Polpharma Biologics ma zgodę na drugi lek

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2023-08-29 20:00

Amerykańska FDA dopuściła do obrotu opracowany przez polską spółkę lek biopodobny na stwardnienie rozsiane. Będzie go sprzedawać Sandoz, a rynek wart jest 2 mld USD rocznie.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • ile lat Polpharma Biologics pracowała nad lekiem dla pacjentów ze stwardnieniem rozsianym
  • jak działa lek i jaką generuje sprzedaż przed wprowadzeniem na rynek jego pierwszego zamiennika
  • jakie przychody przynosi już pierwszy lek biopodobny z portfela polskiej spółki
  • jak spółka zamierza rozwijać swój badawczy portfel
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

2,03 mld USD, czyli w przeliczeniu 8,4 mld zł. Takie przychody ze sprzedaży natalizumabu, znanego pod nazwą handlową Tysabri, wygenerowała w ubiegłym roku amerykańska firma farmaceutyczna Biogen. W przyszłości będzie mniej, bo po prawie dwóch dekadach od wprowadzenia na rynek Tysabri wkrótce będzie miało po raz pierwszy konkurenta — opracowanego i produkowanego w Polsce.

Pod koniec ubiegłego tygodnia FDA, amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków, dopuściła na rynek pierwszy lek biopodobny do Tysabri, za którego opracowaniem stała kontrolowana przez Jerzego Staraka Polpharma Biologics. Oznacza to, że już wkrótce lek z Polski będzie mógł być sprzedawany w USA.

— To będzie nie tylko pierwszy dostępny na rynku lek biopodobny do produktu Biogenu, ale w ogóle pierwszy lek biopodobny w segmencie neurologicznym. Prace nad nim rozpoczęliśmy blisko dekadę temu, jednocześnie tworząc od podstaw firmę i jej bazę produkcyjną. Dzięki temu mamy teraz infrastrukturę pozwalającą na zaspokojenie popytu w skali globalnej — mówi dr Rafał Derlacz, dyrektor programu w Polpharmie Biologics, odpowiedzialny za rozwój natalizumabu.

Spowalnianie choroby

Natalizumab jest wykorzystywany w terapii stwardnienia rozsianego i choroby Leśniowskiego-Crohna. Lek zadebiutował na rynku w 2004 r. i od tego czasu wyłączność na niego miał Biogen.

— Natalizumab jest przeciwciałem monoklonalnym. Mechanizm jego działania w uproszczeniu polega na tym, że w organizmie człowieka przyłącza się do odpowiednich receptorów znajdujących się na komórkach układu odpornościowego, blokując ich dostęp do centralnego układu nerwowego. W stwardnieniu rozsianym układ immunologiczny człowieka atakuje komórki nerwowe, powodując stan zapalny, uniemożliwiając prawidłową komunikację i prowadząc m.in. do utraty zdolności ruchu. Lek zdecydowanie opóźnia ten proces — tłumaczy dr Rafał Derlacz.

Na stwardnienie rozsiane choruje globalnie średnio 35 osób na 100 tys. mieszkańców. W kraju wielkości Polski oznaczałoby to ponad 13 tys. osób, ale jesteśmy klasyfikowani jako kraj o wysokiej częstotliwości występowania stwardnienia rozsianego — według różnych danych to 45-92 przypadków na 100 tys. osób. Na chorobę Leśniowskiego-Crohna, w której terapii również stosuje się natalizumab, zapada około 5 na 100 tys. osób. Obie choroby są nieuleczalne. Leki spowalniają jednak ich rozwój i łagodzą obawy.

— W przypadku stwardnienia rozsianego natalizumab jest stosowany u pacjentów, którym nie pomagają już leki tzw. pierwszego rzutu, choć mógłby być stosowany nawet wcześniej. Pacjenci przyjmują go raz na cztery tygodnie, a terapia trwa średnio dwa lata — mówi dr Rafał Derlacz.

Lek może mieć kilka skutków ubocznych. Po wprowadzeniu go na rynek przez Biogen sprzedaż zawieszono na kilkanaście miesięcy, bo wśród pacjentów pojawiły się przypadki PML — potencjalnie śmiertelnej choroby neurodegeneracyjnej mógzu wywoływanej przez wirus Johna Cunninghama (JC).

— Nosicielami wirusa JC jest 60-70 proc. osób, ale w normalnych warunkach ludzki układ odpornościowy bardzo dobrze sobie z nim radzi. Natalizumab jest jednak lekiem immunosupresyjnym, czyli blokującym konkretne funkcje układu odpornościowego. Mniej więcej czterech na tysiąc pacjentów zapada na PML. Dlatego wszyscy pacjenci, którzy mają przyjąć natalizumab, są testowani na obecność przeciwciał przeciwko wirusowi JC. Na podstawie uzyskanego wyniku lekarz decyduje o sposobie leczenia — wyjaśnia dr Rafał Derlacz.

Lekowy majątek

W 2019 r. Polpharma Biologics podpisała umowę z koncernem farmaceutycznym Sandoz, który kupił prawa do globalnej komercjalizacji biopodobnego natalizumabu. Wartości tej umowy i jej szczegółowych warunków komercyjnych — np. tego, jaki procent przychodów ze sprzedaży będzie przypadał spółce Jerzego Staraka — nie ujawniono. Przedstawiciele polskiej spółki teraz też nie chcą rozmawiać o oczekiwanych wynikach sprzedażowych, bo „szanują zasady umowy partnerskiej, w której stroną komercyjną zajmuje się Sandoz”.

