Na GPW chyba nikt nie miał nadziei na umiarkowane spadki, po tym co się wydarzyło na Wall Street i wielu azjatyckich parkietach. Sumując jednak ponad 5 proc. skalę przeceny WIG20 na otwarciu handlu z wczorajszym rajdem naszego głównego indeksu, sytuacja nie wymknęła się z pod kontroli i inwestorzy nie popadli w panikę. Także obroty nie sugerowały skrajnych emocji i masowego wyzbywania się papierów. Gracze pogodzili się z trendem, obecnie dominującym, ale nie bardzo widzieli sensu sprzedaży mocno już przecenionych akcji.
Wśród naszych największych spółek nie było ani jednej, która mogła pochwalić się wzrostami. Od rana najmniejsze straty notowali posiadacze Cersanitu i początkowo nieco większy popyt pojawił się także na Biotonie, ale końcówka ponownie była dla niego fatalna. Wraz z upływem czasu lepiej od indeksu zaczął zachowywać się PGNiG oraz PKN Orlen i Lotos, i to mimo kontynuacji spadku cen ropy naftowej.
Na szerokim rynku ogromna ilość firm barwiła się na czerwono, ale na większości walorów wymiana była mniej niż symboliczna. Wśród naszych mniejszych firm można znaleźć takie, które nie poddają się przecenie już od kilku miesięcy. Na dużych spadkach obroty, albo zamierają, albo też pojawia się kupiec akumulujący ich akcje. Do takich „perełek” należą m.in. Bakalland, Cyfrowy Polsat, czy Novitus. Inwestorzy większą uwagę zaczynają obecnie zwracać na możliwości wypłaceni dywidendy przez spółki w przyszłym roku oraz stosunek zadłużenia do posiadanych kapitałów, niż na ambitne plany rozwojowe.
Niektóre z europejskich parkietów też nie popadały w skrajny pesymizm. Przyzwoicie zachowywała się giełda londyńska, na której drożała część brytyjskich banków. Gorzej prezentowała się branża ubezpieczeniowa, z Avivą na czele. Decyzja SNB o obniżeniu stóp w Szwajcarii, nie zrobiła wrażenia na inwestorach, za to spodziewane gorsze informacje z amerykańskiego rynku pracy zaktywizowały sprzedających, których wsparła jeszcze spadająca Wall Street.
Dane przedstawione przez GUS o październikowej produkcji przemysłowej i cenach produkcji, potwierdziły spowolnienie polskiej gospodarki i powiększyły osłabienie indeksów na GPW. Wykorzystały to skrzętnie niedźwiedzie zadając potężny cios na fixingu i sprowadzając najważniejszy nasz indeks na nowe minima. WIG20 zakończył tę ciężką sesję spadkiem o 5,79 proc., przełamując 1550 pkt. Dwucyfrowe zniżki zanotowała Agora oraz intensywnie masakrowany ostatnio Bioton. Stosunkowo dobrze wypadł Asseco, Cersanit i Lotos. Dzisiejsza sesja ponownie pokazuje irracjonalność stosowania na warszawskim parkiecie fixingu, który jest powszechnie krytykowany przez inwestorów. Coraz częściej wypacza on przebieg notowań i dezorientuje uczestników handlu na GPW.
Gracze na większości giełd pogodzeni są z nieuchronnością dalszych spadków,
ale zaznacza się słabnięcie determinacji podaży. Większym problemem jest brak
pozytywnych sygnałów z czołowych gospodarek krajów. Na rynkach pojawiła
się pogłoska o rozmowach władz amerykańskich z Arabią Saudyjską, ZEA, Katarem i
Kuwejtem na temat pożyczki w wysokości 300 mld USD. Pieniądze te miałyby służyć
do utworzenia nowego funduszu, którego zadaniem byłoby wsparcie przemysłu
motoryzacyjnego, banków i firm znajdujących się w kłopotach finansowych, a to
mogłoby zmienić nastroje na giełdach, w tym, miejmy nadzieję, też na GPW.
Problem w tym, że ta informacja nie jest potwierdzona.