Rosja od 1 stycznia 2007 roku wprowadza cło na eksport ropy naftowej na Białoruś. Oznacza to poważny cios dla Mińska, który czerpie zyski z reeksportu produktów naftowych.
Zgodnie z rozporządzeniem podpisanym 8 grudnia przez premiera Michaiła Fradkowa, ropa będzie dostarczana na Białoruś na takich samych warunkach jak do innych krajów - poinformowała we wtorek służba prasowa rządu Rosji.
Wysokość cła eksportowego na ropę raz na dwa miesiące określa rząd Rosji na podstawie średniej ceny rosyjskiej ropy Urals na rynkach światowych. Od 1 grudnia wynosi ono 180,7 USD za tonę.
Dotychczas Białoruś otrzymywał rosyjską ropę bez cła, następnie przerabiała ją w swoich zakładach i eksportowała produkty naftowe. Pobierała przy tym cło w wysokości 57 dolarów za tonę.
Eksperci szacują, w pierwszym półroczu 2006 roku zysk Białorusi z eksportu produktów otrzymanych z rosyjskiej ropy sięgnął 3,7 mld dolarów. W październiku Moskwa zażądała, aby Mińsk podniósł swoje stawki celne do rosyjskiego poziomu i przekazywał 85 proc. wpływów z tego tytułu do budżetu Rosji - tak, jak było to do 1999 roku. Ostrzegła zarazem, że jeśli strony nie dojdą do porozumienia w tej sprawie, to może ona ograniczyć dostawy ropy dla Białorusi do poziomu pokrywającego tylko jej potrzeby wewnętrzne.
W tym roku Białoruś otrzyma od Rosji 19,75 mln ton ropy. W przyszłym roku chciałaby zwiększyć dostawy do 21,5 mln ton.
Wprowadzenie cła na eksport ropy na Białoruś strona rosyjska uzasadniła obroną swoich interesów ekonomicznych.
W ubiegłym tygodniu władze w Mińsku poinformowały, że gotowe są dzielić się z Moskwą wpływami z eksportu produktów naftowych, wytworzonych z rosyjskiej ropy. Nie powiedziały jednak, w jakich proporcjach.
Również w zeszłym tygodniu premier Białorusi Siarhiej Sidorski zaapelował do Rosji, aby odstąpiła od zamiaru wprowadzenia ceł na eksport ropy do jego kraju. Jego zdaniem, byłoby to niezgodne z zasadami unii celnej, łączącej Białoruś i Rosję. (DI, PAP)