Muzyka, która nie zna granic. Jak otworzyć klasykę na nowych słuchaczy

Partnerem publikacji jest Totalizator Sportowy
opublikowano: 2025-10-29 20:00

Miliony widzów Konkursu Chopinowskiego, tysiące w strefach melomana, setki nagrań w sieci – muzyka poważna wciąż przyciąga uwagę. Jak sprawić, by to poruszenie trwało i stało się częścią codzienności?

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W ubiegłym tygodniu poznaliśmy laureatów XIX Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina, który przyciągnął przed ekrany miliony widzów z całego świata. To dowód, że muzyka klasyczna wciąż przemawia do szerokiego grona słuchaczy – także tych, którzy na co dzień wybierają zupełnie inne brzmienia. Ale co zrobić, by ten entuzjazm utrzymywał się także po zakończeniu konkursu? Jak sprawić, by ten rodzaj sztuki nie był doświadczeniem od święta, lecz towarzyszył nam częściej – także poza salami koncertowymi?

O tym właśnie rozmawiali uczestnicy panelu „Chopin dla wszystkich! Jak spopularyzować muzykę poważną w Polsce”, który odbył się podczas tegorocznych Igrzysk Wolności w Łodzi. Dyskusję prowadziła Lidia Kołucka, a w rozmowie wzięli udział: Zofia Zembrzuska, dyrektor naczelna Filharmonii Narodowej; Aleksander Laskowski, rzecznik prasowy Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina; Michał Kwieciński, reżyser i producent filmowy, założyciel Akson Studio; oraz Szymon Gawryszczak, członek zarządu Totalizatora Sportowego. Wspólnie zastanawiali się, jak pokazać, że muzyka klasyczna może być nie tylko dziedzictwem, ale też żywym językiem emocji, wspólnoty i wolności.

Od świątyni do wspólnoty

Jeszcze niedawno mówiło się o filharmonii jak o świątyni sztuki – miejscu, w którym obowiązuje cisza, powaga i określony kod zachowań. Dla wielu to właśnie ten ceremoniał stanowił barierę utrudniającą im kontakt z muzyką poważną. Dziś coraz więcej instytucji próbuje ten dystans skrócić, pokazując, że koncert może być równie naturalnym doświadczeniem jak spacer po parku czy wieczór w kinie.

– Skala zainteresowania Konkursem Chopinowskim udowodniła, że w muzyce poważnej tkwi ogromny potencjał. Wielu widzów po raz pierwszy wysłuchało koncertu fortepianowego i coś ich wciągnęło. Pytanie brzmi, jak to zatrzymać, jak sprawić, by te emocje mogli przeżywać częściej niż raz na pięć lat – mówiła Zofia Zembrzuska.

Filharmonia Narodowa szuka odpowiedzi właśnie w otwartości. Przykładem są „Koncerty Czwartkowe” – krótsze, bez przerwy, często z lekkim wprowadzeniem, które przyciągają nową publiczność. Z podobną myślą powstał przewodnik „Pierwsza wizyta w Filharmonii” napisany przystępnym językiem i z humorem, by oswoić słuchaczy z miejscem, które nierzadko wydaje się zbyt poważne. To także sposób, by zdjąć z koncertów ciężar etykiety i przypomnieć, że słuchanie muzyki nie wymaga specjalnych reguł.

– Nie ma nic niestosownego w tym, że ktoś zaklaszcze w nieodpowiednim momencie albo okazuje emocje inaczej niż reszta publiczności. Ważne, żeby słuchanie sprawiało radość i żeby każdy czuł się u nas dobrze – podkreślała dyrektor naczelna Filharmonii Narodowej.

Podobnie rzecz ma się z samym Chopinem, który w polskiej wyobraźni urósł do rangi narodowego symbolu. Michał Kwieciński zwracał uwagę, że warto zdjąć go z pomnika i pokazać w ludzkim świetle.

– Chopin nie był figurą z cokołu – był człowiekiem, który doświadczał wszystkiego: tęsknoty, samotności, euforii. Jeśli pokażemy go prawdziwie, nie trzeba będzie nikogo przekonywać, że muzyka poważna potrafi poruszyć. Bo w tym właśnie tkwi jej aktualność – w emocjach, które pozostają uniwersalne – przekonywał reżyser i producent filmu „Chopin, Chopin!”.

Coraz częściej to właśnie emocje, a nie znajomość kanonu, stają się kluczem do budowania nowej publiczności. Filharmonia, Narodowy Instytut Fryderyka Chopina i wiele innych instytucji zaczynają mówić do odbiorców prostszym, bardziej zapraszającym językiem. Nie rezygnują z jakości ani artystycznych ambicji, ale próbują dotrzeć tam, gdzie wcześniej muzyka klasyczna rzadko się pojawiała – do szkół, przestrzeni miejskich, internetu. Bo jeśli naprawdę ma być dla wszystkich, trzeba ją najpierw uczynić bliską.

Chopin na stadionie, Chopin w sieci

Gdy na stadionie Legii Warszawa tuż przed meczem z Jagiellonią Białystok zabrzmiał Polonez As-dur, a piłkarze wyszli na murawę w koszulkach z wizerunkiem kompozytora, trybuny zareagowały entuzjastycznie. Dla jednych było to zaskakujące połączenie sportu i klasyki, dla innych dowód, że muzyka Chopina potrafi odnaleźć się wszędzie.

