Ryzyko osłabienia złotego jest obecnie najwyższe od rozpoczęcia pandemii COVID-19, twierdzą analitycy firmy Ebury. Jeśli sytuacja będzie niesprzyjająca, kurs euro może przebić 4,68 zł. W bazowym scenariuszu zakładają jednak, że na koniec 2021 r. za euro trzeba będzie płacić jedynie 4,50 zł. Ten rozrzut prognoz jednej firmy o plus minus 10 groszy względem obecnego kursu doskonale oddaje obraz krótkoterminowych prognoz spod różnych szyldów.
Niepewność jest tak duża, że analitycy tym samym czynnikom nadają inne znacznie jeśli chodzi o wpływ na kurs złotego.
- Zaczynam być nastawiony pesymistycznie, bo mam wrażenie, że sytuacja pomału wymyka się spod kontroli. Nawet jeśli przyjmiemy założenie, że dojdzie do kolejnej podwyżki stóp procentowych w listopadzie bądź grudniu 2021 r., to jak się popatrzy na to, co dzieje się z węgierskim forintem, okazuje się, że nie jest to przepis na sukces. Forint ma za sobą serię podwyżek, a nie jest specjalnie silny. Korona czeska zachowuje się lepiej, a wynika to z tego, że Węgry mają podobne do naszych problemy w relacjach z Unią Europejską. Złoty będzie pod presją dopóki rynek będzie żył w niepewności, czy Komisja Europejska zablokuje Krajowy Plan Odbudowy, czy nie. A tego czy te środki zostaną zablokowane, czy nie, dowiemy się pewnie dopiero pod koniec 2021 r. Dlatego nawet działania Rady Polityki Pieniężnej mogą niewiele zmienić – uważa Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM Banku Ochrony Środowiska.
- Klucz do złotego ma przede wszystkim Rada Polityki Pieniężnej (RPP). Pomimo że narastający konflikt na linii Warszawa-Bruksela złotemu ciąży, a w bilansie płatniczym nadwyżkę zastępuje deficyt, znaczenie mają przede wszystkim decyzje rady – oponuje Marcin Kiepas, analityk firmy Tickmill.
Mimo że rynek wycenia całkiem spore podwyżki stóp procentowych, przy obecnej inflacji realnie stopy procentowe będą bardziej ujemne niż w wielu innych gospodarkach. To główny powód tego, że złoty jest słaby przy potencjalnie sprzyjających nastrojach globalnych.
Tego ostatniego wspiera Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers DM.
- Utarczki z Unią Europejską to element drugoplanowy. Jeśli chodzi o czynniki lokalne wskazałbym przede wszystkim głęboko ujemne realne stopy procentowe. To jest coś, co złotemu szkodzi najbardziej. Bo mimo że rynek wycenia całkiem spore podwyżki stóp procentowych, przy obecnej inflacji realnie stopy procentowe będą bardziej ujemne niż w wielu innych gospodarkach. To główny powód tego, że złoty jest słaby przy potencjalnie sprzyjających nastrojach globalnych. Czynniki polityczne nie są całkowicie bez znaczenia, dokładają się do sentymentu, ale brak odpowiedzi na inflację sprawił, że inwestorzy są niechętni względem naszej waluty – tłumaczy Przemysław Kwiecień.
Jak RPP podniesie stopy…
Inflacja w Polsce była ostatnio wyższa od oczekiwań. Wstępny jej odczyt za październik 2021 r. GUS poda już w piątek 29 października o godz.10.
Najbliższe posiedzenie RPP zaplanowano dwa dni robocze później – w środę 3 listopada 2021 r.
RPP podwyższyła już stopy procentowe 6 października 2021 r. Decyzja była zaskoczeniem, stała bowiem w sprzeczności z tym, co przez wiele tygodni mówił Adam Glapiński, prezes NBP.
- Skłaniam się ku temu, że w przyszłym tygodniu stopy procentowe zostaną podwyższone i zniknie niepewność względem zamiarów RPP. Rynek nie będzie patrzeć na słowa, ale czyny. Przestanie mieć wątpliwości, że zaczął się cykl podwyżek – mówi Bartosz Sawicki, analityk firmy Cinkciarz.pl.
Na koniec 2021 r. prognozuje on euro po 4,52 zł, a więc w okolicach bazowej prognozy firmy Ebury. Przeważa jednak powątpiewanie w umocnienie złotego.
- Nawet jeśli RPP będzie podnosić stopy procentowe, to sądzę, że nie będzie podnosić ich tak gwałtownie, by stało się to czynnikiem pomagającym złotemu – zakłada Przemysław Kwiecień.
- Zakładając, że nic się strasznego nie dzieje i RPP podwyższa stopy w listopadzie, a potem zostają jednak odblokowane fundusz unijne dla Polski, może i złoty się umocni. Ale mam wrażenie, że będzie to o wiele bardziej skomplikowane i powinniśmy się raczej nastawiać na rollercoaster jeżeli chodzi o kurs złotego. Decyzje RPP o podwyżkach stóp będą pomagały złotemu, a potem znów będzie polityka i złoty będzie tracił. Bardzo trudno obecnie o prognozę opartą o jakieś stabilne czynniki – twierdzi Marek Rogalski.
Brak porównania
Przemysław Kwiecień podkreśla jednak, że problem jest w zasadzie globalny. To co się obecnie dzieje w gospodarkach i na rynkach finansowych jest bowiem pochodną pandemii COVID-19 i odpowiedzi na nią rządów i banków centralnych. Była to sytuacja bez precedensu. Według głównego ekonomisty XTB, banki centralne zapędziły się w kozi róg i same do końca nie wiedzą co robić. To przekłada się na możliwość prognozowania sytuacji.
- Ciężko jest kreślić jakiś jasny scenariusz, bo nie możemy bazować na żadnych historycznych przykładach i powiedzieć, że zwykle w takich sytuacjach bywało tak i tak – twierdzi Przemysław Kwiecień.
Tym bardziej, że są też typowo sezonowe czynniki ryzyka dla złotego.
- Zwłaszcza przed 3 listopada trudno prognozować konkretne poziomy notowań złotego. Tym bardziej, że jest jeszcze kwestia zysku NBP – przypomina Marcin Kiepas.
W grudniu 2020 r. złoty się osłabił. Stały za tym działania NBP, który mógł dzięki temu przeszacować rezerwy walutowe, a tym samym zwiększyć swój zysk. Zysk NBP trafia zaś w lwiej części do budżetu państwa. Zaledwie 26 października 2021 r. zapowiedziano zaś powołanie Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych, ulokowanego przy Banku Gospodarstwa Krajowego. a finansowanego m.in. z zysku NBP.