polskości towaru w przypadku wysoko przetworzonych produktów jest przedsięwzięciem bardzo trudnym. Gdyby zastosować surowe kryteria np. do telefonów komórkowych, to ich producenci nie mieliby szans na państwowe gwarancje i ubezpieczenia. To samo dotyczy producentów sprzętu lotniczego — z wyjątkiem samolotów rolniczych i sportowych, dla których warunkiem polskości jest 40-procentowy udział krajowych składników.

Wyrównywanie szans

Kwestia polskości eksportowanych towarów jest częścią szerszej dyskusji o roli państwa we wspieraniu eksportu, która toczy się od momentu wybuchu kryzysu finansowego i na szczęście dobiega już końca. Stąd też prace nad nowym zakresem działania KUKE. Dariusz Poniewierka mówi, że rewolucji nie będzie. Będą kolejne produkty i wzmacnianie kompetencji korporacji na rynku finansowym.

— Pierwszym celem państwa jest zapewnienie krajowym eksporterom przynajmniejtakich warunków, jakie mają eksporterzy z innych krajów. Rynek rządowych agencji ubezpieczeniowych uregulowany jest przez różne porozumienia międzynarodowe, dotyczące np. poziomu stawek. Walka cenowa jest niemożliwa, można natomiast konkurować na innych polach, wzmacniając wsparcie państwa dla eksporterów. Dlatego zmiana rozporządzenia ministra gospodarki jest tak istotna — mówi prezes KUKE.

Żeby można było je zmienić, konieczna jest nowelizacja ustawy o gwarantowanych przez państwo ubezpieczeniach eksportowych. Zdaniem Dariusza Poniewierki, są szanse, że projekt trafi do piątego pakietu deregulacyjnego, którym Sejm powinien zająć się w przyszłym roku.

OKIEM EKSPERTA

Faktor ryzykuje bardziej niż ubezpieczyciel

PAWEŁ KACPRZAK, szef faktoringu w Raiffeisen Polbanku

Jeśli KUKE zaoferuje pełny faktoring w handlu zagranicznym na rynki wschodnie, będzie to rozwiązanie bezkonkurencyjne. Dzisiaj nikt nie ma takiej oferty. Teoretycznie można ją przygotować w ramach International Factors Group — faktorzy nawzajem ubezpieczają sobie limity na odbiorców na własnym terenie. Możemy więc teoretycznie znaleźć taką firmę np. w Rosji, ale to długotrwały i kosztowny proces w przypadku większej liczby odbiorców. Z punktu widzenia eksporterów, faktoring w KUKE może być bardzo przydatnym narzędziem. Warto zwrócić uwagę, że faktoring w handlu zagranicznym jest obarczony większym ryzykiem niż działalność gwarancyjna, którą prowadzą ubezpieczyciele. W sytuacjach spornych, kiedy odbiorca kwestionuje jakość towaru, ubezpieczyciel nie wypłaca pieniędzy, czekając na rozstrzygnięcie sporu w sądzie. Faktor ma natomiast problem, ponieważ już rozliczył się z dostawcą. Rozstrzyganie sporów przed zagranicznymi sądami, zwłaszcza na Wschodzie, nie jest łatwe.