Serwis, mający siedzibę w stolicy Wielkiej Brytanii, umożliwia twórcom publikowanie płatnych treści dostępnych w modelu subskrypcyjnym. Choć większość materiałów na platformie ma charakter erotyczny, nie brakuje tam również treści dotyczących fitnessu, gotowania czy sportu. OnlyFans zarabia, pobierając 20-procentową prowizję od sprzedaży subskrypcji, zdjęć, filmów i czatów. Popularność serwisu eksplodowała w czasie pandemii wirusa COVID-19, gdy wiele osób – od pracowników branży erotycznej po celebrytów – szukało alternatywnych źródeł dochodu.
OnlyFans chce wyjść poza treści erotyczne
Keily Blair w rozmowie z Caroline Hyde z Bloomberg TV podkreśliła, że OnlyFans nie jest „platformą z treściami dla dorosłych”, lecz „platformą dla dorosłych” – z materiałami z wielu dziedzin, w tym komedii, sportu czy kulinariów.
Na scenie towarzyszył jej Tymal Mills, znany angielski krykiecista, który w sierpniu został pierwszym sportowcem tej rangi współpracującym z OnlyFans. Jak przyznał, wielu zawodników z mniej dochodowych dyscyplin korzysta z platformy, by „znaleźć dodatkowe sposoby na opłacenie rachunków”.
Według wcześniejszych informacji agencji Bloomberg w tym roku OnlyFans rozważało sprzedaż spółki, której wartość mogłaby sięgnąć 8 mld USD. Ewentualna transakcja nie byłaby jednak prosta – platforma od lat zmaga się z reputacyjnymi wyzwaniami dotyczącymi bezpieczeństwa użytkowników i charakteru publikowanych treści.
Trenerzy, komicy, muzycy – OnlyFans szuka nowego wizerunku
Aby poszerzyć swoją ofertę i przyciągnąć nowych użytkowników, OnlyFans zaprasza do współpracy trenerów, komików czy muzyków. Jednak to wciąż erotyka napędza największe zyski – właściciel firmy, stroniący od mediów Leonid Radvinsky, w 2024 roku otrzymał rekordową dywidendę w wysokości 497 mln USD, a do kwietnia bieżącego roku kolejne 204 mln USD, wynika z dokumentów spółki.
Keily Blair nie skomentowała doniesień o możliwej sprzedaży OnlyFans, ograniczając się do stwierdzenia, że „najbliższe pięć lat będzie dla nas wszystkich bardzo interesujące”.