Mieszane nastroje w bankach przed sądnym dniem

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2021-02-07 20:00

Bankowcy mają dobry powód, żeby przyspieszyć prace nad ugodami z frankowiczami - posiedzenie Sądu Najwyższego, zaplanowane na 25 marca. Uchwały tego dnia nikt się jednak nie spodziewa.

Z artykułu dowiesz się:

  • Na jakim etapie są prace nad ugodami banków z klientami dotyczące kredytów frankowych
  • Jakie są nastroje wśród bankowców
  • Czego można spodziewać się na posiedzeniu Sądu Najwyższego 25 marca

Banki, którym w piątek niespodziewanie przyszedł w sukurs Adam Glapiński, prezes NBP, wreszcie zobaczyły na horyzoncie frankową metę. Czy ogłoszenie daty posiedzenia Sądu Najwyższego zmobilizowało je do pracy nad porozumieniem z frankowiczami?

- Każdy projekt ma określony zakres, budżet i termin. Od początku wiedzieliśmy, co mamy robić, kwestia kosztów jest jeszcze otwarta, ale przede wszystkim nieokreślony był czas, w którym mamy się zmieścić. Teraz mamy już komplet informacji – mówi bankowiec z zespołu pracującego nad przygotowaniem ugód dla klientów z kredytami walutowymi.

Porządkowanie chaosu
Porządkowanie chaosu
Izba Cywilna Sądu Najwyższego - musi posprzątać frankową stajnię Augiasza. Ma bardzo trudne zadanie polegajace na uporządkowaniu chaosu prawnego. Choć rzecznik SN, apewnia, że pod uwagę będzie brany tylko aspekt prawny, sędziowie raczej nie pominą kontekstu społecznego i ekonomicznego sprawy.
Mateusz Wlodarczyk / Forum

Czas kończy się 25 marca, kiedy Izba Cywilna Sądu Najwyższego (SN) ma ogłosić wykładnię w sprawie sporów frankowych. Część bankowców twierdzi, że krótki termin będzie sprzyjał przyspieszeniu prac nad przygotowaniem porozumień z frankowiczami od strony prawnej i logistycznej. Pozwoli skupić się na rozwiązaniu, a nie drugorzędnych dywagacjach. Zwracają też uwagę, że propozycja przewodniczącego KNF w sprawie przewalutowania kredytów frankowych padła w najlepszym momencie. Dzięki temu sektor zyskał więcej czasu na przygotowanie się przed uchwałą SN.

Lepiej po swojemu

- Rzecznik Sądu Najwyższego powiedział, że problem frankowy będzie rozpatrywany wyłącznie w ujęciu prawnym. Jeśli jednak sektor bankowy na zasadzie samoregulacji będzie gotowy przedstawić klientom propozycję ugody, wypracowaną w porozumieniu z regulatorami i nadzorcami, to nie sądzę, żeby pozostało to bez wpływu na rozstrzygnięcie – twierdzi jeden z bankowców.

Podkreśla, że rozwiązanie problemu na drodze sądowej będzie niekorzystne dla sektora - bez względu na treść rozstrzygnięcia.

– Jeżeli nic nie zrobimy, będziemy mieli do wyboru: darmowy kredyt, jeśli umowa zostanie unieważniona, albo puste mieszkanie, gdy bank wystąpi z roszczeniem do klienta o zapłatę za korzystanie z kapitału. Wolałbym uniknąć jednego i drugiego i pójść trzecią drogą - nawet za cenę związanych z tym kosztów – mówi nasz rozmówca.

Praca dla Herkulesa

Jest to optymistyczny punkt widzenia, który nie wszyscy podzielają. Część bankowców wątpi, czy kontynuowanie prac nad porozumieniem w przededniu uchwały SN, której kierunek jest nie do przewidzenia, w ogóle ma sens.

- Przewalutowanie to potężna operacja logistyczna, angażująca bardzo duże zasoby banków - prawne, IT, logistyczne i call center. Obecnie cały proces jest zaprogramowany pod odpowiadanie na pozwy klientów. Równolegle musimy opracować proces ugodowy. Trzeba zgromadzić dużo informacji potrzebnych do rozliczeń z klientami. W excelu wygląda to na proste, ale w przypadku pojedynczych umów wchodzimy w obszar skomplikowanych i czasochłonnych ustaleń – mówi przedstawiciel jednego z banków.