Tymczasem tylko w ciągu pierwszych sześciu miesięcy 2023 r. sprzedaż leku Biogenu w USA sięgnęła 505 mln USD, a w pozostałych krajach wyniosła 450 mln USD. Amerykańska firma już od jakiegoś czasu przestrzega jednak inwestorów, że zacznie ona spadać po wprowadzeniu na rynek leku biopodobnego i wywołanych tym obniżkach cen.

Polska spółka do tej pory wprowadziła do sprzedaży jeden lek biopodobny: opracowany w joint venture z niemieckim Formyconem ranibizumab, który wykorzystuje się w leczeniu chorób oczu. W ubiegłym roku zarejestrowano go m.in. w USA, gdzie za jego dystrybucję odpowiada Coherus BioSciences, oraz w Unii Europejskiej, gdzie dystrybutorem jest Teva.

Coherus sprzedaje lek polskiej spółki od października ubiegłego roku, trafia on na amerykański rynek z ośrodka rozwojowo-produkcyjnego w Gdańsku. Tylko w II kw. jego sprzedaż sięgnęła 26,7 mln USD (110 mln zł) i była czterokrotnie większa niż kwartał wcześniej.

W przypadku ranibizumabu konkurencja jest spora: lek poza polską spółką i jej partnerami sprzedaje Novartis, który opracował go jako pierwszy, a produkty biopodobne zarejestrowali Samsung Bioepis wraz z Biogenem (w USA). W przypadku natalizumabu produkt Polpharmy Biologics będzie pierwszym dostępnym na rynku lekiem biopodobnym. Spółka spodziewa się, że jeszcze w tym roku lek zostanie zarejestrowany również w Unii Europejskiej. W lipcu uzyskał już pozytywną rekomendację CHMP, czyli Komitetu ds. Produktów Leczniczych Stosowanych u Ludzi w ramach Europejskiej Agencji Leków.

Biopodobne wyjątki, innowacyjna kolejka

Polskim inwestorom giełdowym segment leków biopodobnych, w którym rozwija się Polpharma Biologics, kojarzy się przede wszystkim z Mabionem. Spółka w 2010 r. weszła na NewConnect, a w 2013 r. na główny rynek z nadziejami na ich wytwarzanie, a jej flagowym projektem przez lata był Mabion CD20, czyli lek podobny do sprzedawanego przez koncern Roche rytuksymabu, wykorzystywanego m.in. w leczeniu chłoniaków i reumatoidalnego zapalenia stawów. Na jego rozwój oraz budowę zaplecza produkcyjnego pozyskano od inwestorów blisko 300 mln zł.

Mabion wielokrotnie przesuwał termin zakończenia badań i uzyskania rejestracji leku na kluczowych rynkach, a w międzyczasie na rynek zdążyło go wprowadzić kilku konkurentów. W tym roku ogłosił, że nie będzie już samodzielne pracował nad projektem i szuka partnera, który kupi licencję. Bazę produkcyjną wykorzystuje obecnie do pracy na zlecenie firmy Novavax, która stworzyła jedną ze szczepionek na covid, i w przyszłości ma świadczyć działalność usługową.

Więcej dzieje się w tzw. segmencie innowacyjnym, czyli w obszarze poszukiwania nowych leków. Na warszawskiej giełdzie najszersze portfolio ma Celon Pharma. Spółka Macieja Wieczorka wprowadziła pięć projektów do badań klinicznych, z czego cztery są w drugiej fazie. Szuka nowych leków neuropsychiatrycznych, na choroby autoimmunologiczne i cukrzycę.

Dwa potencjalne leki na białaczkę do badań klinicznych doprowadziło też Ryvu (prawa do jednego już sprzedało), a Molecure, czyli dawne OncoArendi, do tej fazy doprowadziło potencjalny lek m.in. na sarkoidozę i astmę (prawa do niego za 120 mln zł z góry kupiło belgijskie Galapagos, ale potem zwróciło je polskiej spółce), a także drugą cząsteczkę, mającą znaleźć zastosowanie w immunoonkologii.

W badaniach klinicznych jeden projekt, dotyczący leczenia cukrzycy typu pierwszego, ma PolTREG. Portfolio cząsteczek w fazie przedklinicznej mają też Captor i Pure Biologics, a poza giełdą wiele spółek: od dużych i dojrzałych grup, jak Adamed, po mniejsze spółki i start-upy, jak Fileclo, 4Cell czy Pikralida.

Rozwój portfela

Polpharma Biologics nie informuje, ile pieniędzy przez dekadę zainwestowała w rozwój natalizumabu. Chodzi jednak o setki milionów złotych.

— Rozwój jednego leku to koszt 120-200 mln USD. Ryzyko w przypadku produktów biopodobnych jest mniejsze niż przy nowych lekach oryginalnych, ale i tak szacujemy, że co piąty projekt może się nie udać — tłumaczył w tym roku w PB Piotr Korycki, prezes Polpharmy Biologics w Polsce (szefem całej grupy z siedzibą w Amsterdamie jest Michael Soldan).

W portfelu firmy jest obecnie siedem projektów lekowych. Oprócz dwóch najbardziej zaawansowanych to m.in. kolejne produkty biopodobne dla pacjentów ze stwardnieniem rozsianym oraz wrzodziejącym zapaleniem jelita grubego i chorobą Crohna. Strategia spółki przewiduje, że do końca dekady portolio lekowe będzie obejmowało około 20 projetków na różnych etapach rozwoju, z czego co najmniej cztery będą skomercjalizowane.