Oskarżony obciąża ludzi z CBŚ

Maria Trepińska
opublikowano: 2006-02-16 00:00

Colloseum miało „wtyki” w Centralnym Biurze Śledczym — sugeruje b. dyrektor finansowy PSE. To nowy wątek w procesie.

Wczoraj na kolejnej rozprawie w procesie Konsorcjum Finansowo-Inwestycyjnego (KFI) Colloseum, który toczy się w Sądzie Okręgowym w Katowicach, zeznania kontynuował Krzysztof Ł., były dyrektor finansowy Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE). Dwukrotnie zasugerował sądowi, że Colloseum miało „wtyki” w Centralnym Biurze Śledczym (CBŚ).

— To nowy wątek. Oskarżony Krzysztof Ł. nie mówił o tym podczas przesłuchań w prokuraturze — mówi Tomasz Balas, prokurator z Prokuratury Okręgowej w Katowicach.

Pierwszy raz: nie

— Po raz pierwszy wezwanie z CBŚ dostałem faksem. Na przełomie października i listopada 2001 r. stawiłem się na przesłuchanie w charakterze świadka. Zaraz po wyjściu z przesłuchania zadzwonił do mnie Ryszard S. lub Roman N., że czekają na mnie w Hotelu Warszawa w Katowicach, chcą pogadać. W tle było słychać głosy m.in. panów Jędrucha i Wolnickiego — opowiadał Krzysztof Ł.

Ryszard S. to osoba związana z KFI, a Roman N. to b. główny księgowy Będzińskiego Zakładu Energetycznego (BZE). Obaj są oskarżeni. Piotr Wolnicki, wiceprezes KFI, wciąż poszukiwany jest listem gończym. Z relacji b. dyrektora finansowego PSE wynika, że nie skorzystał z propozycji.

W grudniu 2001 r. CBŚ przez dwa dni przesłuchiwało pracowników PSE w związku z interesami, jakie spółka prowadziła z Colloseum. Po tym Krzysztof Ł. i Zbigniew K., wiceprezes PSE, stracili pracę.

Drugi raz: tak

— Na początku lutego 2002 r. zadzwonił do mnie Ryszard S. z propozycją zamiany kilku słów — mówił Krzysztof Ł.

Według niego doszło do spotkania, na którym Ryszard S. miał się domagać zmiany dokumentów oraz informacji o jego zeznaniach.

— Kiedy odmówiłem, usłyszałem, że mieli człowieka w CBŚ, i wiedzą, co zeznawałem, że miałem być aresztowany, ale jeszcze mi darowali — mówił Krzysztof Ł.

Na pierwszej rozprawie 12 stycznia zadeklarował dobrowolne poddanie się karze 3 lat więzienia i zapłaty 100 tys. zł grzywny. Wczoraj to potwierdził. Prokuratura zarzuca mu m.in. poświadczanie nieprawdy w dokumentach, niekorzystnego rozporządzenia mieniem PSE, czym miał spowodować szkodę wysokości 185 mln zł.

Józef Jędruch, główny oskarżony, twórca Colloseum, wciąż milczy. Prokuratura zarzuca mu m.in. wyłudzenie z BZE około 425 mln zł.