Nowy epizod surowcowej hossy. Tym razem bez ropy

Krzysztof Kolany
opublikowano: 2025-02-18 20:00

Od kilku miesięcy na rynkach surowcowych znów mamy hossę – indeks CRB wspiął się na najwyższy poziom od czerwca 2022 r. Symptomatyczne jest, że tym razem zwyżkom cen commodities towarzyszy flauta notowań ropy naftowej.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Luty może zostać czwartym miesiącem z rzędu, który surowcowy indeks CRB zakończy na plusie. Benchmark ten idzie w górę od września i od tego czasu zyskał blisko 18 proc, W połowie lutego zanotował najwyższą wartość od blisko trzech lat, czyli od czasu, gdy spadał z surowcowej górki zbudowanej z lęków przed skutkami zachodnich sankcji na Rosję.

Wygląda zatem, że rynki surowcowe wyszły górą z trwającej przez poprzednie dwa lata konsolidacji po szalonej hossie z lat 2020-22, kiedy to CRB potroił wartość po lockdownowym załamaniu z wiosny 2020 r.

Trwa dekada surowców

Jednakże pierwsze sygnały powrotu surowców dożycia były widoczne już blisko rok temu, a czytelnicy „Pulsu Biznesu” mogli się o tym dowiedzieć z artykułu zatytułowanego „Coś drgnęło w surowcach”. Był to moment tuż po zakończeniu korekty wielkiej surowcowej hossy, która wybuchła wiosną 2020 r. Wtedy to po narzuceniu covidowych lockdownów światowa gospodarka najpierw na kilka miesięcy zamarła, by potem odrodzić się na fali bezprecedensowej stymulacji fiskalnej i monetarnej w wykonaniu rządów państw Zachodu.

Podczas pierwszej fazy surowcowej superhossy indeks CRB więcej niż się potroił, przechodząc z multidekadowych dołków do najwyższych poziomów od 11 lat. Ale tego rodzaju supercykle w sektorze rolnym i wydobywczy zwykle trwają po mniej więcej dwie dekady, pojawiając się po wieloletniej surowcowej zimie. Zachowanie rynku sugerowałoby, że właśnie znaleźliśmy się w drugiej fali wzrostowej w ramach rozpoczętej wiosną 2020 r. hossy.

Surowce na alternatywnym paliwie

Specyficzną cechą bieżącego trendu wzrostowego w sektorze surowcowym jest to, że odbywa się on bez udziału ropy naftowej. To mocno niecodzienna sytuacja. Nawet nie chodzi o to, ze czarne złoto od przeszło stu lat jest fundamentem współczesnej cywilizacji i surowcem strategicznym. Rzecz w tym, że teksańska ropa WTI odpowiada za 23 proc. wagi indeksu CRB. Tymczasem od mniej więcej dwóch lat notowania ropy naftowej podążają w bok i w przypadku surowca WTI mieszczą się w przedziale 65-85 USD za baryłkę.

Przez ostatni rok ceny ropy nie były w stanie podbić ani regularne wojny na Bliskim Wschodzie, ani ożywienie gospodarcze w Europie, ani kolejne pakiety sankcji na Rosję, ani nawet spory program stymulowania gospodarki Chin. I w zasadzie trudno się temu dziwić, bo ropy na świecie jest teraz w bród. Wydobycie cały czas rośnie, a zapotrzebowanie na czarne złoto od kilku lat przyrasta dość rachitycznie. Przygasł bowiem motor gospodarki Chin, która przez poprzednie dwie dekady zdawała się generować nienasycone zapotrzebowanie na paliwa. Zużycie ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych wciąż pozostaje niższe niż w roku 2007. Od lat systematycznie spada zapotrzebowanie na ten surowiec w krajach Unii Europejskiej, gdzie trwa wojna z paliwami kopalnymi. W jej efekcie UE zużywa o ok. 20 proc. mniej ropy niż 20 lat temu.

Co napędza surowcową hossę

Okazuje się jednak, że możliwa jest hossa w sektorze surowcowym nawet bez udziału ropy naftowej. Jeśli spojrzymy na ostatnie 12 miesięcy, to bezapelacyjnym liderem wzrostów jest gaz ziemny. Błękitne paliwo w Stanach Zjednoczonych podrożało o 134 proc., a kontrakty notowane na giełdzie w Holandii poszły w górę o 103 proc. 10 lutego 1 MWh tego paliwa kosztowała prawie 60 EUR, choć jeszcze rok wcześniej notowany ceny nawet poniżej 25 EUR/MWh.

Surowcowym hitem ostatnich miesięcy jest także kakao, którego notowania wystrzeliły w górę jeszcze w 2023 r. W tym przypadku katalizatorem tak silnych zwyżek jest redukcja dostaw. Najwięksi producenci kakao – Wybrzeże Kości Słoniowej, Ghana i Indonezja – zmagali się z problemami wywołanymi suszą i nieregularnymi opadami, co doprowadziło do redukcji areałów i spadku zbiorów przy wciąż silnym popycie na czekoladę i inne słodycze. W grze był tu przede wszystkim fenomen El Nino, wpływający na wzorce pogodowe na całym świecie.

Podium uzupełnia kawa, której giełdowe notowania przez poprzednie 12 miesięcy urosły o 116 proc. To przypadek podobny do kakao – także tu pierwsze skrzypce grała niesprzyjająca pogoda powodująca słabsze zbiory. Dalej mamy złoto i srebro (+44 proc.). Tam hossę napędzają banki centralne, które nie dość, że luzują politykę monetarną przy wciąż podwyższonej inflacji (patrz: Fed i EBC), to jeszcze same ładują do skarbców spore ilości „barbarzyńskiego reliktu” (patrz: NBP czy Ludowy Bank Chin).

Nie znaczy to, że na każdym surowcu można było zarobić. Strefę spadkową otwiera bawełna, która przez ostatnie 12 miesięcy potaniałą o prawie jedną czwartą. To samo dotyczy ryżu. Olej napędowy na londyńskiej giełdzie ICE jest o prawie 16 proc. tańszy, niż był rok temu. Dwucyfrową przecenę zaliczyły także ruda żelaza, cukier, soja oraz owies.

Reasumując, światowy rynek surowcowy na gruncie analizy technicznej wygenerował wstępny sygnał hossy, budząc się do życia po dwóch latach letargu. Wyróżnikiem tego ruchu w górę jest fakt, że ma on miejsce bez udziału ropy naftowej – czyli najważniejszego przemysłowego surowca świata. I po trzecie, jak na razie ta surowcowa hossa jest mocno wybiórcza i pomija sporę część commodities.