Dla klientów trzeba przygotować pakiety informacyjne, bo żeby ugoda była ważna, kredytobiorca musi zostać poinformowany o korzyściach i innych skutkach, z wyliczeniami dla jego kredytu. Po przewalutowaniu trzeba też będzie dokonać zmian w księgach wieczystych w przypadku kredytów denominowanych. Do rozwiązania jest ponadto problem ubezpieczenia niskiego wkładu własnego oraz polisy życiowej kredytobiorcy w związku ze zmianą podstawy wyliczenia składki (bo zmieni się wartość kredytu). Wszystko to są przypadki standardowe, a w portfelach banków jest wiele umów z warunkami wykraczającymi poza rynkowy wzorzec.

– Wkładamy dużo wysiłku w przygotowanie programu, nie wiedząc, co powie Sąd Najwyższy oraz czy klienci zdecydują się na ugody - konstatuje bankowiec.

Głównym zagadnieniem, budzącym największy niepokój bankowych prawników, jest kwestia ważności i niepodważalności ugód z klientami.

- Klient w umowie akceptuje warunki ugody, którą następnie zatwierdza sąd polubowny. Mimo wszystko nie możemy wiedzieć na pewno, czy za jakiś czas - gdy WIBOR pójdzie w górę, a wraz z nim raty przewalutowanego kredytu - nie spotkamy się z zarzutem, że wprowadziliśmy klientów w błąd, a sądy zaczną zgłaszać zastrzeżenia do WBIOR jako podstawy oprocentowania – mówi bankowy prawnik.

Inna kwestia to wydolność sądu polubownego. KNF zapewnia, że poradzi on sobie z wyzwaniem, jednak bez zasilenia kadrowego trudno sobie wyobrazić, że instytucja, która dotychcza rocznie zatwierdzała 2-3 tys. ugód, zdoła obsłużyć dziesiątki tysięcy spraw.

Udział KNF w pracach czterech zespołów, przygotowujących propozycję porozumień i całą związaną z tym logistykę, jest dla banków bardzo cenny. Urząd porzucił zwyczajową rolę arbitra i zaangażował swój autorytet w realizację projektu. Co istotne, akces zgłosił też NBP, wysyłając swojego przedstawiciela w charakterze łącznika. Oznacza to, że przedsięwzięcie może liczyć na błogosławieństwo Adama Glapińskiego, prezesa banku centralnego.

- Do dogrania zostało już naprawdę bardzo mało szczegółów, jak np. rezygnacja z podatku dochodowego w przypadku nadwyżki na rachunku klienta po przewalutowaniu. Teraz jest czas podejmowania decyzji. Banki powinny startować z pilotażem negocjacji ugodowych oraz informować, że zwrócą się do akcjonariuszy o podjęcie uchwał w sprawie przystąpienia do programu przewalutowania kredytów hipotecznych – mówi jeden z bankowców.

Trudne posiedzenie

Na razie pilotaż zaczął PKO BP. Santander zapowiedział, że rozpisze ankietę wśród klientów, żeby sprawdzić, czy są skłonni do ugody, a prezes Michał Gajewski przy okazji prezentacji wyników kwartalnych poinformował, że bank zacznie pilotaż. Zastrzegł jednak, że jest jeszcze za wcześnie na decyzję o przystąpieniu do programu przewalutowania hipotek.

Jego zdaniem 25 marca niekoniecznie musi zapaść uchwała SN. Nasi rozmówcy są w tej kwestii zgodni - szanse, że sprawa rozstrzygnie się już za miesiąc, są niewielkie.

- 40 proc. szans – mówi jeden z bankowych prawników, podkreślając stopień komplikacji sprawy, którą będą rozważać sędziowie.

Inny bankowiec zwraca uwagę na jeszcze jedną potencjalną przeszkodę. Izba ma się zebrać w pełnym 26-osobowym składzie, przy czym 18 członków to sędziowie ze starego nadania, którzy kwestionują prawomocność powołania pozostałej ósemki po zreformowaniu SN przez rząd PiS.

- Izba nie obradowała dotychczas w pełnym składzie. Pytanie, czy zbierze się, żeby rozwiązać niezwykle istotny problem. Zwołanie posiedzenia w pełnym składzie to ciekawy ruch ze strony Małgorzaty Manowskiej, pierwszej prezes, obliczony na przełamanie impasu – mówi nasz rozmówca.

