Obywatele na straży sprawiedliwości

Marta Maj
opublikowano: 2023-10-06 12:52
zaktualizowano: 2023-10-06 13:45

Program obywatelskiego monitoringu sądów jest międzynarodowym ruchem społecznym. W naszym kraju wprowadził go w 2010 r. Bartosz Pilitowski, prezes fundacji Court Watch Polska. Organizacja skupia wolontariuszy chętnych do obserwowania przewodów sądowych, prowadzi działalność badawczą i edukacyjną. Przez 10 lat monitorowała rozprawy w 255 miastach i zaangażowała 3670 obserwatorów, którzy zdali relację z 54 708 posiedzeń.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Bartosz Pilitowski z zawodu jest socjologiem. Wyniki badań dotyczących przedsiębiorców, które prowadził, skłoniły go do założenia w Polsce fundacji Court Watch.

– W wywiadach z właścicielami firm powracał temat sądów. Okazało się, że ta instytucja nie kojarzy się z bezpieczeństwem, tylko z ryzykiem. Przedsiębiorcy obawiali się, że jeżeli sprawa do niej trafi, to znajdą się w rękach władzy, ale poza wszelką kontrolą. Czuli zagrożenie wynikające z ryzyka korupcji lub odwlekania sprawy. Co więcej, badania wykazały, że zwykły obywatel także nie ufa sądom, a ta instytucja ma ogromny deficyt w realizowaniu funkcji społecznych oraz budowaniu zaufania i poczucia bezpieczeństwa obywateli. Wybrzmiało więc, że trzecia władza nie pełni dobrze swojej roli, a ludzie nie czują się sprawiedliwie traktowani – wspomina Bartosz Pilitowski.

Fundacja od 2010 r. uczestniczy w kilku tysiącach rozpraw rocznie. Wolontariusze zajmują miejsca w ławach dla publiczności i obserwują przebieg posiedzeń. Nie reprezentują żadnej strony, ich zadaniem jest bycie głosem obywateli w sądach. Dbają, by sędziowie okazywali ludziom szacunek, słuchali ich z uwagą i zawsze byli bezstronni. Program jest częścią międzynarodowego ruchu społecznego, który polega na monitorowaniu przez mieszkańców pracy lokalnych sądów. Ta popularna w Ameryce Północnej forma aktywności obywatelskiej przyjęła z czasem nazwę court watch. Na bazie doświadczeń amerykańskich organizacji najpierw Helsińska Fundacja Praw Człowieka, następnie Court Watch Polska wprowadziły systematyczną obserwację rozpraw i infrastruktury sądów jako metodę monitoringu realizacji prawa do sądu.

Wsparcie dla sędziów i obywateli

Prezes Court Watch Polska uważa, że brak zaufania społeczeństwa do sądownictwa nie wynika wyłącznie z niewielkiej świadomości prawnej lub wad wymiaru sprawiedliwości, lecz z braku komunikacji i wzajemnego zrozumienia. Fundacja stara się ten problem rozwiązać przez zachęcanie do udziału w rozprawach. Twierdzi, że prawo do publicznego procesu umożliwia społeczeństwu nie tylko kontrolę nad realizacją mandatu władzy sądowniczej, lecz także przekonanie się na własne oczy, że sądy rozpatrują sprawy zgodnie z prawem, bezstronnie i rzetelnie.

– Chcemy, by ludzie czuli, że jeśli ich sprawa trafi do sędziego, to zostaną potraktowani sprawiedliwie, a postępowanie będzie wykonywane rzetelnie i uczciwie. I to niezależnie od tego, czy spór będzie dotyczył dużej czy małej firmy, zwykłego obywatela czy polityka. Droga do zwiększenia wskaźnika zaufania społecznego do sądownictwa jest trudna. Z jednej strony chodzi bowiem o to, by obywatele zmieniali zdanie na temat sądu, edukowali się w tej dziedzinie i znajdowali argumenty za tym, by zaufać wymiarowi sprawiedliwości. Natomiast z drugiej strony zależy nam, by sądy działały w taki sposób, by to zaufanie sobie zaskarbić – mówi Bartosz Pilitowski.

Organizacja twierdzi, że do zmiany postrzegania trzeciej władzy niezbędna jest także ewolucja podejścia sędziów. W tym celu fundacja opracowuje raporty podsumowujące roczne cykle Obywatelskiego Monitoringu Sądów. Dotąd ukazało się ich 13. Każda analiza zawiera nie tylko dane liczbowe, lecz także przykłady złych i dobrych praktyk. Dzięki nim polscy sędziowie otrzymują kompleksową informację zwrotną na temat tego, jak ich pracę postrzegają zwykli obywatele.

– Prowadzimy największy na świecie intensywny monitoring spraw sądowych. Przez 13 lat w wolontariat zaangażowało się ponad 3,5 tys. osób, dzięki czemu obserwowaliśmy ponad 50 tys. rozpraw. Wielu sędziów docenia, że nasza instytucja obiektywnie ukazuje cały obraz ich pracy – podaje dobre przykłady, chwali sędziów, którzy na to zasługują, ale też zwraca uwagę na negatywne kwestie. Co więcej, organizujemy spotkania, szkolenia, konferencje i warsztaty dla sędziów, podczas których przedstawiamy sposób budowania zaufania społecznego, pokazujemy metody prowadzenia rozpraw sądowych z innych krajów i metody poprawienia efektywności rozpraw. Mamy zarówno wielu zwolenników naszej działalności, jak i krytyków – wskazuje Bartosz Pilitowski.

