Totalizator Sportowy (TS) pochwalił się wczoraj wynikami sprzedaży w 2011 r. Na gry liczbowe i loterie państwowego giganta Polacy wydali 2,98 mld zł, czyli o 10,8 proc. więcej niż w 2010 r. (2,69 mld zł). Zdaniem Sławomira Dudzińskiego, prezesa TS, na ten wzrost złożyły się: spóźniony efekt podwyżki ceny zakładu w Lotto z 2009 r. (z 2 do 3 zł) i wprowadzenie w maju 2011 r. loterii Kaskada, która dała monopoliście ponad 100 mln zł.
Eksperci z kolei zwracają uwagę na aspekt szczęścia, czyli pierwszą w historii spółki aż dziewięciokrotną kumulację w Lotto, która we wrześniu zwiększyła miesięczne przychody z gry ze średnich 133 mln zł do 284 mln zł oraz efekt niskiej bazy 2010 r., kiedy sprzedaż TS spadła o rekordowe 17 proc. Zwracają też uwagę, że wyniki giganta z 2011 r. wciąż są gorsze niż w 2009 r. (3,25 mld zł) czy też w 2008 r. (3,44 mld zł), kiedy Sławomir Dudziński obejmował funkcję szefa spółki.
Totalizatorowi rośnie…
Nie zmienia to faktu, że TS jako jedyny w branży zwiększył sprzedaż w 2011 r. Z szacunków „PB” (dokonanych na podstawie sprawozdań celników i deklaracji firm z branży) wynika, że wydatki Polaków na hazard zmniejszyły się o 11,3 proc.: z 16,2 do 14,3 mld zł. Główną przyczyną spadku, podobnie jak w 2010 r. (kiedy rynek skurczył się z rekordowych 20,3 mld zł), są drastyczne zmiany w prawie, wprowadzone przez rząd PO — PSL po ujawnieniu stenogramów rozmów prominentnych polityków PO Mirosława Drzewieckiego i Zbigniewa Chlebowskiego z działającym w branży hazardowej Ryszardem Sobiesiakiem. Najważniejszym celem antyhazardowej krucjaty z końca 2009 r. był sektor automatów o niskich wygranych (AoNW) i to on, zgodnie z przewidywaniami, traci najwięcej.
…spada „jednorękim”…
W 2011 r. przychody operatorów tzw. jednorękich bandytów spadły o około 1,9 mld zł — z 7,65 mld zł do 5,75 mld zł. To oznacza, że do maszyn, ustawianych w pubach czy na stacjach benzynowych, Polacy wrzucili ponad dwa razy mniej niż w rekordowym 2009 r. (11,6 mld zł). I nic dziwnego. Od 2010 r. podatek za każdy automat wynosi nie 180 EUR, ale 2 tys. zł. To dlatego z rynku zniknęło już ponad 40 tys. z działających na koniec 2009 r. ponad 55 tys. automatów.
— Decyzja polityczna, by zniszczyć sektor AoNW, jest niestety konsekwentnie realizowana. Na szczęście sądy administracyjne coraz częściej przyznają nam rację w sporach ze Służbą Celną, a Komisja Europejska, rozpatrująca nasze skargi na nowe prawo, właśnie przyznała, że tłumaczenia polskiego rządu jej nie satysfakcjonują — mówi Stanisław Matuszewski, prezes izby zrzeszającej operatorów AoNW.
Ewentualne podważenie zgodności polskiego prawa hazardowego z ustawodawstwem UE to ostatnia deska ratunku dla tego sektora. Ustawa hazardowa przewiduje bowiem, że do 2015 r. wszystkie AoNW znikną z rynku. Ten sam smutny los czeka salony gier z automatami o wysokich wygranych.
Jeszcze w 2010 r. ich przychody rosły, bo przejęły część klientów wycofywanych AoNW. W 2011 r. wygasło jednak około 40 z 280 koncesji na salony i ich przychody po raz pierwszy od lat spadły. Na razie nieznacznie — z 3,78 mld zł do prawie 3,7 mld zł. Obecny rok będzie już znacznie gorszy — wygasa więcej koncesji.
…kasynom i bukmacherom
Z szacunków „PB” wynika, że podobnie niewielkim spadkiem zamknęły rok kasyna. Powód? Olbrzymie problemy, jakie nadzorujące hazard Ministerstwo Finansów ma ze sprawnym przeprowadzaniem przetargów na nowe kasyna w najbardziej zyskownych lokalizacjach. Choć pierwszy na podstawie nowej ustawy hazardowej ogłoszono już we wrześniu 2010 r., do dziś żaden nie zakończył się wydaniem koncesji. A te już obowiązujące sukcesywnie wygasają. Rezultat? Jeszcze w pierwszym półroczu 2011 r.
Polacy wydali w kasynach około 7 proc. więcej niż rok wcześniej. Cały 2011 r. zakończył się jednak niewielkim spadkiem — z 1,26 mld zł do 1,23 mld zł. Znacznie gorzej 2011 r. wspominać będą firmy bukmacherskie. Ich przychody kolejny rok z rzędu spadły o ponad 10 proc. — tym razem z 784 mln zł do około 700 mln zł. Zawinił brak dużych wydarzeń sportowych i to, że wbrew obietnicom rządu, rodzimi bukmacherzy wciąż nie mogą oferować zakładów przez internet.
Lotto zagra o status quo
Totalizator Sportowy nie czeka z założonymi rękami na kryzys w branży hazardowej i wychodzi z pomysłami, które mają zatrzymać klientów. W poniedziałek rusza z kampanią telewizyjną, w której zwykli obywatele będę mówić o realizacji marzeń dzięki wygranej w Lotto. To właśnie możliwość spełniania pasji, spędzania czasu z rodziną czy zapewnienie przyszłości dzieciom przyciąga graczy do kolektur — tak przynajmniej wynika z badań przeprowadzonych przez hazardową spółkę.
Poszerzy się też zasięg Lotto. Od 2011 r. zakłady można kupować w kasach sieci Real, w tym roku usługa ma być dostępna w kolejnych sieciach handlowych. Na 2012 r. spółka zapowiada także wprowadzenie dwóch nowych gier i około 300 samoobsługowych terminali. Cel jest konserwatywny: utrzymanie przychodów ze sprzedaży mimo spadku całego rynku.