Róża van Thobis chce rozpętać wojnę

Marcin BołtrykMarcin Bołtryk
opublikowano: 2014-04-22 00:00

Podszywająca się pod dziennikarza „Pulsu Biznesu” osoba straszy klientów firm ochroniarskich. Na razie dwóch

Do jednej z dużych firm kurierskich w Polsce dotarło pismo. Z jego treści i formy wynikało, że autorem jest Róża van Thobis, dziennikarka „Pulsu Biznesu”, która przygotowuje artykuł dotyczący biznesowych praktyk i etyki w biznesie. Podobne pismo dotarło na biurko jednej z firm odzieżowych.

Róża pisze dwa razy

W skrócie: chodziło o kryteria, jakimi kierują się spółki — adresaci pism, przy doborze firm — dostawców usług ochroniarskich. W przypadku spółki kurierskiej pytania dotyczyły Solid Security. Prezesa firmy odzieżowej pytano o „zbrojne ramię Poczty Polskiej” — Centrum Usług Koncesjonowanych Poczty Polskiej (CUK). List zawierał także kilka pytań, z których większość sugerowała, jakoby podmioty ochroniarskie, które dla wspomnianych firm pracują, dopuszczały się pracowniczych nadużyć, a sądy prowadziły w jej sprawie postępowania „administracyjno- -karno-skarbowe” lub podejrzeń naruszenia regulacji unijnych. Osoba podpisana pod listem — Róża van Thobis — nie była i nie jest dziennikarzem ani współpracownikiem „Pulsu Biznesu”. Nie wiemy, kim jest. Listy zawierają także pokaźne pliki fotokopii artykułów na temat Solid Security z najróżniejszych polskich tytułów prasowych lub wyroki w sprawach prowadzonych z udziałem CUK. Dla uwiarygodnienia pisma jego autor podał nasze prawdziwe dane teleadresowe, poczty elektronicznej oraz informację, że tekst ukaże się w gazecie i na naszych stronach WWW.

— Naszą czujność wzbudziła zarówno forma zapytania, jak i jej treść. Wyraźnie z niej wynikało, że celem nie jest uzyskanie odpowiedzi na pytania, ale zainteresowanie nas zamieszaniem lub rzekomym zamieszaniem wokół Solid Security. Po skontaktowaniu się z redakcją szybko ustaliliśmy, że to mistyfikacja, która ma na celu zdyskredytowanie jednej z pracujących dla nas firm — mówi przedstawiciel firmy kurierskiej.

W podobnym tonie odpowiada przedstawiciel firmy odzieżowej. Obie firmy postanowiły nie ujawniać swoich nazw. Nie chcą być łączone z — jak można przypuszczać — wewnętrzną wojną na rynku usług ochroniarskich.

Cel i kara

Nietrudno się domyśleć, jaki cel przyświecał nadawcy pisma. A kto nim może być? Raczej można wykluczyć konkurentów (w ostatnim czasie nie było żadnego konkursu ofert na takie usługi). Być może jest to niezadowolony były pracownik lub grupa pozostająca ze swoim pracodawcą w sporze. Niezależnie od tego, czy intencją adresata jest zainteresowanie mediów sytuacją na rynku ochroniarskim, czy też zdyskredytowanie konkretnych firm, jego działanie jest naruszeniem dóbr osobistych. Może być podstawą do wytoczenia mu procesu cywilnego. Jeśli zostanie zidentyfikowany.

— Nie mamy narzędzi, żeby podjąć jakieś działanie w tej sprawie. Korespondencja dotarła do jednego z naszych klientów tradycyjną pocztą. Ustalenie nadawcy jest niemożliwe. Niemniej rozważymy poinformowanie naszych klientów o zaistniałej sytuacji — mówi Krzysztof Lenard, radca prawny Solid Security.

W podobnym tonie wyraża się Zbigniew Baranowski, rzecznik Poczty Polskiej. — Uważnie przyjrzymy się sprawie, tym bardziej że informacje na temat CUK zawarte w liście nie są prawdziwe — mówi Zbigniew Baranowski. List nie stanowi jednak dokumentu w rozumieniu prawa karnego.

— Zgodnie z art. 115 § 14 Kodeksu karnego dokumentem jest każdy przedmiot, z którym związane jest określone prawo albo którego treść stanowi dowód prawa, stosunku prawnego lub okoliczności mającej znaczenie prawne. Zarówno treść tego pisma, jak też brak opatrzenia go własnoręcznym podpisem przesądzają, że w rozumieniu karnoprawnym nie stanowi on dokumentu — wyjaśnia Magdalena Antos, adwokat z Kancelarii Prawnej Chałas i Wspólnicy.

To natomiast wyklucza zastosowanie art. 270 § 1 Kodeksu karnego, zgodnie z którym „kto w celu użycia za autentyczny, podrabia lub przerabia dokument lub takiego dokumentu za autentyczny używa, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. W przypadku mniejszej wagi sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do 2 lat”.

— Pismo to może ewentualnie świadczyć o czarnym PR na szkodę Solid Security, co mogłoby stanowić podstawę dochodzenia roszczeń na drodze cywilnej jako naruszenie dóbr osobistych. Ale zidentyfikowanie autora wydaje się bardzo trudne. Poza tym podmiotem uprawnionym byłoby Solid Security, a nie „Puls Biznesu” — podsumowuje Magdalena Antos.