Podejrzani kontrahenci Grzegorza Ś.

Dawid TokarzDawid Tokarz
opublikowano: 2020-04-19 22:00

Menedżer znany z pracy dla Aleksandra Gudzowatego opuścił areszt za kaucją 3 mln zł. Tymczasem śledczy prowadzący sprawy wyłudzeń VAT prześwietlają jego firmy

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Co znajdują śledczy w powiązanych z menedżerem Grzegorzem Ś, firmach
  • Czego dotyczą przedstawione mu zarzuty
  • Pod jakimi warunkami sąd zgodził się na zwolnienie go z aresztu
  • Jaka relacja łączyła Grzegorza Ś. i bohatera afery gruntowej Piotra R.

Po ponad siedmiu miesiącach spędzonych w areszcie Grzegorz Ś. wyszedł na wolność. Ma więc z czego się cieszyć. Równocześnie jednak ma powody do zmartwień. Okazuje się, że spółki, którymi zarządzał w ostatnich latach, handlowały komponentami do biopaliw z podejrzanymi firmami o złej reputacji. To firmy, które nie płacą podatków, a ich szefowie mają problemy z prawem. Rezultat? Dziś nazwy firm Grzegorza Ś. przewijają się w dużych śledztwach, dotyczących tzw. przestępstw karuzelowych i wyłudzeń VAT na wielką skalę. To nie pierwsza tego typu sytuacja w biznesowej karierze znanego menedżera…

ZAPEWNIA, ŻE DZIAŁAŁ ZGODNIE Z PRAWEM:
ZAPEWNIA, ŻE DZIAŁAŁ ZGODNIE Z PRAWEM:
Grzegorz Ś., były prezes Bartimpeksu, po wyjściu z aresztu unika kontaktu z „PB”. Wiadomo jednak, że nie przyznaje się do wyprowadzania majątku z holdingu zbudowanego przez Aleksandra Gudzowatego. Śledczych zapewniał też, że zarządzane przez niego firmy nie uczestniczyły w procederze wyłudzania podatku VAT.
Fot. WM

Pionier biopaliw

Grzegorz Ś. zasiadał w zarządach wielu firm, z których najbardziej znane, poza Bartimpeksem i innymi firmami ze stajni Aleksandra Gudzowatego, były Skotan, Huta Ferrum i Rafineria Trzebinia. Prezesem ostatniej był w latach 2002-05 i to wtedy zyskał miano „pioniera biopaliw w Polsce”. Spółka z grupy Orlenu za kadencji Ś. wybudowała bowiem pierwszą w naszym kraju instalację do produkcji biopaliw. W związku z tą inwestycją za pierwszych rządów PiS został aresztowany, a potem oskarżony o karalną niegospodarność, ale w 2018 r. sąd prawomocnie go uniewinnił.

W tym samym roku zakończył się jeszcze głośniejszy proces, w którym był oskarżony o to, że jako prezes państwowej Rafinerii Trzebinia uszczuplił wpływy podatkowe skarbu państwa o 764 mln zł. Także ta sprawa zakończyła się prawomocnym uniewinnieniem, i to dlatego przez długi okres Grzegorz Ś. prezentował się w mediach jako sprawny menedżer skrzywdzony przez państwo, wręcz drugi Roman Kluska.

Herszt gangu

Wszystko zmieniło się w sierpniu 2019 r., kiedy znów został aresztowany w związku ze śledztwem białostockiego wydziału Prokuratury Krajowej. Jest w nim podejrzany o zagarnięcie kilkusetmilionowego majątku Tomasza Gudzowatego, syna i spadkobiercy jednego z najbogatszych Polaków. Decyzję o wolnościowych środkach zapobiegawczych, w tym poręczeniu majątkowym wysokości 3 mln zł, sąd podjął w drugiej połowie marca, ale kaucja wpłynęła na konto prokuratury dopiero w tygodniu przedświątecznym i wtedy też menedżer wyszedł na wolność. Przez ostatnie dni próbowaliśmy się skontaktować z Grzegorzem Ś. Bez rezultatu.

Najpierw przekazał nam, że jest zajęty, a potem nie odbierał telefonów i nie odpowiadał na esemesy. Nie wiadomo więc, co ma do powiedzenia zarówno w sprawie przedstawionych mu zarzutów, jak też ustaleń „PB” dotyczących innych śledztw prowadzonych w sprawie wyłudzeń VAT. Wiadomo, że oprócz poręczenia majątkowego sąd zastosował wobec niego także dozór policji oraz zakazał mu kontaktowania się z innymi podejrzanymi, świadkami oraz pracownikami spółek z grupy Bartimpeksu.

Spółki, którymi ostatnio zarządzał, handlowały komponentami do biopaliw z podejrzanymi firmami, które nie płacą podatków, a ich szefowie mają problemy z prawem. Dziś nazwy firm Grzegorza Ś. przewijają się w dużych śledztwach, dotyczących tzw. przestępstw karuzelowych i wyłudzeń VAT na wielką skalę.

