Idea magazynów samoobsługowych przyszła do nas z USA. Sprawdza się, bo mieszkania mamy coraz mniejsze, a piwnica czy komórka lokatorska nie zawsze jest w pakiecie, szczególnie w nowym budownictwie, gdzie takiej dodatkowej przestrzeni nie przewidziano dla wszystkich. W przestrzeń do wynajęcia postanowił zainwestować także Rafał Kołomański, razem ze swoim bratem Michałem.

Ich firma Więcej Miejsca, która oficjalnie ruszyła na początku kwietnia, nie jest jednak magazynem samoobsługowym, tylko magazynem… z obsługą. Firma sama bowiem przyjedzie do klienta ze specjalnym pojemnikiem na jego rzeczy, a kiedy klient będzie ich potrzebował, przywiezie go z powrotem.
— Szukałem podobnego rozwiązania na rynku, ponieważ moja rodzina potrzebowała więcej przestrzeni. Mieszkanie mamy niewielkie, a rzeczy coraz więcej — sezonowe ubrania, sprzęt sportowy, akcesoria dla dzieci — to wszystko trzeba gdzieś przechować. Doszliśmy do wniosku z bratem, że stworzymy firmę, która zaoferuje przestrzeń, trochę inną niż ta w magazynach samoobsługowych, gdzie samodzielnie trzeba przyjechać na miejsce,żeby zostawić rzeczy, a potem je odebrać — opowiada Rafał Kołomański.
Usługę w Więcej Miejsca można zamówić za pośrednictwem platformy internetowej. Koszt przechowywania rzeczy w jednym pojemniku o wymiarach 60 cm x 40 cm x 40 cm przez 30 dni to 19 zł. Zmieści się w nim np. około 70 dziecięcych ubranek czy 10 par damskich butów w pudełkach. Przechowywać można też większe przedmioty — rower, narty, snowboard, walizki czy wózek dziecięcy.
W zależności od ich gabarytów przechowywanie będzie kosztowało 19 albo 25 zł za 30 dni.
Przyjazd po rzeczy jest bezpłatny, a ich zwrot w wyznaczone przez klienta miejsce kosztuje 19 zł w przypadku jednego pojemnika albo jednego większego przedmiotu, plus 5 zł za każdy kolejny.
— W obecności klienta zamykamy pojemnik za pomocą plomby z unikalnym numerem, który będzie gwarancją, że nikt pojemnika nie otworzy. Poza tym odpowiadamy też za powierzone nam rzeczy do 1 tys. zł. Na taką kwotę mamy ubezpieczenie, jeśli klient będzie chciał większej gwarancji, może swoje rzeczy doubezpieczyć do sumy 3 tys. zł, za 4 zł miesięcznie — mówi Rafał Kołomański.
Na internetowym profilu każdy może też stworzyć własny „wirtualny schowek” z podglądem tego, co przechowuje. Bracia Kołomańscy w działalność zainwestowali wyłącznie prywatne pieniądze. Biznes wymaga kilkuset tysięcy złotych inwestycji.
— Wynajęcie magazynu, zakup pojemników i innych rzeczy, strona internetowa oraz opracowanie logistyki dowozu i zwrotu przechowywanych przedmiotów klientowi — to wszystko kosztuje — mówi Rafał Kołomański.
Na początku firma swoim zasięgiem obejmie jedynie Warszawę, ale w dalszej perspektywie myśli o poszerzeniu działalności również na inne miasta.