Kiedy prawie rok temu Grigoriy Grigoriev zatrudniał się w portugalskiej firmie Power Dot, inwestującej w stacje szybkiego ładowania, sprzedał samochód z dieslem i zamówił elektryka. Nowe cztery kółka, na które wciąż czeka, będą jedynym autem dla jego rodziny, mieszkającej w mieszkaniu i nieposiadającej ładowarki w garażu.
- Samochód będzie się ładować w miejscach publicznie dostępnych – zapowiada Grigoriy Grigoriev.

Optymista? Komfort użytkowania nowego auta zależy m.in. od komfortu ładowania, a więc... od samego menedżera. Grigoriy Grigoriev, z doświadczeniem zdobytym m.in. w londyńskim UBS, McKinseyu i grupie OLX, jest szefem Power Dot w Polsce. Firma buduje właśnie 650 stacji ładowania o mocy powyżej 100 kW, umożliwiających naładowanie ok. 80 proc. baterii w 15-30 minut. W całej Europie w budowie ma aż 2,5 tys. stacji. Cel ma ambitny - być numerem jeden na każdym z rynków, na których działa.
Fundusz da kasę i wiedzę
Koszt budowy jednej stacji szybkiego ładowania, według różnych branżowych szacunków, to w Polsce 250-300 tys. zł, ale inflacja, zwłaszcza w sektorze budowlanym, szybko ten koszt podwyższa. Ma to znaczenie dla Power Dot, która bierze całość inwestycji na siebie, a z właścicielem nieruchomości, na której stawia stację, dzieli się procentem od obrotów. Mimo to inwestycje na setki milionów złotych to dla Power Dot nie problem. Firma pozyskała właśnie do akcjonariatu potężny francuski fundusz infrastrukturalny Antin, który na nowe akcje wyłożył 150 mln EUR (wielkości kupionego pakietu nie ujawniono).
- Polska jest dla nas drugim co do ważności rynkiem po Francji, więc znaczna część tej kwoty zostanie wydana tutaj – mówi Grigoriy Grigoriev.
Antin ma doświadczenie w inwestowaniu w infrastrukturę energetyczną, zarówno w przesył, jak i generację. Power Dot liczy więc nie tylko na kapitał, ale też wsparcie merytoryczne funduszu. Trzej założyciele firmy, uruchomionej w 2018 r., nadal będą w niej pracować. Współpracę kontynuować będzie też rodzinna firma inwestycyjna z Portugalii (family fund), która już od czterech lat wspiera finansowo rozwój stacji Power Dot.
Ładowanie przy okazji
Na razie Power Dot uruchomiła w Polsce jedną stację w Lublinie, koło sklepu Leclerc. Ta lokalizacja obrazuje strategię firmy, zakładającą budowę stacji tam, gdzie spędzamy przynajmniej kwadrans, czyli przy urzędach, restauracjach, kinach, fitness klubach i supermarketach. Firma nazywa to destination charging.
- Nasze 650 stacji pozwoli użytkownikom nie martwić się o czas ładowania. – podkreśla Grigoriy Grigoriev.
Na odbiór czekają jeszcze stacje w Gorzowie, Szczecinie, Radomiu i Wieliczce, reszta się buduje.
- Największą barierą czasową jest uzyskiwanie warunków przyłączenia ładowarki do sieci – przyznaje Grigoriy Grigoriev.
Na innych rynkach Power Dot nawiązuje partnerstwa strategiczne, np. z sieciami handlowymi.
- W Polsce też jest to naszym celem – mówi Grigoriy Grigoriev.
Transakcja za transakcją
Pozyskanie 150 mln EUR przez Power Dot to jedna z kilku znaczących transakcji w europejskim sektorze ładowania elektryków w ostatnim czasie. Ionity zdobyła 700 mln EUR, Allego 138 mln EUR, a Fastned 150 mln EUR.
Transakcje zawierano również na polskim rynku. GreenWay pozyskał 85 mln EUR, a Ekoenergetyka 43 mln EUR.
Przewidujemy, że polski rynek elektromobilny będzie się rozwijał tak szybko, że potrzebnych będą dziesiątki tysięcy ładowarek w punktach łatwo dostępnych dla kierowców. Na takim rynku jest wystarczająco dużo miejsca dla wielu podmiotów.
Jesteśmy liderem tego rynku – mamy już ponad 500 stacji ładowania. Aktualizujemy właśnie strategię pod kątem przyśpieszenia rozwoju w Polsce.
Szef Power Dot w Polsce podkreśla, że każdy gracz na rynku ma swoją misję. Ionity chce umożliwić podróżowanie po Europie samochodom elektrycznym, lokuje więc stacje przy autostradach, by rozwiać obawy przed długimi podróżami. Fastned chce budować najszybsze stacje, żeby ładowanie zajmowało jak najmniej czasu i było jak najtańsze.
- Z kolei misją Power Dot jest destination charging, bo chcemy, żeby ładowanie elektryka było tak samo bezproblemowe jak ładowanie komórki. Nikt z nas nie obawia się, że zaraz mu padnie bateria w telefonie, ponieważ komórkę można naładować nawet w autobusie czy na ławce, nie mówiąc o biurze czy domu – tłumaczy Grigoriy Grigoriev.
W Polsce zarejestrowano do tej pory prawie 20 tys. samochodów w pełni elektrycznych, a ubiegły rok przyniósł podwojenie sprzedaży w stosunku do 2020 r.
- Samochodów elektrycznych jest w Polsce tyle, ile w małej Portugalii, ale potencjał rynku jest większy. Globalny trend inwestowania w elektromobilność jest silny i obliczony na bardzo długi termin – uważa Grigoriy Grigoriev.