Na umowie z firmą WaPark miasto traciło 4,2 mln zł rocznie oraz nie korzystało z należnego zwrotu z podatku VAT — twierdzą władze stolicy. Operator parkometrów odpiera zarzuty.
Lech Kaczyński, prezydent Warszawy, ujawnił wyniki kontroli przeprowadzonej przez biegłych w spółce WaPark, operatora strefy płatnego parkowania niestrzeżonego w stolicy.
Według Lecha Kaczyńskiego, tylko z powodu źle sformułowanych aneksów do umowy z operatorem strefy miasto traciło ponad 4,2 mln zł rocznie. Prezydent zapowiedział, że wyciągnie konsekwencje wobec wysokich urzędników miejskich, którzy aneksowali umowy.
Niewłaściwe były również rozliczenia WaParku z miastem przy odprowadzaniu podatku VAT. Według Doroty Safian, wiceprezydenta miasta, spółka odzyskiwała 100 proc. należnego podatku VAT, powinna natomiast przekazywać 40 proc. wpływów do kasy miasta, a z fiskusem rozliczać się osobno. Z tego tytułu w 2002 r. na konto stolicy nie wpłynęło 3,5 mln zł.
Lech Kaczyński zapowiada, że wobec odpowiedzialnych urzędników będzie skierowane zawiadomienie m.in. do prokuratury i Krajowej Izby Biegłych Rewidentów o niedopełnieniu dyscypliny finansów publicznych, zaś wobec WaParku — zawiadomienie do izby skarbowej. Miasto będzie też zabiegać w spółce o zapłatę należności.
Z zarzutami władz miasta nie zgadza się Piotr Milewicz, członek zarządu WaParku.
— Realizujemy wyłącznie punkty podpisanej z miastem umowy. Zarzuca się nam, że do kontroli nie przedstawiliśmy bilansu kosztów i innych dokumentów. Kontrolerzy żądali natomiast złamania tajemnic handlowych: m.in. dostępu do informacji o zarobkach naszych pracowników — wyjaśnia Piotr Milewicz.
Dodaje, że podatek VAT rozliczny jest również zgodnie z umową, a jeśli zarząd miasta nie zaniecha oskarżania WaParku, firma wystąpi przeciwko stolicy do sądu.