Każdy może zostać obserwatorem

Obywatelski Monitoring Sądów polega na uczestniczeniu przeszkolonych wolontariuszy fundacji w rozprawach sądowych. Obserwują przebieg postępowania ze szczególnym uwzględnieniem pracy sędziów i pracowników sądu oraz jak są realizowane prawa przysługujące uczestnikom postępowania, a także sposób, w jaki są traktowani i warunki, w jakich stają przed sądem.

– Wielu osobom wydawało się, że nasz pomysł angażowania do zmiany działania sądu i dostarczania sędziom informacji zwrotnej o tym, jak wygląda ich praca oczami zwykłego obywatela, jest nierealny. Jednakże zgłosiło się do nas wielu chętnych. Takie działania próbowała wcześniej prowadzić inna fundacja, ale bez dużego powodzenia. Przez kilka lat zebrali zaledwie 600 obserwacji. Dla porównania – my każdego roku zbieramy ich kilka tysięcy. Myślę, że to dzięki temu, że promujemy prawo każdego obywatela do uczestnictwa w rozprawach jako publiczność – uważa Bartosz Pilitowski.

Wolontariuszem fundacji może zostać każdy pełnoletni obywatel, jednak bardzo często są to studenci pragnący zdobyć doświadczenie życiowe i poznać pracę sądu od środka. Ale są też emeryci. Uczestnicy obserwacji są wyposażeni w formularze, za których pośrednictwem mogą przekazywać uwagi do celów analitycznych i zgłaszać spostrzeżenia dotyczące pracy obserwowanego sądu. Fundacja działa w całej Polsce – zarówno w największych, jak i najmniejszych miejscowościach, również online.

– Uważamy, że każdy powinien mieć za sobą doświadczenie sprawy sądowej, ponieważ jest cenne, jeśli sami będziemy musieli stawić się kiedyś w tej instytucji np. w charakterze świadka czy strony. Więcej obserwacji mamy z dużych miast, ponieważ jest w nich dużo młodych osób, które przyjechały na studia lub do pracy. Ale często prosimy wolontariuszy, by prowadzili monitoring także w rodzinnych miejscowościach. Dzięki temu nasze dane pochodzą z różnych obszarów – mówi Bartosz Pilitowski.

Dotychczas obserwatorzy odwiedzili 255 miast w Polsce, a organizacja nadal poszukuje chętnych, którzy będą gotowi poświęcić wolny czas na tę działalność. W tym celu Court Watch Polska prowadzi szkolenia przygotowujące do roli obserwatora. Są otwarte, bezpłatne i niezobowiązujące. Każdy może wziąć w nich udział i po prostu dowiedzieć się więcej na temat swoich praw, niekoniecznie zostając później wolontariuszem fundacji. Prezes wskazuje, że dzięki takim szkoleniom wielu obywateli dowiaduje się, że w ogóle może uczestniczyć w rozprawach w charakterze publiczności.

Szansą na zmianę jest edukacja

Court Watch Polska wierzy, że praca z młodzieżą może wesprzeć rozwój w obrębie sądownictwa. Pozwoli bowiem na wychowanie kolejnego pokolenia prawników. Z tego powodu, obok badań, prowadzi intensywną działalność edukacyjną. Program fundacji, który wykorzystuje interaktywne nauczanie, obejmuje symulacje rozpraw sądowych, wizyty w sądach, grę w planszówkę opracowaną przez organizację Prawopolis, debaty oksfordzkie oraz konkurs na glosę, czyli wyrażenie zdania na temat wybranego orzeczenia sądowego. Fundacji udało się już dotrzeć do ponad 2 tys. uczniów w 20 r miastach, m.in. w Katowicach, Krakowie, Piotrkowie Trybunalskim, Wodzisławiu Śląskim, Tarnowie, Lublinie, Łodzi, Rybniku, Żorach, Toruniu, Koninie, Olkuszu, a także Aleksandrowie Kujawskim i Białymstoku. Do działań edukacyjnych jako tutorów angażuje studentów prawa, by promować wśród nich działalność pro bono i pomagać im rozwijać kompetencje miękkie.

Prezes fundacji uważa także, że polskie sądownictwo ma duży potencjał kadrowy, który w wielu przypadkach jest źle wykorzystywany. Dlatego w tej dziedzinie należałoby brać przykład z innych krajów.

– Sądownictwo w Polsce obsługuje bardzo szeroką kategorię spraw, ponieważ przyjęliśmy filozofię, że należy powierzać wiele obszarów pod jego kontrolę. Wielokrotnie gdy mamy poważny problem jako państwo, przerzucamy go na sądy – tak było np. w przypadku kredytów walutowych. Powoduje to, że sprawy są rozpatrywane wolniej, a frustracja obywateli rośnie. Z kolei mimo że Polska wydaje dużo pieniędzy na sądownictwo, to sędziowie często narzekają na brak personelu pomocniczego – szczególnie w mniejszych miejscowościach. W innych krajach bardzo dużo spraw bierze na siebie administracja. Dlatego zmiany muszą nastąpić w wielu obszarach, a nasza fundacja w tym pomaga – sumuje Bartosz Pilitowski.