Przyjaźń czeka, widać jednak kompromis

Rafał Białkowski
opublikowano: 2007-01-11 00:00

Białoruś: nasz prezydent zawarł z rosyjskim kompromis w sprawie wznowienia tranzytu ropy. Kreml wprost tego nie potwierdza, ale...

Kancelaria prezydenta Białorusi poinformowała wczoraj wczesnym popołudniem, że Aleksander Łukaszenko telefonicznie dogadał się z Władimirem Putinem w sprawie wznowienia wstrzymanych w poniedziałek dostaw rosyjskiej ropy przez rurociąg Przyjaźń. Z oświadczenia wynika, że szczegóły mają zostać opracowane przez premierów obu krajów i przedstawione prezydentom do piątku.

Rosjanie nie potwierdzili jednak zawarcia kompromisu. Służba prasowa Kremla poinformowała tylko, że prezydenci omówili problemy współpracy gospodarczej, w tym w sferze energetyki. Zdaniem Rosjan, do rozmowy doszło z inicjatywy Łukaszenki, a jednym z jej wątków była sprawa tranzytu rosyjskiej ropy przez Białoruś.

Naftociągi w ruch

Gdy zamykaliśmy ten numer „PB” agencja ITAR TASS poinformowala o wznowieniu dostaw ropy. Nie potwierdził tego jednak rosyjski Transnieft odpowiadający za przesył surowca. Natociąg Przyjaźń jednak już czekał na ropę.

— PERN dostał list od białoruskiego operatora Przyjaźni, by przygotować się do wznowienia dostaw — powiedział Piotr Naimski, wiceminister gospodarki.

Także słowacki Transpetrol informował, że dostawy południową nitką Przyjaźni mają ruszyć jeszcze wieczorem.

Tymczasem polskie firmy paliwowe realizują plan awaryjny. Orlen poprosił o zgodę na wykorzystanie 200 tys. ton ropy z zapasów obowiązkowych. Uruchamiane są też dostawy drogą morską.

— Pierwsze statki pojawią się w Gdańsku w ciągu kilku dni — mówił Piotr Naimski.

Przy okazji polski rząd chce wykazać się solidarnością wobec Niemiec.

— Polska zaoferowała, że w razie potrzeby podzieli się pierwszymi dostawami z rafineriami we wschodnich Niemczech — dodał minister.

Cios dla eksportu

Rosyjsko-białoruska wojna wybuchła, gdy Mińsk nałożył 45 USD/t podatku tranzytowego na rosyjską ropę. Białorusini twierdzili, że to riposta na 180 USD/t cła eksportowego nałożonego na ropę dla ich kraju. Wczoraj Białoruś poinformowała o rezygnacji z tego podatku.

Kompromis przychodzi w samą porę, bo Kreml szykował się już do obłożenia cłem towarów importowanych z Białorusi. Dla jej gospodarki byłyby one zabójcze. Część retorsji już wprowadzono. Według rosyjskiego dziennika „Wiedomosti” od 29 grudnia ograniczenia objęły białoruski cukier. W najbliższym czasie mogłyby objąć także mięso i produkty mięsne, mleko, telewizory oraz meble.

Na rynek rosyjski trafia aż 48 proc. białoruskiego eksportu, wartego 6 mld USD rocznie. Największe uzależnienie od sąsiada dotyczy mięsa i produktów mięsnych (99,9 proc. całości eksportu), mleka i jego produktów (97,3 proc.), telewizorów (89,7 proc.), obuwia (89,4 proc.), lodówek (81,1 proc.) i ciągników (75,1 proc.).