Od funduszu można kupić gwiazdę

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2017-04-05 22:00
zaktualizowano: 2017-04-05 19:25

Enterprise Investors świetnie wyszedł na inwestycji w markety Dino. Na warszawskiej giełdzie radził sobie jednak w kratkę, podobnie jak ci, którzy kupowali od niego akcje.

Apetyt był duży, a inwestorzy zaspokoili go z nawiązką. Fundusz Enterprise Investors (EI), który wycofuje się z sieci marketów Dino, sprzeda 49-procentowy pakiet za 1,65 mld zł, czyli za osiem razy więcej, niż zapłacił w 2010 r. Popyt był tak duży, że inwestorzy instytucjonalni będą obejmować ofertę po 34,5 zł za akcję, czyli o 1 zł drożej, niż wynosiła cena maksymalna w procesie budowy księgi popytu.

Jacek Siwicki
Marek Wiśniewski

— Sprzedaż akcji Dino jest potwierdzeniem sukcesów EI w branży handlu detalicznego żywnością. W lutym sprzedaliśmy Profi Rom Food — była to największa transakcja w historii sektora handlu detalicznego w Rumunii. IPO Dino to również rekordowa, największa oferta publiczna spółki należącej do funduszu private equity w regionie. Obie inwestycje zaliczamy do bardzo udanych, łącznie wygenerowały przychody brutto z transakcji w wysokości 890 mln EUR — powiedział Michał Rusiecki, partner w EI odpowiedzialny za inwestycję w Dino.

Sprzedaż Dino to największa oferta na warszawskiej giełdzie od czasu debiutu państwowej Energi i PKP Cargo w 2013 r. Bardzo dynamicznie rozwijająca się i poprawiająca wyniki w czasie inwestycji EI sieć marketów wskaźnikowo sprzedawana jest drożej, niż na początku roku sprzedano większą Żabkę w transakcji między funduszami Mid Europa i CVC. W ostatnich latach na warszawskiej giełdzie funduszowi tylko raz udało się sprzedać w ofercie publicznej akcji spółki portfelowej po cenie maksymalnej — i była to ta spółka, która na parkiecie poradziła sobie najlepiej.

Sympatia do giełdy

EI to najbardziej doświadczony fundusz private equity na polskim rynku. Rozpoczął działalność tuż po transformacji ustrojowej, a po raz pierwszy wprowadził swoją spółkę portfelową na warszawską giełdę już w 1994 r., gdy debiutował Pierwszy Polsko- -Amerykański Bank (potem przejęty przez Fortis, kupiony przez BNP Paribas). Łącznie na GPW weszło ponad 30 spółek z portfela EI. W ubiegłym roku na warszawskiej giełdzie pojawiły się dwie spółki, w które zainwestowało wcześniej EI. Najpierw debiutował Polski Bank Komórek Macierzystych (PBKM). Oferta publiczna nie była wielkim sukcesem — fundusz,który w 2009 r. zainwestował w spółkę i miał 55 proc. jej akcji, sprzedał znacznie mniej papierów, niż początkowo planował. Ostateczna cena w ofercie była też wyraźnie niższa od maksymalnej (43 zł wobec 66,5 zł). EI zachowało 38-procentowy pakiet. Po roku notowań akcje są warte o jedną czwartą więcej. Drugim ubiegłorocznym debiutantem z portfela EI było X-Trade Brokers (XTB), pokazujące przed IPO świetne wyniki finansowe. W tym przypadku EI nie sprzedawało papierów — zachowało swój 19-procentowy pakiet. Przez pierwszy kwartał notowań kurs akcji brokera utrzymywał się ponad poziomem z IPO (nieco niższym niż cena maksymalna w ofercie), ale potem — wraz z pogarszaniem się wyników — zanurkował. Obecnie na warszawskiej giełdzie za papiery XTB płaci się o 22 proc. mniej niż przy okazji oferty publicznej.

Etapowe wyjścia

Podobnie kłopotliwą jak XTB inwestycją w instytucję finansową jest dla EI Skarbiec Holding. Fundusz posiadał prawie 95 proc. akcji spółki, zarządzającej funduszami inwestycyjnymi. Chciał sprzedać prawie połowę z nich po 44 zł, ale się rozczarował — ostatecznie inwestorzy odkupili 20 proc. kapitału, płacąc 32,5 zł za papier. Przez pierwszy rok na giełdzie kurs utrzymywał się ponad ten poziom, ale potem było gorzej. Pod koniec ubiegłego roku EI sprzedało 31 proc. akcji po 27 zł, nadal ma 44-procentowy pakiet.

Na raty fundusz wychodził też z Harper Hygienics i Kruka. Ta pierwsza spółka to jedna z mniej udanych inwestycji EI. Trwała trzynaście lat i zakończyła się w połowie marca tego roku sprzedażą 60-procentowego pakietu za... 1 EUR (nowy inwestor strategiczny wziął jednak na siebie zadłużenie producenta wyrobów higienicznych). Harper debiutował w 2010 r., a jego akcje powyżej ceny z IPO (nieco niższej niż cena maksymalna w ofercie) utrzymywały się tylko przez pierwsze pół roku na giełdzie i dłuższy okres na przełomie 2013 i 2014 r.

W przypadku Kruka wychodzenie na raty okazało się jednak opłacalne. W ofercie publicznej windykatora z 2011 r. EI sprzedawało akcje po maksymalnej cenie z oferty, czyli po 39,7 zł. Dwa lata później fundusz całkowicie wycofał się z akcjonariatu Kruka, sprzedając akcje po 60 zł. Kurs firmy stale rósł i jest dziś ponad sześć razy wyższy niż przy okazji debiutu. Spółka bryluje też w przygotowywanym przez „PB” rankingu Giełdowa Spółka Roku, w którym zwyciężyła w 2014 r., a w ostatniej edycji wygrała w kategorii „kompetencje zarządu”.