Orlen, rafineria i polityka

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2020-07-15 22:00

Obserwatorzy branży paliwowej są negatywnie zaskoczeni koniecznością oddania przez Orlen udziałów w rafinerii Lotosu, a w pomyśle przejęcia PGNiG widzą czystą politykę

Przeczytaj artykuł i dowiedz się, jakie szanse i zagrożenia widzą rynkowi specjaliści w planowanym przez Orlen przejęciu Lotosu i PGNiG. Kto skorzysta, kto straci?

Po wtorkowym ogłoszeniu zgody Komisji Europejskiej na przejęcie przez Orlen Lotosu, do tego listy tzw. środków zaradczych, a także pomysłu przejęcia przez Orlen gazowego PGNiG, pył już nieco opadł. Zapytaliśmy więc analityków o ocenę tych zapowiedzi. Mówią o negatywnej niespodziance, polityce i ambicjach.

Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen
Fot. Marek Wiśniewski

Szkoda dobrej rafinerii

Przypomnijmy: we wtorek, po dwóch latach analiz, KE ogłosiła zgodę na przejęcie przez Orlen Lotosu, obwarowaną jednak wieloma warunkami. Najbardziej spektakularne mówią o pozbyciu się 30 proc. udziałów w gdańskiej rafinerii Lotosu, sprzedaży 80 proc. należących dziś do Lotosu stacji paliw, a także o zobowiązaniach w zakresie logistyki, czyli m.in. sprzedaży na rzecz niezależnego operatora logistycznego 100 proc. akcji spółek Lotos Terminale i Lotos Infrastruktura.

O tym, na jakie ustępstwa będzie musiał iść Orlen, pisaliśmy pod koniec czerwca w artykule Do Lotosu Orlen potrzebuje MOL-a

— Jeśli na zatwierdzone przez KE środki zaradcze spojrzymy przez pryzmat wcześniejszych oczekiwań inwestorów, to można powiedzieć, że okazały się do tych oczekiwań zbliżone. Jedyną niespodzianką, jednocześnie negatywną, jest warunek pozbycia się przed transakcją 30 proc. udziałów w gdańskiej rafinerii. To oznacza, że PKN Orlen nie będzie mógł w pełni czerpać korzyści z rafinerii nowoczesnej i doinwestowanej — mówi Oleg Galbur, analityk z austriackiego biura Raiffeisen Centrobank.

Na wyróżniający się poziom technologiczny gdańskiego zakładu uwagę zwraca też inny analityk, pragnący zachować anonimowość. Uważa, że w tej sytuacji fuzja sprawia wrażenie realizowanej „na siłę”. Konieczność pozbycia się 30 proc. udziałów w rafinerii i prawie wszystkich stacji Lotosu budzi emocje również wśród menedżerów związanych ze spółkami skarbu państwa. Nasi rozmówcy, krytykujący ten warunek, przypominają, że Lotos był w przeszłości wystawiany do prywatyzacji, ale szybko zawracany do państwowej macierzy.

Tajemnicze synergie

— Z punktu widzenia interesów skarbu państwa ocena środków zaradczych może być inna niż z punktu widzenia inwestorów, np. Orlenu. Moja ocena nie jest zero-jedynkowa. Kluczowe jest wyliczenie możliwych synergii, ale o nich wiemy na razie mało — zauważa z kolei Michał Kozak, analityk Trigona.

Michał Kozak przekonuje, że Orlen i Lotos mogą na pewno liczyć na synergie operacyjne, ale już na poziomie np. kosztów ogólnego zarządu czy marketingu wielkich ograniczeń się nie spodziewa. — Szef Orlenu wspominał też o korzyściach wynikających z zakupu większych wolumenów surowca, ale zastanawiam się, czy w skali międzynarodowej będzie to rzeczywiście znacząca różnica. Jeśli chodzi o tzw. premię lądową i marże, to środki zaradcze, mówiące o wpuszczeniu podmiotów zagranicznych i oddaniu części importu, na pewno je ograniczają — wylicza Michał Kozak.

Nie tylko MOL na liście

— Ostateczna ocena transakcji przejęcia Lotosu będzie zależała od tego, na jakich zasadach grupa Orlenu sprzeda, wyleasinguje lub wymieni aktywa wskazane przez KE — zauważa Oleg Galbur.

Szef Orlenu jasno wskazywał we wtorek, że chodzi mu nie o sprzedaż, ale o wymianę aktywów. Najchętniej wymieniłby udział w rafinerii i stacje w Polsce na podobne aktywa na jakimś zagranicznym rynku.

— W kontekście wymiany aktywów powtarzana jest nazwa węgierskiego koncernu MOL. Warto zauważyć, że ich rafinerie bardzo różnią się od rafinerii w Gdańsku. Jeśli chodzi o inne firmy, to moim zdaniem austriacki OMV nie byłby zainteresowany wymianą, ponieważ jego strategia przewiduje inne inwestycje. Zainteresowanie mogłybyokazać BP i Total, być może też gracze z Bliskiego Wschodu. Oceniam, że koncerny rosyjskie nie wchodzą w grę przy takiej transakcji — mówi Oleg Galbur.

Tymczasem jeden z naszych rozmówców, oceniający środki zaradcze jako zbyt daleko idące ustępstwa, obawia się, że ewentualny nabywca aktywów Lotosu sprzeda je następnie komuś innemu, być może kapitałowi rosyjskiemu.

Polityczne przejęcie PGNiG

Pomysł przejęcia przez Orlen PGNiG, którym rynek został we wtorek zaskoczony, jest zgodnie uznawany za czysto polityczny.

— Bez wątpienia temat PGNiG przykrył we wtorek temat środków zaradczych i ich znaczenie z punktu widzenia choćby bezpieczeństwa energetycznego czy infrastruktury strategicznej — zauważa Michał Kozak.

Według Olega Galbura przejęcie PGNiG wpisuje się w rządowy plan tworzenia wielkiej firmy, zdolnej do prowadzenia inwestycji o znaczeniu strategicznym. Podobnie widzi to Michał Kozak.

— W mojej ocenie pomysł przejęcia PGNiG wpisuje się w większym stopniu w strategię skarbu państwa niż samego Orlenu — uważa analityk Trigona.

By ocenić pomysł, podobnie jak w przypadku przejęcia Lotosu, konieczne jest wyliczenie synergii.

— W przypadku pomysłu przejęcia PGNiG skala synergii wydaje się istotnie mniejsza. Orlenowi i PGNiG pokrywa się jedynie działalność wydobywcza, przy czym w Orlenie ma ona małą skalę, a także działalność wytwórcza — wskazuje Michał Kozak.