Banki, którym w piątek niespodziewanie przyszedł w sukurs Adam Glapiński, prezes NBP, wreszcie zobaczyły na horyzoncie frankową metę. Czy ogłoszenie daty posiedzenia Sądu Najwyższego zmobilizowało je do pracy nad porozumieniem z frankowiczami?
- Każdy projekt ma określony zakres, budżet i termin. Od początku wiedzieliśmy, co mamy robić, kwestia kosztów jest jeszcze otwarta, ale przede wszystkim nieokreślony był czas, w którym mamy się zmieścić. Teraz mamy już komplet informacji – mówi bankowiec z zespołu pracującego nad przygotowaniem ugód dla klientów z kredytami walutowymi.

Czas kończy się 25 marca, kiedy Izba Cywilna Sądu Najwyższego (SN) ma ogłosić wykładnię w sprawie sporów frankowych. Część bankowców twierdzi, że krótki termin będzie sprzyjał przyspieszeniu prac nad przygotowaniem porozumień z frankowiczami od strony prawnej i logistycznej. Pozwoli skupić się na rozwiązaniu, a nie drugorzędnych dywagacjach. Zwracają też uwagę, że propozycja przewodniczącego KNF w sprawie przewalutowania kredytów frankowych padła w najlepszym momencie. Dzięki temu sektor zyskał więcej czasu na przygotowanie się przed uchwałą SN.
Lepiej po swojemu
- Rzecznik Sądu Najwyższego powiedział, że problem frankowy będzie rozpatrywany wyłącznie w ujęciu prawnym. Jeśli jednak sektor bankowy na zasadzie samoregulacji będzie gotowy przedstawić klientom propozycję ugody, wypracowaną w porozumieniu z regulatorami i nadzorcami, to nie sądzę, żeby pozostało to bez wpływu na rozstrzygnięcie – twierdzi jeden z bankowców.
Podkreśla, że rozwiązanie problemu na drodze sądowej będzie niekorzystne dla sektora - bez względu na treść rozstrzygnięcia.
– Jeżeli nic nie zrobimy, będziemy mieli do wyboru: darmowy kredyt, jeśli umowa zostanie unieważniona, albo puste mieszkanie, gdy bank wystąpi z roszczeniem do klienta o zapłatę za korzystanie z kapitału. Wolałbym uniknąć jednego i drugiego i pójść trzecią drogą - nawet za cenę związanych z tym kosztów – mówi nasz rozmówca.
Praca dla Herkulesa
Jest to optymistyczny punkt widzenia, który nie wszyscy podzielają. Część bankowców wątpi, czy kontynuowanie prac nad porozumieniem w przededniu uchwały SN, której kierunek jest nie do przewidzenia, w ogóle ma sens.
- Przewalutowanie to potężna operacja logistyczna, angażująca bardzo duże zasoby banków - prawne, IT, logistyczne i call center. Obecnie cały proces jest zaprogramowany pod odpowiadanie na pozwy klientów. Równolegle musimy opracować proces ugodowy. Trzeba zgromadzić dużo informacji potrzebnych do rozliczeń z klientami. W excelu wygląda to na proste, ale w przypadku pojedynczych umów wchodzimy w obszar skomplikowanych i czasochłonnych ustaleń – mówi przedstawiciel jednego z banków.
Dla klientów trzeba przygotować pakiety informacyjne, bo żeby ugoda była ważna, kredytobiorca musi zostać poinformowany o korzyściach i innych skutkach, z wyliczeniami dla jego kredytu. Po przewalutowaniu trzeba też będzie dokonać zmian w księgach wieczystych w przypadku kredytów denominowanych. Do rozwiązania jest ponadto problem ubezpieczenia niskiego wkładu własnego oraz polisy życiowej kredytobiorcy w związku ze zmianą podstawy wyliczenia składki (bo zmieni się wartość kredytu). Wszystko to są przypadki standardowe, a w portfelach banków jest wiele umów z warunkami wykraczającymi poza rynkowy wzorzec.
– Wkładamy dużo wysiłku w przygotowanie programu, nie wiedząc, co powie Sąd Najwyższy oraz czy klienci zdecydują się na ugody - konstatuje bankowiec.
