Producenci ciągników zebrali od wejścia do UE ogromne plony. Ich obroty urosły z 1,5 mld zł do ponad 3 mld zł. Ubiegłoroczne załamanie rynku nowych maszyn uważają za przejściowe. Choć rolnicze dochody przez dekadę urosły, to nie zmieniło się podejście do rolniczego biznesu.

— Dziesięć lat temu blisko 60 proc. rolników deklarowało, że wygraną w totolotka przeznaczyłoby na rozwój gospodarstwa. Wszelkie dodatkowe pieniądze — niespodziewanie zarobione czy otrzymane — rolnicy nadal chcą wydawać na inwestycje. Dopiero dochody z rolnictwa przeznaczają na dobra luksusowe, sprzet RTV czy AGD — mówi Marcin Chrobot, prezes Martin & Jacob.
Największe wydatki inwestycyjne rolnicy poczynili na maszyny i urządzenia rolnicze (patrz wykres). Jak wynika z wyliczeń Martin & Jacob, rynek ciągników urósł z 1,3-1,5 mld zł w 2004 r. do 3,2 mld zł w 2013 r. — Dziesięć lat temu zdecydowana większość gospodarstw miała głównie kilkudziesięcioletnie maszyny, przede wszystkim Ursusy i sprzęt uzupełniający niewymieniany od lat. Te maszyny pozostały w polskich gospodarstwach, ale często są używane jako pomocnicze.
Nie cały sprzęt jednak rolnicy wymienili na nowy. Średnia wieku traktora rejestrowanego w 2004 r. wynosiła zaledwie 9 lat. Oznacza to, że rolnicy rejestrowali znacznie więcej maszyn nowych, a rynek używanych był uśpiony. Jednak obrót używanym sprzętem zaczął się rozkręcać i mimo wzrostu sprzedaży nowych maszyn średni wiek rejestrowanych traktorów rósł. Do kraju zaczęto ściągać bardzo leciwe urządzenia z Zachodu, średnio 20-30-letnie.
Pod koniec 2013 r. średni wiek rejestrowanego traktora wynosił 11 lat — komentuje Mariusz Chrobot, wiceprezes Martin & Jacob. Na przestrzeni 10 lat znacznie zwiększyła się moc rolniczego sprzętu.
— W 2004 r. średnia moc nowego traktora wynosiła 85 KM. Dzisiaj to ponad 102 KM. Używane przez polskich rolników ciągniki są coraz droższe — dodaje wiceprezes Martin & Jacob. Od kilku miesięcy nowe maszyny rolnicze nie sprzedają się już jednak jak ciepłe bułeczki. Za zastój na rynku — podobnie jak za wcześniejszy boom — odpowiada Unia.
— W styczniu rynek nowych maszyn odnotował najgorszy wynik od 2008 r. Załamanie jest spowodowane oczekiwaniem na uruchomienie funduszy unijnych z nowej perspektywy budżetowej. Sprzedaż ciągników, w porównaniu z początkiem 2013 r., spadła o ponad 25 proc. Na rynku przyczep jest gorzej o blisko 50 proc. — wylicza Mariusz Chrobot. Rolnicy nie przestali kupować, przerzucili się jednak na sprzęt używany. Tu sprzedaż rozkwita. W styczniu wzrosła o 15 proc. w przypadku ciągników i o 48 proc. w segmencie przyczep.
— Zmiana trendu na rynku nowych maszyn to nie dramat — wiemy, że jest przejściowa. Zrestrukturyzowaliśmy sieć dilerską, zmniejszając ją o ponad połowę. Myślimy o maszynach używanych, ale na razie naszą odpowiedzią na nowe warunki rynkowe jest traktor za 40 tys. zł, czyli w cenie porównywalnej do dobrych maszyn używanych — mówi Andrzej Kublik, prezes Farmtrac Tractors Europe. Ciągniki i przyczepy to jedyne maszyny podlegające rejestracji.
Wartości pozostałych segmentów nie sposób policzyć. — Ogromny rozwój widać zwłaszcza w branży mleczarskiej. Coraz wyższe ceny surowca zachęcają do modernizacji zakładów, gospodarstw, obór. Mleczarze muszą jednak liczyć się z większymi wydatkami — urządzenia z segmentu premium, np. specjalistyczny sprzęt do udoju krów, kosztują często kilka milionów złotych — mówi Mariusz Chrobot. Mleczarstwo, jak przekonuje Andrzej Kublik, jest też wzorcowym przykładem zarządzania rolniczym biznesem.
— To branża, która planuje naprawdę długoterminowo. Mleczarze bez szemrania płacą kary za nadprodukcję, bo wiedzą, że warto zwiększać moce przed uwolnieniem kwot w 2015 r. — mówi prezes Farmtraku.