Obecnie najbardziej prawdopodobny scenariusz to rozwiązanie parlamentu przez prezydenta w związku z przekroczeniem terminu prac parlamentarnych nad budżetem 2006, uważa wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego i sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej (PO) Grzegorz Schetyna.
Po dwóch rozmowach z prezydentem Lechem Kaczyńskim w ub. tygodniu szef PO ogłosił, że widmo wcześniejszych wyborów oddaliło się, natomiast nie wzrosły szanse na koalicję PO z Prawem i Sprawiedliwością (PiS).
Od tego czasu jednak nie doszło do przesilenia na scenie politycznej.
„Są trzy możliwości: albo koalicja PiS z LPR, Samoobroną i PSL; druga – to koalicja PiS i PO; trzecia – rozwiązanie parlamentu i nowe wybory” – powiedział Schetyna we wtorkowym wywiadzie dla radiowej Trójki.
„Matematyka podpowiada, żeby powiedzieć: 1/3, 1/3, 1/3. Ja uważam, że najwięcej szans dzisiaj dałbym nowym wyborom, tzn. decyzji Kaczyńskiego. Ale uważam też – i takie jest oczekiwanie opinii publicznej – że PiS powinien zrobić wszystko, żeby powołać większościową koalicję w tym Sejmie” – powiedział sekretarz generalny PO.
Schetyna podtrzymał negatywną ocenę PO wobec zaproponowanego przez szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego paktu stabilizacyjnego. Miałby on obowiązywać przez sześć miesięcy i polegać na wstrzymaniu się opozycji m.in. od wniosków o wotum nieufności wobec ministrów, a w tym czasie PiS chciałoby osiągnąć porozumienie koalicyjne.
„To są niepoważne propozycje, które bardziej chyba chcą obrazić niż coś wspólnego zbudować. PiS chciał pokazać, że mając ponad 26% można rządzić samodzielnie. Nie można rządzić – i to jest przykra i bolesna lekcja dla polityków PiS” – stwierdził lider PO.
Na wtorek na godz. 16:00 zaplanowano trzecie czytanie (czyli ostateczne głosowanie) budżetu 2006. Jednakże przyjęcie ustawy we wtorek nie musi oznaczać jednak uniknięcia skrócenia kadencji parlamentu przez prezydenta, ponieważ skłania się on do takiej interpretacji zapisów konstytucji, według której czteromiesięczny termin prac parlamentarnych nad budżetem mija z końcem stycznia.
Senat planuje zająć się ustawą budżetową na posiedzeniu 30-31 stycznia, ale w przypadku wprowadzenia poprawek przez izbę wyższą ustawa musiałaby wrócić do Sejmu.
Kaczyński zapowiadał jednak, jak podawali przedstawiciele jego kancelarii i politycy partii opozycyjnych, traktuje skrócenie kadencji parlamentu jako wyjście ostateczne.