Głównym zagadnieniem, budzącym największy niepokój bankowych prawników, jest kwestia ważności i niepodważalności ugód z klientami.
- Klient w umowie akceptuje warunki ugody, którą następnie zatwierdza sąd polubowny. Mimo wszystko nie możemy wiedzieć na pewno, czy za jakiś czas - gdy WIBOR pójdzie w górę, a wraz z nim raty przewalutowanego kredytu - nie spotkamy się z zarzutem, że wprowadziliśmy klientów w błąd, a sądy zaczną zgłaszać zastrzeżenia do WBIOR jako podstawy oprocentowania – mówi bankowy prawnik.
Inna kwestia to wydolność sądu polubownego. KNF zapewnia, że poradzi on sobie z wyzwaniem, jednak bez zasilenia kadrowego trudno sobie wyobrazić, że instytucja, która dotychcza rocznie zatwierdzała 2-3 tys. ugód, zdoła obsłużyć dziesiątki tysięcy spraw.
Udział KNF w pracach czterech zespołów, przygotowujących propozycję porozumień i całą związaną z tym logistykę, jest dla banków bardzo cenny. Urząd porzucił zwyczajową rolę arbitra i zaangażował swój autorytet w realizację projektu. Co istotne, akces zgłosił też NBP, wysyłając swojego przedstawiciela w charakterze łącznika. Oznacza to, że przedsięwzięcie może liczyć na błogosławieństwo Adama Glapińskiego, prezesa banku centralnego.
- Do dogrania zostało już naprawdę bardzo mało szczegółów, jak np. rezygnacja z podatku dochodowego w przypadku nadwyżki na rachunku klienta po przewalutowaniu. Teraz jest czas podejmowania decyzji. Banki powinny startować z pilotażem negocjacji ugodowych oraz informować, że zwrócą się do akcjonariuszy o podjęcie uchwał w sprawie przystąpienia do programu przewalutowania kredytów hipotecznych – mówi jeden z bankowców.
Trudne posiedzenie
Na razie pilotaż zaczął PKO BP. Santander zapowiedział, że rozpisze ankietę wśród klientów, żeby sprawdzić, czy są skłonni do ugody, a prezes Michał Gajewski przy okazji prezentacji wyników kwartalnych poinformował, że bank zacznie pilotaż. Zastrzegł jednak, że jest jeszcze za wcześnie na decyzję o przystąpieniu do programu przewalutowania hipotek.
Jego zdaniem 25 marca niekoniecznie musi zapaść uchwała SN. Nasi rozmówcy są w tej kwestii zgodni - szanse, że sprawa rozstrzygnie się już za miesiąc, są niewielkie.
- 40 proc. szans – mówi jeden z bankowych prawników, podkreślając stopień komplikacji sprawy, którą będą rozważać sędziowie.
Inny bankowiec zwraca uwagę na jeszcze jedną potencjalną przeszkodę. Izba ma się zebrać w pełnym 26-osobowym składzie, przy czym 18 członków to sędziowie ze starego nadania, którzy kwestionują prawomocność powołania pozostałej ósemki po zreformowaniu SN przez rząd PiS.
- Izba nie obradowała dotychczas w pełnym składzie. Pytanie, czy zbierze się, żeby rozwiązać niezwykle istotny problem. Zwołanie posiedzenia w pełnym składzie to ciekawy ruch ze strony Małgorzaty Manowskiej, pierwszej prezes, obliczony na przełamanie impasu – mówi nasz rozmówca.
Bankowi prawnicy prześwietlają życiorysy sędziów w kontekście sporów sądowych, trudno jednak wyczytać z nich wskazówki. Małgorzata Manowska była w składzie sędziowskim, który jesienią ubiegłego roku skierował do ponownego rozpatrzenia sprawę kredytu frankowego w celu zbadania, czy wypłata kredytu frankowego w złotych była dopuszczalna w świetle umowy - bo jeśli nie, to być może i spłata była nienależna. Z kolei sędzia sprawozdawca w sprawie, w której zbierze się izba w marcu, przewodniczyła składowi, który orzekł, że usunięcie klauzuli niedozwolonej nie oznacza nieważności umowy.
