Metropolitan Investment kusi podziałem władzy

Dominika MasajłoDominika Masajło
opublikowano: 2020-03-04 22:00

Spółka, która jest winna inwestorom 270 mln zł, obiecuje im spłatę części długów, miejsce w radzie i zarządzie. Zamierza zostać deweloperem

Przeczytaj tekst i dowiedz się:

  • Jaką kwotę MI zamierza spłacić do końca roku
  • Nad jakimi projektami inwestycyjnymi firma pracuje
  • Ile porozumień z inwestorami chce spółka podpisać do końca kwietnia

Jesienią na łamach „PB” opisaliśmy problemy Metropolitan Investment (MI), które od kilku miesięcy zalegało ze spłatą zobowiązań wobec kontrahentów i obligatariuszy. Spółka twierdzi, że udało jej się rozliczyć z partnerami biznesowymi, ale wobec inwestorów wciąż ma długi. Wygląda na to, że szybko się to nie zmieni — w optymistycznym scenariuszu część pieniędzy mogą odzyskać do końca roku.

Obiecane pieniądze

— Od grudnia spotykamy się z inwestorami [obligatariuszami i udziałowcami — red.]. Przedstawiamy im plan spłaty — część obligacji jesteśmy w stanie spłacić jeszcze w tym roku, a część w ciągu pięciu lat, poczynając od połowy przyszłego roku. Najpierw musimy wypracować zyski — mówi Łukasz Włodarczyk, prezes MI.

Informuje, że zobowiązania MI wobec inwestorów wynoszą 270 mln zł. 210 mln zł to długi z tytułu obligacji (w tym przeterminowane 80 mln zł), a reszta to udziały o dwu- i trzyletnim terminie wykupu.

— Prezes MI mówi otwarcie, że spółka nie ma pieniędzy, żeby spłacić obligatariuszy — twierdzi jeden z inwestorów, którzy brali udział w spotkaniach.

W rozmowie z „PB” Łukasz Włodarczyk zapewnia tymczasem, że do końca roku MI planuje spłacić zaległe 80 mln zł. Pieniądze dla obligatariuszy mają pochodzić m.in. ze sprzedaży i leasingu nieruchomości. Zaprezentowana przez MI lista inwestycji obejmuje osiem projektów (patrz ramka). Są na niej m.in. Olimpijskie Apartamenty i Antalovy Zakopane, które w ostatnim roku zaliczyły największe opóźnienia. Pierwsza to prywatny akademik w Gdańsku, do którego studenci mieli się wprowadzić jeszcze przed październikiem 2019 r. Z zapowiedzi prezesa wynika, że uda się to w kwietniu tego roku. Druga inwestycja, w Zakopanem, ma się zakończyć w sierpniu tego roku (pierwotnie spółka obiecywała finisz w czwartym kwartale 2019 r.).

Nowe oblicze

Źródłem pieniędzy dla wierzycieli mają być też oszczędności. Prezes MI informuje, że po audycie, który odbył się pod koniec ubiegłego roku, firma postanowiła zmienić formułę działania.

— Ze spółki inwestycyjno-deweloperskiej zamierzamy przekształcić się w dewelopera. Zrezygnowaliśmy z sześciu oddziałów sprzedażowych, które były najbardziej kapitałochłonne. Dzięki temu ścięliśmy koszty o 70 proc. Obecnie jedyny oddział MI znajduje się w Warszawie — mówi Łukasz Włodarczyk.

Audyt przeprowadziła kancelaria Krzysztofa Szwedowskiego, który w grudniu został dyrektorem zarządzającym MI. Wraz z nim w spółce pojawił się Radzimir Prus-Grobelski, którego zarząd przedstawił jako inwestora mającego wyciągnąć firmę z kłopotów. Okazało się jednak, że został doradcą. Obaj mają zrestrukturyzować firmę, m.in. obcinając koszty.

— Zachęcamy inwestorów do zawarcia porozumień z MI. Naszym celem jest podpisanie ich z co najmniej 90 proc. do końca kwietnia. Tylko wtedy struktura MI pod względem prawnym i finansowym będzie na tyle bezpieczna, żeby spółka mogła kontynuować działalność operacyjną. Docelowo chcemy doprowadzić do tego, żeby inwestorzy otrzymali uprawnienia kontrolne. Poprzez spółkę celową obejmą 50 proc. pakietu akcji MI i uzyskają kontrolę, m.in. poprzez wprowadzenie przedstawicieli do rady nadzorczej i zarządu — twierdzi Łukasz Włodarczyk.

OKIEM EKSPERTA

Zdrowy rozsądek

MICHAŁ KWIECIŃSKI, adwokat i partner zarządzający w kancelarii RK Legal

Inwestując w obligacje, podobnie jak w akcje, należy zapoznać się z kondycją finansową emitenta, jego strategią działania, wynikami — i to w perspektywie wieloletniej, nie tylko z ostatnich miesięcy. Myślmy przede wszystkim zdroworozsądkowo i kalkulujmy ryzyko inwestycji. Duże spółki giełdowe, jak Orlen czy PKO BP, których bankructwo z dnia na dzień jest mało prawdopodobne, oferują obligacje z jednocyfrowym kuponem odsetkowym. Gdy nikomu nieznana firma, o krótkiej historii, oferuje obligacje oprocentowane na kilkanaście procent w skali roku, należy zdawać sobie sprawę, że ryzyko jest dużo większe. Nawet jeśli zdecydujemy się na taką inwestycję, dobrze jest dywersyfikować produkty, w które lokujemy oszczędności. Inwestycja w każde obligacje bez pogłębionej analizy ryzyka jest hazardem. Pamiętajmy, że nie istnieje prawny instrument, który z założenia ma chronić obligatariuszy w przypadku złego ulokowania pieniędzy.