MPO przekaże pałeczkę prywatnym spółkom

Aleksandra RogalaAleksandra Rogala
opublikowano: 2019-09-23 22:00

Mieszkańcy Mokotowa mogą się bać kolejnego „śmieciowego armagedonu”, ale samorząd uspokaja, że nie będzie powtórki z poprzednich wakacji. Prywatne konsorcjum ma przejąć tam odbiór odpadów od 1 października.

Od 1 października, po trzech miesiącach przygotowań, zadanie odbioru odpadów z warszawskiej dzielnicy Mokotów od miejskiej spółki MPO ma przejąć konsorcjum prywatnych spółek — Suez i Remondis.

Fot. Filip Błażejowski/FORUM

Przypomnijmy — Mokotów to dzielnica, która ma ostatnio pecha, jeśli chodzi o odbiór odpadów. W czasie wakacji 2018 r. internet zalała fala zdjęć śmieci zalęgających na ulicach i na placach, obok pojemników na odpady. Media pisały o Neapolu w Warszawie. Był to efekt nagłego zerwania przez warszawski ratusz umowy ze spółką Lekaro (w lipcu 2018 r.). Oficjalnym powodem było wyczerpanie się w budżecie pieniędzy przewidzianych na realizację kontraktu.

Nieoficjalnie wiadomo, że ratusz złożył do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przez Lekaro przestępstwa zawyżania masy odbieranych odpadów, co naraziło kasę stolicy na straty (trwa śledztwo, ale do tej pory nikomu nie postawiono zarzutów). Prawdziwy bałagan jednak dopiero się zaczął — z dnia na dzień, w sierpniu, w awaryjnym trybie operatorem wywozu odpadów w dzielnicy została miejska spółka MPO. Branża spekulowała, że przygotowanie się do obsługi dzielnicy wielkości Kielc jest niewykonalne — bez planu obsługi tzw. trasówek, opracowania harmonogramu i dodatkowej liczy śmieciarek. Ich obawy się potwierdziły — MPO nie było w stanie odbierać w terminie odpadów ze wszystkich osiedli, a w efekcie w wielu miejscach kilkudniowe (a może nawet kilkutygodniowe) śmieci znikały dopiero po interwencji mieszkańców, składających liczne skargi w ratuszu.

Konsorcjum Suez i Remondis odmówiło nam komentarza. Poinformowało jedynie, że zgodnie z umową z zamawiającym nie może udzielać mediom informacji bez porozumienia ze stroną miejską, ale sukcesywnie przygotowuje się do zadania. MPO zapewnia z kolei, że robi wszystko, żeby tym razem nie było problemów. 

— Robocza współpraca pomiędzy MPO a konsorcjum trwa już od kilku tygodni, m.in. udostępniono i skopiowano wszystkie klucze, którymi dysponują pracownicy spółki, oraz przekazano aktualną listę MGO (miejsca gromadzenia odpadów) wraz z bieżącymi informacjami o utrudnieniach w dostępie do nich — informuje Wiesława Rudzka, rzecznik prasowa MPO.

Spółka zapewnia też, że konsorcjum ustawia już nowe pojemniki na śmieci, które od stycznia w Warszawie powinny być segregowane na pięć frakcji (zamiast dotychczasowych trzech).

— MPO zaproponowało konsorcjum odpłatne przekazanie na własność lub wynajęcie pojemników na okres przejściowy, ale konsorcjum zdecydowało się wstawić własne. Proces ich wstawiania przez nowego operatora i odbierania przez MPO rozpoczął się 21 sierpnia 2019 r. — zapewnia Wiesława Rudzka.

Problemy z odbiorem odpadów w stolicy to również efekt zbyt późno ogłoszonego przetargu. Choć trzyletnie umowy z operatorami wszystkich warszawskich dzielnic wygasły w 2018 r., miasto dopiero w styczniu tego roku wybrało nowych wykonawców, którzy po okresie przygotowawczym zaczęli świadczyć usługi od 1 lipca. W przypadku Mokotowa udało się to dopiero nieco później, bo firma, która wygrała przetarg (proponując niższą stawkę za odbiór śmieci niż pozostałe spółki w jakiejkolwiek innej stołecznej dzielnicy — 304 zł za tonę), czyli… Lekaro, ostatecznie nie podpisała umowy. W efekcie wybrane później konsorcjum Suez i Remondis, które również zgłosiło się jako wykonawca, podpisało umowę dopiero w lipcu i dostało trzy miesiące na przygotowanie się do zadania. Ze swoimi śmieciarkami wjedzie 1 października. MPO nie przewiduje poślizgów, ale zapewnia, że ma plan awaryjny.

— Odbiór odpadów komunalnych z Mokotowa przez MPO będzie realizowany zgodnie z harmonogramem do końca września. W razie potrzeby nasza spółka jest przygotowana do dodatkowych— odbiorów w ostatni weekend miesiąca, co powinno zapewnić mieszkańcom Mokotowa zmianę operatora bez zakłóceń — dodaje Wiesława Rudzka.

Branża jednak jest pełna obaw.

— Rzadko się zdarza, żeby przy rozpoczęciu realizacji takiego zadania, które wymaga bardzo skoordynowanych działań i długich przygotowań, w tym zakupu lub zapewnieniu w inny sposób specjalnych samochodów, nie było problemów. Oby tym razem były jak najmniejsze — mówi nam przedstawiciel jednej ze spółek z branży, który chce pozostać anonimowy. Dotychczasowe śmieciarki MPO trafią do innych dzielnic.

— Część pojazdów, które obsługiwały dotychczas dzielnicę Mokotów, były wynajmowane, zostaną zatem zwrócone, a pojazdy będące własnością spółki zostaną przekierowane na inne zadania realizowane przez MPO — mówi Wiesława Rudzka.