W ramach projektu „Strefa Melomana”, zorganizowanego przez NIFC i Orlen, w kilku polskich miastach powstały plenerowe strefy, w których można było wspólnie oglądać transmisje z Konkursu Chopinowskiego i uczestniczyć w muzycznych wydarzeniach. To inny przykład, że klasyka świetnie radzi sobie także poza salą koncertową.

– Sacrum sali koncertowej to wytwór XIX w. Wtedy muzyka była symbolem klasy i porządku. Dziś to się zmienia: wracamy do jej pierwotnego sensu, czyli wspólnego przeżywania emocji – przypominał Aleksander Laskowski.

– Tradycyjny model obcowania z muzyką nie wyczerpuje potrzeb dzisiejszego odbiorcy. Nie trzeba jej zmieniać – wystarczy inaczej o niej opowiadać. Jeśli chcemy dotrzeć do nowych słuchaczy, musimy wejść w przestrzenie, w których oni naprawdę są – dodał.

Miejscem, które dziś łączy odbiorców, stał się internet. XIX Konkurs Chopinowski śledziły miliony widzów z całego świata, a media społecznościowe tętniły emocjami – od transmisji na YouTubie po grupy fanowskie na Facebooku i klipy na TikToku.

– To nie jest upraszczanie, to demokratyzacja. Muzyka nie traci na znaczeniu tylko dlatego, że ktoś słucha jej w telefonie. Ważne, że wciąż potrafi poruszać – podkreślał rzecznik prasowy NIFC.

Szymon Gawryszczak zauważył, że przenoszenie muzyki poza tradycyjne sale to nie tylko nowa forma jej prezentacji, ale przede wszystkim sposób na zapewnienie równego dostępu.

– Nie wszyscy mają możliwość wyjazdu do filharmonii, dlatego warto szukać ludzi tam, gdzie są – w parkach, galeriach, w internecie. Łączmy style, nie bójmy się eksperymentów – klasyka może współistnieć z muzyką popularną czy rockową. Ważne, by była dobrze „opakowana”: emocjami, historią, ciekawą formą. To nie obniża poziomu, tylko pozwala dotrzeć dalej – mówił członek zarządu Totalizatora Sportowego.

Nowe kanały nie zastąpią filharmonii, ale mogą być dla niej pomostem – drogą do odbiorców, którzy dotąd byli poza jej zasięgiem. Pokazują, że o muzyce można mówić nowym językiem: bez dystansu, z ciekawością i otwartością, która zaprasza do słuchania.

Kultura – wspólna sprawa

Nowe formaty i kanały pomagają docierać z muzyką poważną dalej niż kiedykolwiek, ale same nie wystarczą, by zapewnić jej trwałe miejsce w życiu społecznym. Potrzebne jest coś więcej niż zasięgi i emocje w sieci – stabilność, która daje oddech i poczucie bezpieczeństwa.

– Kultura jest elementem tożsamości. Nie może działać w trybie projektowym, od grantu do grantu, bo to zabija ciągłość i odwagę twórczą. Państwo ma obowiązek ją chronić, ale także ufać ludziom, którzy ją współtworzą – podkreślał Michał Kwieciński.

To właśnie państwo wyznacza ramy, w których kultura może rozwijać się w sposób naturalny: z poszanowaniem tradycji, ale i z otwartością na współczesność. Jej siła ujawnia się jednak dopiero wtedy, gdy ten system uzupełniają inni – samorządy, instytucje i odpowiedzialny biznes. Współpraca między nimi pozwala utrzymać obecność muzyki poważnej w codziennym doświadczeniu ludzi, także tam, gdzie nie ma filharmonii czy dużych sal koncertowych.

Jednym z podmiotów, które pomagają przybliżać muzykę poważną szerokiej publiczności, jest Totalizator Sportowy – Partner Główny XIX Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina. Spółka od lat angażuje się w projekty, które pokazują, że klasyka może być bliska każdemu, wykorzystując do tego własne kanały komunikacji i zasięg swoich marek. Prowadzi także program „Gdy grasz, wszystko gra!”, w ramach którego gracze mogą wskazywać instytucje kultury i sportu, które otrzymają wsparcie finansowe.

– Popularyzacja muzyki poważnej wymaga wspólnego planu i współpracy wielu środowisk – mówił Szymon Gawryszczak. – Dlatego tak ważna jest koordynacja działań i reagowanie na to, jak zmienia się świat. My, jako Totalizator Sportowy, czujemy się częścią tego procesu. Mamy ogromny zasięg, miliony klientów i możemy wykorzystywać to, by przybliżać kulturę naszym odbiorcom – choćby przez reklamy czy specjalne akcje. Część przychodów z gier trafia do Funduszu Promocji Kultury, z którego finansowane są programy rozwijające polskie dziedzictwo i sztukę, a w ten sposób nasi gracze też dokładają swoją cegiełkę do jej upowszechniania.

Takie partnerstwa – oparte nie tylko na finansowaniu, ale też na wspólnym myśleniu o odbiorcy – sprawiają, że muzyka poważna dociera dalej. Pokazują, że mecenat nie jest tylko gestem dobrej woli, ale świadomym uczestnictwem w życiu kulturalnym kraju.

Partnerem publikacji jest Totalizator Sportowy