Adam Purwin nie jest jedynym prezesem, który odszedł wczoraj z kolejowej grupy. Z zarządzania PKP Polskimi Liniami Kolejowymi (PKP PLK) zrezygnowali także prezes Andrzej Filip Wojciechowski i wiceprezes Karol Depczyński. Na odchodnym pochwalili się przyspieszeniem inwestycji w infrastrukturę. Ich zdaniem, dzięki modernizacji i poprawie jakości na kolej zaczęli wracać pasażerowie.

Budżetowy przekładaniec
Nie wszystkie plany udało się jednak zrealizować. Fiaskiem zakończyło się planowane na koniec tego roku wyjście spółki na zero — po ubiegłorocznej stracie wysokości 147,5 mln zł (i znacznie większych, nawet powyżej 700 mln zł, w poprzednich latach). Paradoksalnie tegoroczne wyniki PLK pogorszyło… odebranie 600 mln zł starego długu od Przewozów Regionalnych. Na restrukturyzację — rozliczenie z wierzycielami (oprócz PLK były wśród nich m.in. PKP Energetyka) i program dobrowolnych odejść — lokalny przewoźnik dostał 770 mln zł dokapitalizowania z Agencji Rozwoju Przemysłu. Kwota uszczupliła państwowe wspar- cie dla PLK.
— O 770 mln zł zmniejszono dotację budżetową na infrastrukturę — informuje Karol Depczyński, do wczoraj członek zarządu, dyrek- tor ds. finansowych i ekonomicznych w PKP PLK. Na operacji z Przewozami Regionalnymi PKP PLK straciły zatem 170 mln zł i to jest główny powód niezbilansowania się w tym roku. Wyniku nie uratowało rozwiązanie ponad 300 mln zł rezerw zawiązanych na wierzytelności Przewozów Regionalnych. Spółka nie podaje precyzyjnej prognozy na 2015 r., ale wiadomo, że strata wyniesie ponad 100 mln zł.
Sukces czy klęska
W przyszłym roku na finanse zarządcy torów pozytywnie powinno wpłynąć refinansowanie przez Brukselę inwestycji z perspektywy 2007-13. Pierwotnie spółce przyznano na nie 5 mld EUR, czyli około 20 mld zł funduszy unijnych, które są rozliczane do końca tego roku. W branży kolejowej panuje przekonanie, że PLK stracą znaczną część dofinansowania, spółka twierdzi jednak, że wykorzysta niemal 100 proc. Okazuje się, że rację mają… i jedni, i drudzy.
— Wszystko zależy od tego, jaką bazę przyjmiemy do wyliczeń. My zakładamy, że dostępne fundusze to 13,5 mld zł, a według stanu na początek grudnia mieliśmy zrealizowane inwestycje wartości 12,5 mld zł. Spodziewamy się, że w naj- bliższym tygodniu otrzymamy faktury od wykonawców, które pozwolą nam udokumentować wykonanie inwestycji w niemal 100 proc. — szacuje Karol Depczyński.
A gdzie podziało się 6,5 mld zł? Na początku spółka nie radziła sobie z wykorzystaniem dotacji z UE. Rząd Donalda Tuska przekonał Brukselę do przesunięcia części funduszy z torów na zakup pociągów. Dzięki temu np. PKP Intercity mogły zainwestować w darty z Pesy oraz składy flirt3 ze Stadlera. Inwestycje w PKP PLK wciąż jednak szły jak po grudzie. Rządowi urzędnicy zaczęli więc negocjować z unijnymi w sprawie tzw. fazowania, czyli rozliczenia części nakładów w perspektywie 2014-23. Jednocześnie uwolnione z fazowanych projektów fundusze z perspektywy 2007-13 przekazano m.in. na zwiększenie dofinansowania inwestycji w transport miejski (głównie tramwaje i linie tramwajowe oraz stołeczne metro). W ten sposób z 20 mld zł na tory zostało 13,5 mld zł.