MORLINY MOGĄ WYJŚĆ Z GIEŁDY
Dalsze przejęcia firm mięsnych przesuną się w czasie z powodu słabszej koniunktury
KONIEC PROSPERITY: Zdaniem Przemysława Chabowskiego, prezesa grupy Morliny, biznes mięsny zaczyna przynosić straty.
fot. Borys Skrzyński
Przemysław Chabowski, prezes grupy Morliny, dopuszcza możliwość wycofania spółki z giełdy. Twierdzi ponadto, że w najbliższym czasie nie będzie żadnych przejęć w branży mięsnej. Co więcej, niektóre firmy mogą być zamykane z przyczyn sanitarnych i ekonomicznych.
Przemysław Chabowski wolałby nie ujawniać planów strategicznych swojej spółki, choć na razie jest do tego zmuszony.
— Campofrio zobowiązało się wobec KPWiG, że utrzyma Morliny na giełdzie. Nadal jest to też nobilitacja dla firmy. Jednak obowiązki informacyjne, jakie ciążą na spółkach giełdowych, powodują, że musimy ujawniać swoje plany rozwojowe, co przy obecnej konkurencji na rynku nie jest dla żadnej z mięsnych firm pożądane — uważa Przemysław Chabowski.
Stop przejęciom
Zdaniem Przemysława Chabowskiego, nie będzie dalszej konsolidacji w branży mięsnej. Czołowi gracze branży mięsnej muszą najpierw sami zrestrukturyzować swoje firmy, aby mogły skutecznie konkurować na coraz trudniejszym rynku.
— Dotyczy to zarówno Sokołowa jak i Łukowa, które muszą najpierw pokazać przyszłemu inwestorowi, że są w stanie doprowadzić do zwrotu kapitału, który zostanie w nie zainwestowany. Dzisiaj sytuacja na to nie wskazuje. Przy obecnej koniunkturze nie wiadomo też, na ile powiodą się giełdowe plany przedsiębiorstwa z Białegostoku — mówi Przemysław Chabowski.
Jego zdaniem, biznes mięsny zaczyna przynosić straty, co studzi zapał przyszłych inwestorów. Wpływ na to ma również opieszałość polskich władz, które nie śpieszą się z egzekwowaniem ustawy weterynaryjnej.
Groźna szara strefa
Zdaniem prezesa Morlin, w najbliższym czasie może dojść do zamknięcia części firm z przyczyn sanitarno-ekonomicznych.
— Dotyczy to głównie przedsiębiorstw regionalnych, których nie stać będzie na dostosowanie zakładów do standardów europejskich — twierdzi Przemysław Chabowski.
Zanim to jednak nastąpi, wojna cenowa może znacznie osłabić liderów rynku, którzy nie mają silnego akcjonariatu.
Zdaniem Przemysława Chabowskiego, sytuacja na rynku nie jest bowiem normalna. Interwencja Agencji Rynku Rolnego doprowadziła do tego, że duże firmy kupują żywiec w cenie agencyjnej, czując potrzebę zdjęcia z rynku nadwyżki surowca, natomiast małe rzeźnie płacą cenę ustaloną przez siebie. Dzięki temu wygrywają ceną produktu. Jest to tym łatwiejsze, że często zatrudniają pracowników bez umowy.
— Dziwi mnie brak wyraźnych kroków ze strony resortów: rolnictwa, finansów i ochrony środowiska, które nie egzekwują prawa — dodaje Przemysław Chabowski.