Inwestorzy, którzy w latach 2016-19 powierzyli pieniądze Metropolitan Investment (MI), dawno stracili wiarę w ich odzyskanie. Ostatnio jednak nadzieja odżyła, bo firmą inwestującą w nieruchomości zainteresowali się śledczy.

— Postępowanie zostało wszczęte 6 kwietnia — informuje Anna Marszałek, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Poznaniu, zaznaczając, że z uwagi na dobro śledztwa, które jest w początkowej fazie, nie udziela szczegółowych informacji.
Poznańska prokuratura podlega bezpośrednio Prokuraturze Krajowej. MI zajmuje się wydział II, do którego zadań należy „prowadzenie i nadzorowanie postępowań przygotowawczych w sprawach o najpoważniejsze przestępstwa finansowo-skarbowe względem mienia wielkiej wartości oraz w innych sprawach gospodarczych ze względu na ich zawiłość”.
Z urzędowych dokumentów dotyczących postępowania, do których dotarł „PB”, wynika, że przesłuchania świadków prowadzi Centralne Biuro Antykorupcyjne (CBA). Zapytana o to prokuratura odpowiada tylko, że „do zadań Centralnego Biura Antykorupcyjnego należy m.in. rozpoznawanie, zapobieganie i wykrywanieprzestępstw, w tym przeciwko obrotowi gospodarczemu”, a „jednostki CBA mogą prowadzić postępowania przygotowawcze”. Według dokumentów przesłuchania dotyczą „doprowadzenia obligatariuszy spółek należących do grupy Metropolitan Investment do niekorzystnego rozporządzenia mieniem wielkiej wartości w wysokości nie mniejszej niż 110 mln zł, poprzez wprowadzenie ich w błąd co do rzeczywistego przeznaczenia środków pochodzących z emisji obligacji oraz przeznaczenia tych środków na cele inne niż określone w warunkach emisji, tj. o przestępstwo z art. 286 §1 kk w zw. z art. 294 §1 kk i inne”.
— Do tego, że zarząd MI przeznaczał nasze pieniądze pozyskane z emisji obligacji na inne cele niż budowa obiecanych projektów, Łukasz Włodarczyk, prezes Metropolitan Investment, bez żadnej skruchy przyznał się wiele razy na spotkaniach z obligatariuszami — mówi jeden z inwestorów, chcący zachować anonimowość.
Szef MI przyznaje, że wie o postępowaniu w sprawie spółki. Twierdzi, że zarząd dotychczas nie został wezwany do składania zeznań.
Przeterminowane obligacje
O problemach Metropolitan Investment piszemy już od listopada 2019 r. Jesienią spółka miała kłopoty z terminową spłatą zobowiązań wobec niektórych obligatariuszy. Ze sprzedaży papierów dłużnych miała finansować inwestycje w nieruchomości — głównie budowę obiektów handlowo-usługowych. W listopadzie Łukasz Włodarczyk szacował długi MI na 20 mln zł. W marcu mówił już o 270 mln zł, z czego 210 mln zł stanowiły długi z tytułu obligacji (w marcu przeterminowane było już 80 mln zł), a resztę udziały o dwu- i trzyletnim terminie wykupu. Jakie jest obecne zadłużenie warszawskiej spółki wobec inwestorów?
— Wartość zobowiązań spadła do 248 mln zł. Jesteśmy w trakcie sprzedaży trzech spośród ośmiu przeznaczonych do zbycia w tym roku nieruchomości. Poprzez te transakcje Zamierzamy zmniejszyć zadłużenie z tytułu obligacji o 80- 90 mln zł — twierdzi Łukasz Włodarczyk.
Niebezpieczna zgoda
W grudniowym wydaniu „PB” Radzimir Prus-Grobelski, doradca zarządu MI, którego zadaniem było uzdrowienie spółki, tłumaczył, że źródłem problemów był brak koordynacji między tempem pozyskiwania kapitału a szybkością realizacji inwestycji budowlanych. Mimo to wielu inwestorów jej zaufało. Zdaniem Pauliny Kolowcy, radcy prawnego z kancelarii prawno-podatkowej Capital Legis, rozmowy z potencjalnymi obligatariuszami były prowadzone według przygotowanego wcześniej scenariusza.
— Prowadzono je tak, żeby nie wzbudzać żadnych podejrzeń co do bezpieczeństwa inwestycji i ryzyka utraty pieniędzy. Klientom były przedstawiane atrakcyjne plany rozwojowe, które nie zostały zrealizowane. Spółka nie wykupiła niektórych obligacji we wskazanym termine. Obecnie nie wypłaca też odsetek należnych zgodnie z warunkami emisji obligacji — mówi prawniczka, która w imieniu obligatariuszy MI złożyła zawiadomienie do prokuratury.