- Sprawa, którą zajmie się SN, jest niezwykle złożona i wymaga wielkiej rozwagi - zwłaszcza że w TSUE czeka na rozpatrzenie siedem zapytań z Polski w sprawach frankowych. W „sprawie Dziubak” trybunał pozostawił krajowym sądom rozstrzygnięcie, czy umowa po usunięciu klauzuli abuzywnej może obowiązywać. W listopadzie ubiegłego roku w sprawie klauzul niedozwolonych w Rumunii TSUE wyraźnie wskazał sądom, że jeśli klient nie chce, żeby umowa trwała, a unieważnienie naraziłoby go na poważne konsekwencje finansowe, należy wezwać strony do ugodowego zakończenia sporu – mówi jeden z bankowych prawników.
Część bankowców niepokoi, że SN ma zajmować się problem frankowym tylko w ujęciu prawnym - bez kontekstu ekonomicznego. W grudniu Związek Banków Polskich zwrócił się do Komitetu Stabilności Finansowej (KSF) o przedstawienie stanowiska w sprawie frankowej z uwzględnieniem wszystkich okoliczności. Adam Glapiński odpowiedział, że nie może wywierać nacisku na sąd. Zaznaczył jednak, że jeśli SN poprosi o przygotowanie stanowiska, KSF je przedstawi. Na piątkowej konferencji poinformował, że dotychczas takiej prośby nie dostał. Mimo to opinię w kwestii franków wyraźnie zarysował.
Ustawa o Sądzie Najwyższym przewiduje wprost zawiadomienie o posiedzeniu składu izby Sądu Najwyższego jedynie Prokuratora Generalnego. Zgodnie z informacją opublikowaną na stronie SN zarządzono zawiadomienie Prokuratora Generalnego w związku z posiedzeniem zaplanowanym na 25 marca.
Regulamin Sądu Najwyższego w jego §15 pkt 6 przewiduje natomiast, że Prezes Sądu Najwyższego kierujący pracą izby zwraca się do Prokuratora Generalnego, Prokuratury Krajowej albo do innego organu o zajęcie stanowiska na piśmie w sprawie, w której orzeka Sąd Najwyższy. Nie jest oczywiste do jakiego kręgu podmiotów odnosi się ten przepis w części, w której mówi o innych organach.
Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym z wnioskiem o rozstrzygnięcie zagadnienia prawnego może wystąpić oczywiście pierwszy prezes Sądu Najwyższego lub prezes Sądu Najwyższego, ale także Prokurator Generalny, Rzecznik Praw Obywatelskich oraz - w zakresie swojej właściwości - prezes Prokuratorii Generalnej Rzeczypospolitej Polskiej, Rzecznik Praw Dziecka, Rzecznik Praw Pacjenta, przewodniczący Rady Dialogu Społecznego, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego, Rzecznik Finansowy oraz Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców. Skoro ta, wydaje się, że podmiotem, który mógłby zostać poproszony o stanowisko, może być właśnie m.in. przewodniczący KNF.
Inną kwestia to przedstawienie i upublicznienie - przy okazji mającej zapaść uchwały - stanowiska, które nie byłoby skierowane do Sądu Najwyższego, ale w taki lub inny sposób odnosiłoby się do istniejącego stanu rzeczy. Przykładowo: zgodnie z przepisami regulującymi działanie Komitetu Stabilności Finansowej w przypadku identyfikacji źródła ryzyka systemowego w systemie finansowym lub jego otoczeniu komitet może przedstawić stanowisko, zawierające informację o rodzaju tego źródła, zasięgu jego oddziaływania oraz przewidywanych skutkach. Komitet może je skierować do „właściwych podmiotów” albo do podmiotów tworzących system finansowy lub jego część, w tym zarządzających produktami lub wykorzystujących infrastrukturę rynkową. Gwoli ścisłości - przepisy definiują krąg właściwych podmiotów, o których mowa w tym przypadku, nie wymieniając wśród nich Sądu Najwyższego.