Według białostockich śledczych to właśnie wokół Bartimpeksu w latach 2014-19 istniała zorganizowana grupa przestępcza, zajmująca się popełnianiem przestępstw na szkodę skupionych w holdingu spółek biopaliwowych i spirytusowych, takich jak Wratislavia Bio, Krakus i Akwawit. Zdaniem prokuratury gangiem miał kierować Grzegorz Ś., który od 2011 r. zarządzał firmami z grupy Bartimpeksu, a od 2013 r., po śmierci Aleksandra Gudzowatego, także spółką matką.

Bohater afery

Przedstawione Grzegorzowi Ś. zarzuty dotyczą niekorzystnego rozporządzenia mieniem, wyrządzenia spółkom z grupy Bartimpeksu szkody w wielkich rozmiarach (ponad 235 mln zł), a także prania pieniędzy. Menedżer miał oszukać Tomasza Gudzowatego m.in. przy niekorzystnej sprzedaży akcji Akwawitu, wytransferować i przywłaszczyć należącą do tej firmy warszawską kamienicę o wartości prawie 16 mln zł, a także wyprowadzić majątek (chodzi m.in. o nieruchomości położone we Wrocławiu) ze spółki Wratislavia Bio do kontrolowanej przez siebie firmy Wratislavia Bio Diesel.

Zdaniem śledczych, jak pisaliśmy w „PB”, członkami kierowanego przez Grzegorza Ś. gangu byli też jego współpracownicy — Dominik D. i Dominik P. (obaj nie przyznają się do winy) oraz Piotr R. To poszukiwany listem gończym jeden z głównych bohaterów do dziś prawomocnie nie osądzonej tzw. afery gruntowej, która w 2007 r. doprowadziła do dymisji wicepremiera i ministra rolnictwa Andrzeja Leppera, a w konsekwencji przedterminowych wyborów.

Według białostockiej prokuratury Piotr R. pełnił rolę tzw. słupa przy transferowaniu akcji Akwawitu w styczniu 2015 r. Jako pełnomocnik poznańskiej spółki Asterex kupił je i od razu sprzedał, co miało służyć ukryciu przed rodziną Gudzowatych rzeczywistego nabywcy Akwawitu, czyli… Grzegorza Ś. To jednak nie wszystko, co łączyło bohatera afery gruntowej i menedżera. Spółki obu biznesmenów handlowały też ze sobą komponentami służącymi do produkcji biopaliw. I to właśnie jest przedmiotem postępowania karnego prowadzonego przez wrocławską prokuraturę.

Olej, etanol i mafia VAT

Obszerne śledztwo w sprawie mafii vatowskiej, którego akta liczą już kilkaset tomów, zostało zainicjowane w 2016 r. zawiadomieniami Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Urzędu Kontroli Skarbowej we Wrocławiu, który opierał się na informacjach Generalnego Inspektora Informacji Finansowej.

— Sprawa dotyczy działania na terenie naszego kraju i w innych państwach Europy zorganizowanej grupy przestępczej zajmującej się wprowadzaniem na polski rynek półproduktów przeznaczonych do wytwarzania biokomponentów do biopaliw, w postaci oleju rzepakowego i etanolu, z wykorzystaniem mechanizmu tzw. karuzeli podatkowej — mówi Katarzyna Bylicka, rzeczniczka prasowa Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu.

Zdaniem śledczych celem gangu, który miał działać do grudnia 2017 r., było dokonanie wielkiej wartości uszczupleń należności skarbu państwa z tytułu podatku VAT, poświadczanie nieprawdy w dokumentach oraz pranie pieniędzy pochodzących z tych przestępstw.

— W toku śledztwa zidentyfikowano 120 podmiotów, które mogły stanowić ogniwa łańcuchów karuzelowych, a na dziś postanowieniami o przedstawieniu zarzutów objętych jest 45 osób — informuje Katarzyna Bylicka.

Potwierdza, że zdaniem wrocławskich śledczych wśród spółek podejrzewanych o udział w procederze wyłudzania VAT są zarówno zarządzane przez Grzegorza Ś. firmy Wratislavia Bio i Wratislavia Biodiesel, jak też jej kontrahenci, m.in. spółki: Q1, Fantin, Play Bev Poland, LPS Holding, Pine Invest, Petro Oil Group oraz Fundacja Ardeo.

Szemrane towarzystwo

Co wiemy o nich? W organach Play Bev Poland, Fantinu i Fundacji Ardeo zasiadał Piotr R., którego działalnością intensywnie zajmują się organy ścigania i sądy karne, nie tylko w sprawie afery gruntowej (patrz ramka). Wszystkie trzy podmioty są na celowniku fiskusa, a tylko w przypadku Fantinu zaległości w podatku VAT, i to zaledwie za okres trzech miesięcy 2015 r., przekraczają 22 mln zł.

