W środę Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała o piątej w tym roku i czwartej z rzędu obniżce stóp procentowych. Redukcja wyniosła 25 pkt bazowych. Stopa referencyjna NBP spadła do poziomu 4,25 proc. Na początku roku wynosiła 5,75 proc.
Prezes Związku Banków Polskich ocenił, że listopadowa decyzja nie była zaskoczeniem, ponieważ tegoroczne odczyty inflacji wyraźnie wspierały dalsze łagodzenie polityki pieniężnej.
Białek wskazał, że obniżki stóp to pozytywna informacja dla posiadaczy kredytów złotowych ze zmiennym oprocentowaniem. Przykładowy 20-letni kredyt na 450 tys. zł z 2-proc. marżą i równymi ratami stałby się dzięki ostatnim decyzjom tańszy o ok. 405 zł miesięcznie, czyli o 11 proc. W całym okresie spłaty obniżenie stopy referencyjnej o 1,50 pkt proc. oznacza oszczędność 97.221,99 zł, czyli 22,3 proc. wartości odsetek.
Białek wskazał również na poprawę zdolności kredytowej. Przy tych samych założeniach klient mógłby dziś zaciągnąć kredyt wyższy o około 55 tys. zł, co przekłada się na wzrost zdolności o 12 proc.
- To w praktyce oznacza możliwość zakupu mieszkania większego o jeden niewielki pokój - zauważył.
Zmianie ulega także próg dochodowy pozwalający na uzyskanie finansowania. Gdy stopa referencyjna wynosiła 5,75 proc., kredyt w wysokości 450 tys. zł był dostępny dla osoby zarabiającej co najmniej 9.235,67 zł netto miesięcznie. Obecnie, przy stopie 4,25 proc., wystarczy dochód 8.222,94 zł netto, czyli około 11,4 tys. zł brutto. To spadek wymaganego wynagrodzenia o 11 proc.
Prezes ZBP zaznaczył, że obniżki stóp nie wpływają na raty kredytów ze stałym oprocentowaniem, które na koniec II kwartału stanowiły około 30 proc. wszystkich hipotek. Przypomniał jednak, że wiele z tych kredytów zostało zaciągniętych przy niższych poziomach stóp niż obecne.
