Puls Biznesu: Czy myśleli państwo o rozwiązaniu problemu kredytów we frankach na sposób węgierski lub chorwacki?

Ludwik Kotecki, główny ekonomista Ministerstwa Finansów: Nie było ani takiego pomysłu, ani dyskusji na ten temat w Komitecie Stabilności Finansowej [KSF — red.]. Z punktu widzenia makroekonomii to, co się stało z frankiem szwajcarskim, nie ma dużego znaczenia. Nie sądzę też, żeby w związku ze wzrostem rat kredytów ludzie masowo zaczęli ogłaszać upadłość konsumencką. Trzeba tylko znaleźć nową równowagę w relacjach kredytobiorca — bank. KSF otrzymał wyraźną obietnicę od banków, że odpowiednio podejdą do ujemnej stawki LIBOR CHF, szerokich spreadów walutowych i dodatkowych zabezpieczeń od kredytobiorców. To jest minimum — mam nadzieję, że banki przedstawią klientom uczciwe propozycje.
Co Ministerstwo Finansów sądzi o propozycji, którą w ubiegłym tygodniu przedstawił szef Komisji Nadzoru Finansowego?
Przewodniczący KNF zgłosił propozycję do dyskusji, nie była ona jednak konsultowana ani w ramach KSF, ani komisji. Zastrzegł też, że to pomysł nieprzeanalizowany w sensie liczbowym oraz pod kątem wpływu na sytuację banków i kredytobiorców. Może się więc okazać, że nie byłoby to rozwiązanie korzystne.
Czy rząd odrzuca pomysł przewalutowania?
Absolutnie nie. Nie wiemy, co będzie się działo z kursem franka szwajcarskiego. Dlatego kwestia przewalutowania kredytów powinna być poważnie przedyskutowana. Musimy skupić się na tym, jak złagodzić ryzyko kursowe związane z kredytami walutowymi, a może nawet je wyeliminować. Opcja przewalutowania nie jest nowością. Banki już dawno ją oferowały, ale klienci niezbyt chętnie z niej korzystali. Dziś może być inaczej.
Propozycja szefa KNF dotyczy właśnie przewalutowania…
…ale taki „plan centralny” mógłby nie uwzględniać w pełni specyfiki klientów danego banku i wpływu na jego sytuację. Kredyty nie są takie same, różne są też ich struktura i koszty finansowania przez instytucje. Dlatego wydaje mi się, że bardziej skuteczne będzie zalecenie bankom, które mają portfele kredytów walutowych, żeby przygotowały atrakcyjne kosztowo programy przewalutowania i zaoferowały je kredytobiorcom, a nawet do nich zachęciły. To szansa na kilka alternatywnych pomysłów, a może nawet konkurencję między bankami. Ponadto takie programy będą adekwatne do sytuacji poszczególnych banków i ich klientów.
Czyli nie będzie jednolitych wytycznych dla wszystkich?
Uważam, że jest tu miejsce na rozwiązania wypracowane przez banki. KNF powinna dość szybko sformułować takie zalecenie, a banki — szybko się do niego dostosować. Część mleka już się wylała i nie możemy dopuścić do tego, żeby to samo stało się z resztą. Warto zbudować taki system — łatwego i taniego dla kredytobiorców pozbycia się ryzyka kursowego.
Jak poważnym problemem dla zadłużonych jest aprecjacja franka?
Od czasu zaciągnięcia kredytów frankowych dochody kredytobiorców przeciętnie wzrosły bardziej niż rata. Wynika to ze wzrostu wynagrodzeń w gospodarce, a dodatkowo z faktu, że kredyty te zaciągały osoby młode, które od tamtego czasu awansowały finansowo. Okazuje się, że przeciętnie zdolność do obsługi kredytu jest obecnie wyższa niż w chwili jego zaciągnięcia. Jakość tych kredytów jest naprawdę bardzo wysoka. Ponad 90 proc. kredytobiorców frankowych mieszka w kupionych na kredyt mieszkaniach, co oznacza, że spłacalność kredytów jest bardzo wysoka. Kredyty niespłacane w terminie stanowią ok. 3 proc. To oznacza, że nie będzie to również potężnym problemem dla gospodarki. Aprecjacja franka może wpłynąć na konsumpcję, ale ten wpływ będzie niewielki — kompensowany przez deflację i niskie stopy procentowe.