Gwałtowne pikowanie, potem chwilowe odbicie, następnie głęboki spadek na historyczne dno, po którym sytuacja się unormowała i rozpoczęła się wspinaczka. Tak wyglądały pierwsze dwie godziny wtorkowej sesji giełdowej w przypadku Playa, który wcześniej opublikował wyniki za pierwszy kwartał. Nie spełniły oczekiwań, ale...
— Gwałtowną reakcję kursu Playa na początku wtorkowej sesji trudno racjonalnie wyjaśnić. Wyniki spółki, choć na poziomie skorygowanej EBITDA były minimalnie gorsze od oczekiwań [o około 1,6 proc. w stosunku do konsensusu — red.], nie były aż tak negatywnym zaskoczeniem, by uzasadnić 8-procentowy spadek notowań — mówi Sobiesław Pająk, analityk DM BOŚ.
Za walory Playa, które w ubiegłorocznej ofercie publicznej kupowano po 36 zł, podczas wtorkowej sesji płacono nawet 26,06 zł. Ostatecznie kurs ustabilizował się na poziomie około 28 zł, ale to i tak historyczne (czyli dziesięciomiesięczne) minimum, nawet biorąc pod uwagę fakt, że spółka wypłaciła niedawno 2,57 zł dywindendy na akcję. Tymczasem zarząd operatora na wyniki nie narzeka.
— Pierwszy kwartał był zadowalający pod względem operacyjnym. Ten rok będzie dla Playa rokiem przejściowym ze względu na negatywny wpływ regulacji roamingowych oraz budowania sieci na terenie całego kraju — mówi Jørgen Bang-Jensen, prezes Playa, który będzie pełnił obowiązki do końca lipca.
Play pod względem liczby klientów jest obecnie największym operatorem mobilnym w Polsce — na koniec marca obsługiwał blisko 15,2 mln kart SIM. Jego przychody operacyjne w pierwszym kwartale sięgnęły 1,64 mld zł i były o 3,6 proc. wyższe niż rok wcześniej, ale skorygowany zysk EBITDA spadł o 8,1 proc., do 518 mln zł.
— Wyniki Playa są słabe z trzech powodów. Pierwszy to unijne regulacje w sprawie roamingu (RLAH), które obniżyły wynik EBITDA o 34 mln zł w pierwszym kwartale. Spółce ciągle dość opornie idzie ograniczenie negatywnego wpływu RLAH, ale będzie to widoczne jeszcze tylko w wynikach drugiego kwartału [bo począwszy od trzeciego kwartału efekt RLAH już „siedzi” w bazie — red.]. Drugim powodem jest zaskakująca skala wzrostu kosztów roamingu krajowego — z 45 do 64 mln zł rok do roku. Ten efekt będzie utrzymywał się do końca 2018 r. — do czasu, aż Play rozbuduje własną sieć. Trzeci powód natomiast to wyraźny spadek marży — procentowej i wartościowej — na sprzedaży sprzętu [również niższej rok do roku — red.]. Przedstawiciele spółki mówią, co prawda, że spadku sprzedaży sprzętu nie należy prawdopodobnie ekstrapolować na cały rok, ale w rekordowym pod tym względem drugim kwartale 2017 r. marża na tej działalności była o blisko 5 pkt. proc. wyższa niż teraz, więc ze względu na wysoką bazę negatywnego efektu można prawdopodobnie spodziewać się też w drugim kwartale bieżącego roku — mówi Sobiesław Pająk. [MZAT] © Ⓟ