Prezes i jeden z założycieli notowanego na NewConnect Woodpeckera złożył we wtorek rezygnację ze skutkiem natychmiastowym. Przyczyn rezygnacji nie podano.
„W treści rezygnacji pan Mateusz Tarczyński zadeklarował, iż wyraża wolę pozostania w spółce i skupienia się na jej strategii” — napisano w komunikacie.
Dla wielu akcjonariuszy spółki rezygnacja była dużym zaskoczeniem. Mateusz Tarczyński z Maciejem Cieślą założyli spółkę w 2015 r. i od tamtej pory pierwszy z nich nieprzerwanie pełnił funkcję prezesa. Według nieoficjalnych informacji PB nowy szef może zostać wyłoniony w ramach rekrutacji z zewnątrz.
W ostatnim czasie wyniki producenta oprogramowania wspomagającego internetową sprzedaż B2B przestały rosnąć, a liczba klientów malała. W IV kwartale 2023 r. Woodpecker miał 4356 klientów, o ponad 300 mniej niż rok wcześniej. Przychody wyniosły 6,5 mln zł i były o 6 proc. niższe r/r. Zysk netto skurczył się o 95 proc. do 93,4 tys. zł.

PB: Dlaczego zdecydował się Pan złożyć rezygnację?
Mateusz Tarczyński: Zdecydowały o tym trzy względy. Pierwszy - osobisty, czuję, że po prawie 20 latach rozwijania różnych spółek i start-upów potrzebuję czasu na regenerację i zadbanie o siebie i zdrowie. Funkcja prezesa spółki publicznej jest bardzo obciążająca i wymaga ogromnego zaangażowania energetycznego.
Drugi powód to faza rozwoju firmy. Nasza spółka po wielu latach szybkiego rozwoju weszła na kolejny etap. Potrzebuje teraz optymalizacji, skupienia i rozwijania tego, co dobrze działa i codziennej pracy organicznej, jak w dojrzałej organizacji. Potrzebuje też przywództwa odpowiedniego dla tego etapu. I z tym jest związany trzeci powód. Najlepiej czuję się w etapie wymyślania, budowania i eksperymentowania. Etap dojrzałości i optymalizacji nie jest najbliższy mojemu sercu.
Zgłosiłem swoją kandydaturę do rady nadzorczej spółki, nadal pozostaję akcjonariuszem i planuję wspierać firmę w tym, w czym czuję się najlepszy, czyli strategii produktowej oraz marketingowej. Nie znikam, zmieniam swoją rolę na jej dalszej drodze rozwoju.
Dlaczego rezygnacja została złożona w trybie natychmiastowym? Dla wielu informacja o niej była mocno zaskakująca.
Moja rezygnacja nie powinna być zaskoczeniem dla kluczowych osób w firmie. Zarząd spółki jest odpowiednio przygotowany do kierowania nią beze mnie. Moje obowiązki przejmie obecna członek zarządu i dyrektor operacyjna spółki - Małgorzata Sikora. Część z nich była już przejmowana z racji dołączenia do zarządu w kwietniu 2023 r. Mamy świetny zespół menedżerski i ludzi z unikalnym zestawem umiejętności. Wierzę mocno w to, że sukcesja wewnętrzna ma największe szanse powodzenia.
Czy uważa Pan, że zewnętrzny menedżer, który nie zna specyfiki firmy i produktów, jest w stanie wyprowadzić ją na ścieżkę wzrostowa, mimo dość trudnego obecnie otoczenia?
W moim odczuciu największe szanse na sukces ma sukcesja wewnętrzna. Mamy konkretne plany na wprowadzenie spółki na ścieżkę wzrostową i pewnie będzie widać efekty wprowadzanych zmian, w najbliższych miesiącach i kwartałach. Jeśli na którymś etapie uznamy, że zewnętrzny menedżer jest niezbędny, to sam będę rekomendował takie rozwiązanie. Podkreślę jeszcze raz, że pozostaję akcjonariuszem spółki, liczę na to, że moja kandydatura do rady nadzorczej zostanie przyjęta i planuję blisko współpracować z zarządem, doradzając w dalszym rozwoju firmy.
Kurs akcji spółki, który w ostatnich miesiącach testował nowe, historyczne minima zareagował nerwowo na informacje o odejściu prezesa. Obecnie przecena sięga 17 proc.