W marcu Łukasz Włodarczyk zapewniał, że spółka jest w stanie spłacić część obligacji jeszcze w tym roku, a część w ciągu pięciu lat, poczynając od połowy przyszłego. Zachęcał także inwestorów do zawierania porozumień z MI.
„Naszym celem jest podpisanie ich z co najmniej 90 proc. do końca kwietnia. Tylko wtedy struktura MI pod względem prawnym i finansowym będzie na tyle bezpieczna, żeby spółka mogła kontynuować działalność operacyjną. Docelowo chcemy doprowadzić do tego, żeby inwestorzy otrzymali uprawnienia kontrolne. Poprzez spółkę celową obejmą 50 proc. pakietu akcji MI i uzyskają kontrolę, m.in. poprzez wprowadzenie przedstawicieli do rady nadzorczej i zarządu” — mówił na łamach „PB” Łukasz Włodarczyk.
Zdaniem Pauliny Kolowcy porozumienia mogą być pułapką.
— Zarząd Metropolitan Investment nakłania obecnie obligatariuszy do zawarcia porozumień w sprawie wykupu obligacji. Odradzamy to naszym klientom. Warto uświadomić sobie, że w przypadku zawarcia proponowanego porozumienia obligatariusz straci swój status i tym samym przestanie podlegać ustawie o obligacjach — mówi prawniczka.
— Ustawa przyznaje obligatariuszom m.in. możliwość dochodzenia roszczeń z nieruchomości zabezpieczonej hipoteką i zaspokojenia z tej nieruchomości bez względu na to, czyją stała się własnością. Zarząd nie informuje, że w przypadku zawarcia porozumienia status obligatariusza zostanie utracony, a inwestorzy nie uzyskają ochrony prawnej. Przeciętny klient bez wiedzy prawniczej nie jest w stanie tego zweryfikować — nie wie, że ustawa o obligacjach daje obligatariuszom konkretne prawa, a na emitenta nakłada określone obowiązki. Co więcej, naruszenie postanowień ustawy o obligacjach powoduje odpowiedzialność osób, które uczestniczyły w ich sprzedaży — precyzuje Agnieszka Tomaszewska, radca prawny z Capital Legis.
Czy podpisanie porozumienia z MI powoduje zamianę obligacji na udziały? Na to pytanie Łukasz Włodarczyk odpowiada wymijająco.
— Porozumienia z inwestorami stanowią o sposobach realizacji ich należności, m.in. poprzez konwersję wierzytelności na inne spółki. Konwersja instrumentów dłużnych na kapitał MI będzie możliwa, kiedy porozumienia zostaną podpisane ze wszystkimi obligatariuszami. W innym wypadku porozumienia wskazują terminy, w jakich spółka podejmuje się spłacić zobowiązania — twierdzi prezes MI.
Wszystko w porządku
Prawniczki podkreślają, że mimo problemów MI na stronie internetowej podaje informacje sugerujące, że odzyskuje dobrą kondycję. Na taką postawę MI zwracają uwagę również obligatariusze.
— Spółka stworzyła Metropolitan 2. Zachęca nas do inwestowania w nowy projekt senioralny realizowany w Kudowie- -Zdroju — mówi obligatariusz.
W komunikacie rozsyłanym inwestorom MI informuje, że dzięki negocjacjom z partnerem biznesowym może zaoferować klientom zakup lokalu w „modelu konwersji zobowiązań z dopłatą środków w stosunku 30:70”. Oznacza to, że 30 proc. stanowią pieniądze wpłacone wcześniej, a 70 proc. to gotówka, którą należy dopłacić.Ceny zaczynają się od 196,5 tys. zł. „Partnerem biznesowym” jest AW Equity Partners — apartamenty dla seniorów w Kudowie-Zdroju to jego flagowy projekt. Prezesem spółki jest Robert Jaś, współwłaściciel... Metropolitan Investment.
— AW Equity Partners to nasza spółka celowa, powołana w tym roku do działalności brokerskiej. Zarząd nad nią objął Robert Jaś, który jest współwłaścicielem MI oraz przewodniczącym rady nadzorczej. Obecnie badamy popyt wśród inwestorów indywidualnych MI na apartamenty w tworzonym projekcie senioralnym. Część ceny, stanowiąca marżę MI, w tym wypadku 30 proc., mogłaby zostać opłacona wierzytelnościami z tytułu obligacji, a pozostała część gotówką. Nowi inwestorzy, wobec których MI nie ma zobowiązań z tytułu obligacji, musieliby opłacić gotówką 100 proc. ceny — tłumaczy Łukasz Włodarczyk.