Prawie 80 proc. danych z otaczającego świata dociera do nas przez oczy.

— Wzrok jest niewątpliwie najważniejszym zmysłem — wysyła do mózgu tyle informacji na sekundę, ile zawierają w sobie aż trzy książki Pana Tadeusza — mówi Piotr Psyllos, student Politechniki Białostockiej i wynalazca Matii, którego amerykański „Forbes” uznał za jednego z 30 najlepszych europejskich innowatorów poniżej 30. roku życia.
Mała wielka rzecz
Matia to projekt naukowo-badawczy, który może mieć ogromny wpływ na życie i funkcjonowanie osób chorych — ułatwia im orientowanie się w otaczającym ich świecie i miejscach publicznych bez potrzeby przystosowywania tych ostatnich do potrzeb osób niewidomych.
— Mówiąc najprościej, Matia to czerwone pudełeczko z różnymi czujnikami, które działają jak oczy i uszy człowieka. Pudełeczko zaopatrzone jest w 13 sensorów pozwalających rozpoznać aż 42 mln różnych przeszkód. Urządzenie nie potrzebuje łączenia z internetem — układ potrafi rozpoznać kilka tysięcy kategorii, korzystając z lokalnej bazy danych — wyjaśnia Piotr Psyllos.
Urządzenie jest tak małe, że może być przypięte do koszuli. Zarejestrowany przez nie obraz zostaje przekazany do telefonu komórkowego, który za pomocą tzw. audiodeskrypcji (słów i dźwięków) tworzy narracje opisującą przestrzeń, w której znajduje się dana osoba, np. „uważaj, po twojej prawej stronie znajdują się drzwi”.
Pomóc potrzebującym
Jak tłumaczy młody konstruktor, impulsem do stworzenia Matii było spotkanie z osobą niewidomą — prezesem fundacji „Audiodeskrypcja” działającej na rzecz osób cierpiących na zaburzenia widzenia. To doświadczenie przybliżyło Piotrowi Psyllosowi trudności, jakie w życiu codziennym napotykają podopieczni fundacji.
— Ponieważ większość problemów dotyczy wizji i wzroku, uznałem, że mogę wykorzystać sztuczną inteligencję w służbie osobom niewidomym. Chcę tworzyć wynalazki praktycznie, nie dla samego opublikowania pracy naukowej, ale takie, które pomogą znosić bariery i przeszkody — opowiada Piotr Psyllos.
Co istotne, Matia może pomóc także chorym na Alzheimera czy zmagającym się z demencją starczą. — Społeczeństwo się starzeje, przybywa ludzi cierpiących na cukrzycę i inne choroby uszkadzające wzrok. W Polsce żyje ok. 63 tys. osób całkowicie niewidzących i ok. 300 tys. z dużymi wadami wzroku, które utrudniają normalne funkcjonowanie — podaje twórca Matii.
Czas na biznes
Ale Matia może działać również w inny sposób. Na palec zakładamy urządzenie wyglądające jak sygnet. Wykonując ruchy ręką, możemy zdalnie sterować urządzeniami elektronicznymi, w tym wspomnianym wcześniej bazowym narzędziem Matii. Piotr Psyllos mówi, że działa to jak „wirtualna kreda”, którą można pisać w powietrzu.
— Niewielki sygnet można nosić stale, tak jak zegarek. Jego podstawową funkcją jest wspieranie osób niewidzących podczas obsługi telefonu komórkowego, szczególnie w miejscach publicznych. Z raportów fundacji osób niewidomych wiem, że największym problemem występującym w miejscach publicznych są często powtarzające się kradzieże — często wartościowego sprzętu służącego do dzwonienia. Powód jest prosty — smartfon, podczas obsługi, musi być wyciągnięty z kieszeni użytkownika, co zwabia żerujących na czyimś nieszczęściu złodziei — wyjaśnia Piotr Psyllos.
Młody wynalazca postanowił wydzielić sygnet z głównego projektu i wokół niego skupić działania biznesowe. Dwa miesiące temu wspólnie ze swoim opiekunem naukowym — dr. Jerzym Sienkiewiczem z Politechniki Białostockiej — założyli start-up i wystartował o wsparcie do platformy „Hub of Talents” rozwijającej innowacyjne pomysły biznesowe w ramach programu operacyjnego Polska Wschodnia.
Wcześniejsze i obecne projekty młodego konstruktora są nagradzane w zagranicznych konkursach. Matia została wyróżniona na targach wynalazców we Francji i w Stanach Zjednoczonych. A warto zaznaczyć, że projekt jest jeszcze mało znany na świecie.