Między nami miękiszonami

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2020-12-13 20:00

Rada Europejska (RE) osiągnęła 10-11 grudnia kompromis zgodny z klasyczną definicją – żadna ze stron nie jest do końca zadowolona.

Wszyscy sprzedają propagandowo tylko wątki zwycięskie, zamiatając pod dywan elementy porażki. UE generalnie jest dumna, że nie uległa szantażystom, czyli Viktorowi Orbánowi i Mateuszowi Morawieckiemu (faktycznie oczywiście Jarosławowi Kaczyńskiemu). Rozporządzenie w sprawie systemu warunkowości dla ochrony unijnego budżetu zostanie przecież przyjęte, opublikowane i wejdzie w życie od 1 stycznia 2021 r. Władcy Węgier i Polski podkreślają natomiast, że politycznymi konkluzjami RE osłabili zapisy wspomnianego aktu prawnego i odwlekli w czasie jego stosowanie. W jednej kwestii dominuje powszechna ulga – uzgodnione w lipcu wieloletnie ramy finansowe (WRF) 2021-27 wejdą w życie planowo od 1 stycznia 2021 r. Razem z nimi zwyczajny budżet roczny 2021, a nie jakaś fatalna prowizorka. Wejdzie w życie również pozatraktatowy fundusz odbudowy Next Generation European Union (NGEU), chociaż brakuje mu jeszcze kropki nad “i” – ratyfikowania przez 27 państw.

Trudne negocjacje
Trudne negocjacje
OrderedDict([('mark', OrderedDict([('@id', 'mark-c3101b3d853e476dd1383d17ac8ef8ca'), ('#text', 'Emmanuel Macron pokazał kolegom, jak blisko jest do kompromisu szczytu RE – i został osiągnięty.')]))])
Fot. Consilium 2020

W tej ostatniej kwestii zdumiewająco odezwały się nożyce w kraju. Wcale nie opozycyjne, brzęknął Zbigniew Ziobro, podrywając z kanapy swoją Solidarną Polskę (SP). Owa przystawka PiS, samodzielnie niemająca szans na cokolwiek, usiłuje zaistnieć jako danie główne. Przed szczytem RE minister sprawiedliwości ogłosił, że w negocjacjach nie można być tzw. miękiszonem, atakując tym premiera, swojego zwierzchnika, a zarazem głównego rywala. Po szczycie postawił zarzut niekonstytucyjności kompromisu RE, zaś jego pretorianka Beata Kempa oceniła dorobek premiera tak: „Właśnie uroczyście oddaliśmy suwerenność pod rządy obcych państw – z uśmiechem, oprawą PR-ową…”. Przez chwilę groziło nawet wyjście przystawki z rządu, ale stanęło na tym, że w Sejmie będzie ona przeciwna ratyfikowaniu NGEU, zatem miękiszonem okazuje się… sam autor kreatywnego terminu. Akurat w tej sprawie razem z SP zagłosuje tylko Konfederacja, zadłużeniowy fundusz wspólnotowy przejdzie mniej więcej 420 do 40.

W jednym wątku Zbigniew Ziobro bezwzględnie ma jednak rację. Akcentuje okoliczność, że to wspomniane rozporządzenie ukaże się w Dzienniku Urzędowym UE i stanie się elementem acquis communautaire, czyli wspólnotowego dorobku prawnego. Premier Mateusz Morawiecki natomiast fetyszyzuje konkluzje RE, w swojej propagandzie sukcesu bezzasadnie przyrównując je niemal do… traktatów, czyli prawa pierwotnego. Umocowanie RE jest bardzo wysokie politycznie, ale niemal zerowe proceduralnie: „RE nadaje UE impulsy niezbędne do jej rozwoju i określa ogólne kierunki i priorytety polityczne. RE nie pełni funkcji prawodawczej” oraz „Decyzje RE są wprowadzane w życie zgodnie z procedurami przewidzianymi w traktatach”. Szczyt prezydentów/premierów to kolegialna głowa UE, z decyzyjnością podobną… plenum komitetu centralnego partii. Konkluzje dopiero później przetwarzane są na konkretne akty prawne. Najnowszy kompromis RE to niewyobrażalna w 63-letnich dziejach EWG/UE zamiana kolejności – uchwała plenum bezpośrednio ingeruje w ustalony już tekst aktu prawnego, m.in. nakazując wstrzymanie jego stosowania do czasu dokonania oceny przez Trybunał Sprawiedliwości UE. Tym samym polityczne wytyczne objęły również trzecią władzę, teoretycznie całkowicie niezależną sądowniczą. Skoro istnieje kategoria kompromisów zgniłych, to ten z 10-11 grudnia na zakwalifikowanie do niej w pełni zasługuje.