Bankowi prawnicy prześwietlają życiorysy sędziów w kontekście sporów sądowych, trudno jednak wyczytać z nich wskazówki. Małgorzata Manowska była w składzie sędziowskim, który jesienią ubiegłego roku skierował do ponownego rozpatrzenia sprawę kredytu frankowego w celu zbadania, czy wypłata kredytu frankowego w złotych była dopuszczalna w świetle umowy - bo jeśli nie, to być może i spłata była nienależna. Z kolei sędzia sprawozdawca w sprawie, w której zbierze się izba w marcu, przewodniczyła składowi, który orzekł, że usunięcie klauzuli niedozwolonej nie oznacza nieważności umowy.

- Sprawa, którą zajmie się SN, jest niezwykle złożona i wymaga wielkiej rozwagi - zwłaszcza że w TSUE czeka na rozpatrzenie siedem zapytań z Polski w sprawach frankowych. W „sprawie Dziubak” trybunał pozostawił krajowym sądom rozstrzygnięcie, czy umowa po usunięciu klauzuli abuzywnej może obowiązywać. W listopadzie ubiegłego roku w sprawie klauzul niedozwolonych w Rumunii TSUE wyraźnie wskazał sądom, że jeśli klient nie chce, żeby umowa trwała, a unieważnienie naraziłoby go na poważne konsekwencje finansowe, należy wezwać strony do ugodowego zakończenia sporu – mówi jeden z bankowych prawników.

Część bankowców niepokoi, że SN ma zajmować się problem frankowym tylko w ujęciu prawnym - bez kontekstu ekonomicznego. W grudniu Związek Banków Polskich zwrócił się do Komitetu Stabilności Finansowej (KSF) o przedstawienie stanowiska w sprawie frankowej z uwzględnieniem wszystkich okoliczności. Adam Glapiński odpowiedział, że nie może wywierać nacisku na sąd. Zaznaczył jednak, że jeśli SN poprosi o przygotowanie stanowiska, KSF je przedstawi. Na piątkowej konferencji poinformował, że dotychczas takiej prośby nie dostał. Mimo to opinię w kwestii franków wyraźnie zarysował.

Okiem eksperta
Kto może podpowiadać sądowi
Radosław Cebeliński
Counsel w DWF Poland

Ustawa o Sądzie Najwyższym przewiduje wprost zawiadomienie o posiedzeniu składu izby Sądu Najwyższego jedynie Prokuratora Generalnego. Zgodnie z informacją opublikowaną na stronie SN zarządzono zawiadomienie Prokuratora Generalnego w związku z posiedzeniem zaplanowanym na 25 marca.

Regulamin Sądu Najwyższego w jego §15 pkt 6 przewiduje natomiast, że Prezes Sądu Najwyższego kierujący pracą izby zwraca się do Prokuratora Generalnego, Prokuratury Krajowej albo do innego organu o zajęcie stanowiska na piśmie w sprawie, w której orzeka Sąd Najwyższy. Nie jest oczywiste do jakiego kręgu podmiotów odnosi się ten przepis w części, w której mówi o innych organach.

Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym z wnioskiem o rozstrzygnięcie zagadnienia prawnego może wystąpić oczywiście pierwszy prezes Sądu Najwyższego lub prezes Sądu Najwyższego, ale także Prokurator Generalny, Rzecznik Praw Obywatelskich oraz - w zakresie swojej właściwości - prezes Prokuratorii Generalnej Rzeczypospolitej Polskiej, Rzecznik Praw Dziecka, Rzecznik Praw Pacjenta, przewodniczący Rady Dialogu Społecznego, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego, Rzecznik Finansowy oraz Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców. Skoro ta, wydaje się, że podmiotem, który mógłby zostać poproszony o stanowisko, może być właśnie m.in. przewodniczący KNF.

Inną kwestia to przedstawienie i upublicznienie - przy okazji mającej zapaść uchwały - stanowiska, które nie byłoby skierowane do Sądu Najwyższego, ale w taki lub inny sposób odnosiłoby się do istniejącego stanu rzeczy. Przykładowo: zgodnie z przepisami regulującymi działanie Komitetu Stabilności Finansowej w przypadku identyfikacji źródła ryzyka systemowego w systemie finansowym lub jego otoczeniu komitet może przedstawić stanowisko, zawierające informację o rodzaju tego źródła, zasięgu jego oddziaływania oraz przewidywanych skutkach. Komitet może je skierować do „właściwych podmiotów” albo do podmiotów tworzących system finansowy lub jego część, w tym zarządzających produktami lub wykorzystujących infrastrukturę rynkową. Gwoli ścisłości - przepisy definiują krąg właściwych podmiotów, o których mowa w tym przypadku, nie wymieniając wśród nich Sądu Najwyższego.