O wątpliwej reputacji kontrahentów firm zarządzanych przez Grzegorza Ś. już w 2018 r. pisał też tygodnik „Wprost” pod wszystko mówiącym tytułem: „Grube miliony przelane na konta spółek krzaków”. Artykuł informował, że z rachunku bankowego Wratislavii Biodiesel przelewano miliony złotych m.in. właśnie do LPS Holding, Petro Oil Group i Pine Invest, czyli firm prześwietlanych dziś przez dolnośląskich śledczych. „Wprost” ujawnił m.in., że właścicielem LPS Holding był poszukiwany przez polską policję Ukrainiec, a firma prowadziła działalność na dziko pod nieswoim adresem.

Prezesem Petro Oil Group natomiast był Polak skazany prawomocnym wyrokiem za pranie brudnych pieniędzy, podżeganiedo poświadczenia nieprawdy i pomoc w oszustwie. Pine Invest z kolei nigdy nie korzystała z lokalu, pod którym była zarejestrowana — nieskutecznie poszukiwał jej fiskus w związku z idącymi w miliony złotych zaległościami podatkowymi. Jakby tego wszystkiego było mało, to równolegle z wrocławskim śledztwem prowadzone jest drugie — tym razem przez prokuraturę z Lublina.

— Przekazane nam w czerwcu 2019 r. przez Prokuraturę Okręgową w Szczecinie postępowanie prowadzone jest w sprawie nadużyć w podatku VAT, których dopuścić się miało wiele podmiotów. Jedną ze spółek występujących w śledztwie, w którym na razie nikomu nie przedstawiono zarzutów, jest Wratislavia Bio — potwierdza prokurator Bartosz Wójcik z Prokuratury Regionalnej w Lublinie.

Dobre procedury

Jak to się stało, że firmy zarządzane przez osoby mające na pieńku z prawem lub szerzej nieznanych na rynku obywateli Ukrainy były biznesowymi partnerami spółek kierowanych przez Grzegorza Ś.? Na to pytanie menedżer nie odpowiedział tygodnikowi „Wprost”, zasłaniając się tajemnicami przedsiębiorstwa i handlową. Z „PB” natomiast unikał kontaktu. Stanowisko Grzegorza Ś., przynajmniej częściowo, poznaliśmy jednak w inny sposób.

Okazuje się, że w latach 2018-19 z zawiadomienia pełnomocników Tomasza Gudzowatego toczyło się jeszcze jedno postępowanie prokuratorskie. Zostało umorzone, ale w jego ramach przesłuchano Grzegorza Ś. i dwóch pracowników Wratislavii Biodiesel, odpowiedzialnych za wystawianie faktur i kontrolę dostaw towarów. Zarówno menedżer, jak jego podwładni (w tym mający postawione zarzuty w białostockim śledztwie Dominik D.) zgodnie zapewniali, że procedury funkcjonujące w spółce wykluczały możliwość wystawiania nierzetelnych faktur.

Co znamienne — Grzegorza Ś. przesłuchano w trybie artykułu 183 Kodeksu postępowania karnego, zgodnie z którym „świadek może uchylić się od odpowiedzi na pytanie, jeżeli udzielenie odpowiedzi mogłoby narazić jego lub osobę dla niego najbliższą na odpowiedzialność za przestępstwo lub przestępstwo skarbowe”. Zeznając, menedżer zapewnił, że procedury zakupu i sprzedaży funkcjonujące w Wratislavii Biodiesel wykluczają możliwość wystawienia faktury nieodpowiadającej wielkości czy też rodzajowi dostawy, a wszystkie kontrole fiskusa przeprowadzone do 2018 r. (wtedy odbyło się przesłuchanie) kończyły się wynikiem pozytywnym.

Partner z wyrokiem na karku

Piotr R. to bohater tzw. afery gruntowej, która wybuchła w 2007 r. Zdaniem CBA wspólnie ze znajomym Andrzejem K. mieli w imieniu swoim i nieżyjącego wicepremiera Andrzeja Leppera domagać się łapówki za pomoc w odrolnieniu gruntu. R. i K. za tzw. płatną protekcję zostali dwukrotnie skazani, ale ich wyroki były uchylane. Trzeci proces jest zawieszony, bo na rozprawy nie stawia się Piotr R., który od ponad dwóch lat jest bezskutecznie poszukiwany listem gończym. W 2015 r. Piotr R. został prawomocnie skazany za tzw. korupcję gospodarczą, której dopuścił się w 2006 r. w Telefonii Dialog wspólnie i w porozumieniu z Andrzejem K. Obaj przyjęli 30 tys. zł łapówki od jednego z kontrahentów w zamian za zlecenie remontu i modernizacji budynku firmy. Wyrok Piotra R. opiewał na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata, 10 tys. zł grzywny i przepadek korzyści pochodzącej z przestępstwa, czyli 15 tys. zł. Przed sądem we Wrocławiu toczy się też inna sprawa Piotra R., w której jest jednym z oskarżonych o wyprowadzanie za pomocą fikcyjnych faktur pieniędzy z kilku firm, m.in. firmy lotniczej Air Polonia.