Recesja była sroga, ale minęła. Na północy koniunktura już dawno nie była tak dobra jak teraz.
Szwecja, Dania, Finlandia i Norwegia znacznie skuteczniej poradziły sobie z kryzysem, niż strefa euro. Gospodarki krajów skandynawskich mocno ucierpiały w kryzysie, ale też zaskakująco szybko z niego wychodzą. Koniunktura gospodarcza w regionie jest już porównywalna do tej sprzed załamania. Jak prognozuje Międzynarodowy Fundusz Monetarny, w latach 2010-12 Szwecja, Finlandia, Norwegia i Dania będą rozwijać się średnio o ponad 1 pkt proc. szybciej niż strefa euro.
Mimo silnych koron
— Nasza gospodarka szybko otrząsnęła się z kryzysu. Tempo, w jakim wychodzimy z recesji, przerasta wszelkie prognozy sprzed roku-dwóch. Zawdzięczamy to silnemu wzrostowi w przemyśle i wśród przedsiębiorstw eksportowych — twierdzi Andreas Jonsson, ekonomista Nordea Market.
Eksport w większości krajów skandynawskich rośnie już w tempie kilkunastu proc. rocznie. Takie odbicie w zagranicznej sprzedaży jest tym bardziej zaskakujące, że po kryzysie skandynawskie waluty — korona szwedzka i norweska (Finlandia jest w strefie euro, a korona duńska powiązana jest sztywno z euro) — gwałtownie się umocniły, odbierając konkurencyjność tamtejszym eksporterom. Korona szwedzka przez ostatnie dwa lata zyskała do euro 24 proc., a norweska 21 proc. Do dolara zyskały odpowiednio 34 i 24 proc.
— Eksport pozostaje jednym z głównych motorów napędzających gospodarkę regionu, mimo że kursy walutowe są niesprzyjające, a na świecie koniunktura słabnie w związku z wycofywaniem przez banki centralne i rządy instrumentów stymulujących tamtejsze gospodarki — zaznacza Cecilia Hermansson, główna ekonomistka Swedbank.
Szwecja przodem
Na zdecydowanego lidera regionu w ostatnich latach wyrosła Szwecja. Jest najszybciej rozwijającą się gospodarką nie tylko Skandynawii, ale w całej Unii Europejskiej. W 2010 r. wzrost gospodarczy królestwa wyniósł 5,5 proc. — takiego tempa nie powstydziłyby się nawet gospodarki określane mianem wschodzących.
— Szwedzcy konsumenci i przedsiębiorcy zapomnieli już o kryzysie. Sprzedaż detaliczna szybko rośnie, a firmy, widząc silny popyt, coraz odważniej inwestują w zwiększanie mocy produkcyjnych i zatrudniają nowych pracowników — mówi Christer Mardbrant, redaktor "Dagens Industri", największego dziennika gospodarczego w Szwecji — siostrzanej gazety "Pulsu Biznesu".
W 2011 i 2012 r. dynamika PKB nieco spowolni, ale nadal będzie kształtować się w okolicy 4 proc. rok do roku. Jak na kraj rozwinięty to bardzo wysokie tempo rozwoju.
— Nie jesteśmy tygrysem gospodarczym, więc wręcz niebezpiecznie byłoby, gdyby gospodarka rosła w tempie 5 proc. przez dłuższy czas. Koniunkturę chłodzą wysokie ceny surowców i podwyżki stóp procentowych banku centralnego — mówi Andreas Jonsson.
Riksbank — szwedzki bank centralny — przez ostatni rok już pięciokrotnie podnosił stopy procentowe. Musi zacieśniać politykę pieniężną, bo koniunktura powoli staje się zbyt dobra, a na rynku mieszkaniowym rośnie bańka spekulacyjna.
— Bank centralny musi dostosować się do sytuacji. Ceny mieszkań w Szwecji rosną w tempie około 10 proc. rocznie. Podwyżki stóp procentowych powinny jednak ograniczyć popyt na nieruchomości — mówi Christer Mardbrant.