Angela Merkel, kanclerz Niemiec, nie ma już głównego sojusznika w
Europie. Nicolasa Sarkozy'ego jako partnera nie zastąpił Francois
Hollande. Nowy prezydent Francji żąda renegocjacji paktu fiskalnego,
którą kanclerz Niemiec wyklucza.
W tej sytuacji musi poszukać nowego sojusznika. Raczej nie stanie się
nim Wielka Brytania, która odrzuciła pakt fiskalny i wielokrotnie
kontestowała decyzje podejmowane na szczytach Eurolandu. Ogromne
problemy spowodowane kryzysem zadłużeniowym eliminują z kolei inne duże
gospodarki — włoską i hiszpańską. Jest jednak europejski naród,
wystarczająco duży, aby zająć pozycję Francji — tym krajem jest Polska.
„Ma taką samą liczbę głosów w Radzie Europejskiej jak Hiszpania. Jest
ponadto w stanie stworzyć blok polityczny z dziewięciu byłych krajów
komunistycznych. Wschodni członkowie Unii Europejskiej mają nawet
większą moc niż stary francusko-niemiecki sojusz” — napisał w komentarzu
„Wall Street Journal” .
„Sama Polska ma również cechy wiarygodnego partnera Niemiec — stabilną
sytuację gospodarczą, rząd podejmujący bolesne reformy, aby panować nad
długiem i deficytem, prawdziwie niezależny bank centralny, którego celem
jest walka z inflacją”, a premier Donald Tusk wciąż oficjalnie deklaruje
przyjęcie euro.
Polsko-niemiecka współpraca pojawiała się od jakiegoś czasu — kanclerz
Merkel poparła m.in. stanowisko Polski przeciwko Sarkozy'emu, który
chciał budować unię dwóch prędkości. Warszawa i Berlin mają też wspólne
interesy: oba kraje są zwolennikami zwiększenia funduszy strukturalnych
i funduszu spójności.
Ani Polska, ani Niemcy nie są entuzjastycznie nastawieni do
gigantycznego ciężaru, jakim jest Wspólna Polityka Rolna, której Francja
jest nieproporcjonalnym beneficjentem.
Kanclerz Merkel i premier Tusk mają ponadto wiele wspólnego: oboje są
konserwatystami, oboje urodzili się za żelazną kurtyną, więc bardzo
bliska jest im idea europejskiej integracji.
Zadaniem ewentualnego duetu Mertusk nie będzie jednak dominacja w
Europie na miarę duetu Merkozy, raczej temperowanie stanowiska Francji.
Pierwszy test właśnie trwa — debata nad wieloletnim budżetem UE — uważa
„WSJ”.
© ℗