Już 170 polskich marynarzy i oficerów zatrudnionych na statkach pływających pod banderą krajów UE, znalazło się na bruku, informuje "Głos Szczeciński". Statki musieli opuszczać w pośpiechu, ponieważ w autokarach już czekali następcy. Ich miejsca zajęli Ukraińcy i Rosjanie.
"Zrobili to w sposób skandaliczny" - denerwuje się jeden z oficerów. "Wyrzucili nas przed zakończeniem kontraktów. Co prawda wypłacili wszystkie należności, ale w sumie była to bardzo upokarzająca sytuacja".
"Te masowe zwolnienia, to efekt poczynań niektórych polskich związków zawodowych domagających się zrównania płac Polaków z wynagrodzeniami ich kolegów z Unii Europejskiej", mówi Tomasz Dawidowski, wiceprzewodniczący Związku Agentów i Przedstawicieli Żeglugowych. "Zwalniani marynarze jeszcze na statkach dowiedzieli się, że muszą odejść przez działalność związków zawodowych. Zachodni armatorzy wolą pozbyć się Polaków, aby potem uniknąć kłopotów ze strony central związkowych i ewentualnych roszczeń".
Polacy na czterech statkach ro-ro brytyjskiego armatora pracowali po kilka lat, niektórzy nawet 10. Jednostki pływały pod banderą Wysp Bahama. Członkowie załóg w zależności od stanowiska zarabiali od 1,6 tys. do 3,5 tys. euro. Wszyscy byli zadowoleni. Armator postanowił jednakże zmienić banderę na luksemburską, a więc państwa unijnego. A to oznacza, że zgodnie z unijnymi przepisami musiałby płacić za marynarzy świadczenia socjalne. Jego koszty wzrosłyby o około 20 procent.
Niestety, Polska nie ma podpisanego rządowego porozumienia z Luksemburgiem odnośnie pracy i świadczeń socjalnych na rzecz polskich marynarzy. Nie ma go zresztą podpisanego z wieloma państwami Unii Europejskiej.
Wkrótce po zwolnieniu 120 Polaków inny brytyjski armator pozbył się kolejnych 50. Z Polaków rezygnują też Norwedzy i Holendrzy. Nie robią tego masowo, ale ze statku zwalniają po 5-6 osób i na ich miejsce przyjmują Rosjan lub Ukraińców. Duński armator Maersk zaczął Polaków zastępować Filipińczykami.
"Głos Szczeciński" szacuje, że na statkach unijnych armatorów pod banderami narodowymi pracuje około 10 tys. Polaków.