Nowe przepisy szkodzą branży

Krzysztof Kluska
opublikowano: 2004-05-27 00:00

Firmy samochodowe coraz częściej narzekają na błędy i utrudnienia wynikające z ustawy o podatku VAT. Ich zdaniem, prawo blokuje rozwój branży.

Temat ustawy o podatku VAT powraca jak bumerang. Nieoficjalnie mówi się, że powstał rządowy projekt jej nowelizacji. Nie wiadomo jednak, jakich dziedzin gospodarki mają dotyczyć zmiany i kto jest autorem projektu.

Na razie firmy motoryzacyjne i nabywcy aut, których po marcowo-kwietniowych zakupach obecnie jest w salonach samochodowych znacznie mniej, narzekają na nowe prawo i zastanawiają się co robić. Kupować, nie kupować, a może czekać na zmiany?

— To jakieś nieporozumienie. Sejm akceptuje ustawę, która de facto zmusza importerów do zmian homologacji i dostosowywania samochodów do istniejących przepisów. Zamiast ułatwień same utrudnienia i to ma być prorynkowa polityka — zastanawia się Jacek Pawlak, dyrektor zarządzający w Toyota Motor Poland.

Różni wobec prawa

Okazuje się, że samochody teoretycznie takie same (auta typu multi space, takie jak Renault Kangoo, Peugeot Partner czy Citroen Berlingo) są według polskiego prawa zupełnie innymi produktami. Kangoo spełnia na przykład wzór posła Janusza Lisaka na auto ciężarowe czyli 68 kg x N + 357 kg, a Peugeot Partner i Citroen Berlingo — nie. Jeśli producenci tych samochodów nie wymyślą, jak je dostosować do wzoru posła Lisaka, może to oznaczać koniec ich rynkowej kariery. Nie ma się bowiem co oszukiwać, tego typu samochody kupowane są głównie dla firm, a zwyczajni kierowcy raczej wolą auta osobowe.

— Jesteśmy zaskoczeni i zażenowani takim obrotem sprawy. Tłumaczono nam, że zmiany w ustawie pójdą w kierunku uproszczenia przepisów i ułatwienia życia. Tymczasem stworzono przepis, który praktycznie takie same produkty traktuje w różny sposób. Trudno nam komentować zapisy ustawy o podatku VAT, ale na pewno nie wpływają one dobrze na rozwój branży motoryzacyjnej — tłumaczy Andrzej Nosiński z Peugeot Polska.

Z inicjatywy kilku posłów powstał niedawno projekt nowelizacji kontrowersyjnych zapisów w ustawie o podatku VAT. Inicjatywę poparli przedstawiciele branży motoryzacyjnej i czeka ona obecnie na zainteresowanie prezydium Sejmu.

— Przedsiębiorca kupując do firmy samochód osobowy, czyli z nadwoziem typu sedan, kombi lub hatchback, mógłby odliczyć od niego połowę stawki podatku VAT, bez żadnej górnej granicy. Oprócz tego przysługiwałoby mu odliczanie podatku VAT od zakupionego paliwa. Prosto i bez kłopotów — mówi Jakub Faryś, dyrektor ZM SOIS.

Wszystkie samochody dostawcze i ciężarowe w myśl tego projektu zostałyby objęte 100-proc. odpisem podatku VAT zarówno od ceny zakupu pojazdu, jak i od paliwa.

Kontrola z głową

Parlamentarzyści narzekają jednak, że firmy wykorzystywały wcześniejsze przepisy do odliczania podatków i czerpały z tego pokaźne zyski, narażając budżet państwa na spore straty.

— Nadużyciom można zapobiec. Firma, która ubiega się o ulgę podatkową, może np. być zobowiązana do przedstawienia PIT lub innego dokumentu potwierdzającego jej przychody. Oczywiście taka, która nie ma przychodów, bo praktycznie istnieje tylko na papierze, a kupuje samochód, nie powinna otrzymać ulgi, bo i z jakiej racji ktoś, kto nie płaci podatków, ma czerpać zyski z ulg — proponuje Jacek Pawlak.