Po dziesięciu dniach sześciostronnych negocjacji w Pekinie w sprawie północnokoreańskiego programu atomowego również w czwartek nie nastąpił w nich przełom.
Po spotkaniu negocjatorów szef delegacji Korei Płn. Kim Kie Gwan potwierdził, że rozmowy będą kontynuowane.
W rozmowach, których celem jest powstrzymanie ambicji atomowych Phenianu w zamian za pomoc gospodarczą, uczestniczą delegacje obu państw koreańskich, USA, Chin, Japonii i Rosji.
Spornymi kwestiami są przede wszystkim pokojowe wykorzystanie energii atomowej przez Koreę Północną oraz kroki, jakie powinien zrobić Phenian.
Korea Płn. chce denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego, jednak domaga się, jak inne kraje, prawa do rozwijania i wykorzystywania energii jądrowej do celów pokojowych - powiedział dziennikarzom północnokoreański negocjator, składając odpowiedzialność za ewentualne niepowodzenie rozmów na USA.
Stany Zjednoczone domagają się w czasie obecnej rundy rozmów, by Phenian na piśmie zobowiązał się do demontażu swego programu atomowego opartego na plutonie oraz przyznał, że prowadzi program wzbogacania uranu. Korea Płn. odrzuca te żądania.
W Pekinie doszło w czwartek do dwustronnych rozmów delegacji USA i KRLD.
Negocjacje z udziałem sześciu delegacji będą kontynuowane w piątek; poprzedzą je konsultacje z rządami "szóstki". Trzy poprzednie rundy takich sześciostronnych rozmów zakończyły się fiaskiem. Jeśli i tym razem nie będzie postępu, Waszyngton może wystąpić do ONZ o przeprowadzenie debaty, w wyniku której może dojść do nałożenia sankcji na reżim północnokoreański. Chiny są przeciwne takiemu rozwiązaniu i proponują już piątą rundę rokowań. Phenian zaś grozi, że sankcje tylko wywołają konflikt.