Sławosz Uznański, astronauta Europejskiej Agencji Kosmicznej, zapisał się w historii jako drugi Polak w kosmosie i pierwszy, który dotarł na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). Podczas misji na przełomie czerwca i lipca 2025 r. zrealizował polski program naukowo-technologiczny IGNIS – 13 eksperymentów, które badały m.in. wpływ mikrograwitacji na zdrowie człowieka i monitorowały hałas na ISS za pomocą polskich czujników.
To był moment, który miał szansę stać się punktem zwrotnym dla polskiej nauki.
Nauka bez granic
Eksperymenty naukowe i technologiczne, które poleciały na ISS, wyłoniono w konkursach Polskiej Agencji Kosmicznej i ESA. Miały pomóc rodzimym firmom i instytutom testować technologie w mikrograwitacji.
Równolegle tysiące uczniów zgłosiło w konkursie edukacyjnym pomysły na własne doświadczenia – około 30 najlepszych Sławosz Uznański przeprowadził na orbicie. Młodzi naukowcy mogli zobaczyć fizykę w akcji: jak w stanie nieważkości zmierzyć masę, skoro nie działają wagi, czy jak wygląda codzienne życie astronauty – od diety po sen w przestrzeni kosmicznej.
Po powrocie na Ziemię astronauta nie zwolnił tempa. 15 października ruszyła jego trasa po uczelniach „IGNIS – Polska sięga gwiazd”, która potrwa do 19 grudnia i obejmie 16 uniwersytetów w całym kraju. To kontynuacja edukacyjnej misji, którą Sławosz Uznański rozpoczął jeszcze w kosmosie. Wcześniej, podczas Tygodnia Kosmicznego ESA (6–10 października), spotykał się z uczniami szkół podstawowych i średnich, inspirując ich do naukowych poszukiwań.
Stracony moment
Misja IGNIS była czymś więcej niż projektem naukowym – stała się narzędziem inspiracji. Mogła pobudzić młodych ludzi do wyboru kierunków technicznych i inżynieryjnych. Problem w tym, że państwowy system nie był na to gotowy. Zamiast dyskusji o badaniach i innowacjach, media zdominowały historie o… pierogach, które Sławosz Uznański zabrał na orbitę.
– Połączenie informacji, że misja była droga, z doniesieniami o pierogach dawało fatalny efekt wizerunkowy. To pokazuje, jak bardzo nie jesteśmy oswojeni z realiami projektów badania kosmosu – mówi Maria Mach, dyrektorka biura Funduszu Zdolni wspierającego rozwój naukowy młodych ludzi.
Choć misja zaangażowała tysiące uczniów i przyniosła wymierne efekty, brakowało strategii komunikacyjnej i promocyjnej, która utrwaliłaby jej znaczenie.
– Ta misja pokazała, że wciąż działamy sektorowo. Instytucje nie potrafią współpracować, nie mają wspólnej wizji – ocenia Paweł Pacek, dyrektor działu nowych technologii w Agencji Rozwoju Przemysłu.
O udziale Polaka było wiadomo z rocznym wyprzedzeniem, ale administracja nie przygotowała żadnej długofalowej kampanii. A przykłady innych krajów pokazują, że można to zrobić inaczej. W Wielkiej Brytanii po locie Tima Peake’a ruszył program edukacyjny obejmujący 35 proc. szkół i 2 mln dzieci. W Niemczech Alexander Gerst zabrał na ISS nasiona, które po powrocie trafiły do szkół jako część lekcji biologii i fizyki.
– Mieliśmy wzorce, ale z nich nie skorzystaliśmy. To oznacza, że nie wykorzystaliśmy w pełni pieniędzy zainwestowanych w misję – uważa Paweł Pacek.
Wkracza biznes
W miejsce administracyjnej pustki weszły prywatne inicjatywy. Najgłośniejszą jest Kosmopark – interaktywna wystawa łącząca naukę z rozrywką, która powstała z inicjatywy spółki Innowacyjne Technologie Edukacyjne. Odwiedzający mogą odbyć misję w VR, poczuć grawitację Jowisza czy przeżyć symulację czarnej dziury.
Od 2022 r. Kosmopark odwiedziło ponad pół miliona osób, a roczne przychody przekraczają 8 mln zł. Wystawa, dostępna w Warszawie do 14 czerwca 2026 r., gościła już w 17 miastach w Polsce, m.in. Gdyni, Gdańsku, Łodzi, Krakowie, Wrocławiu i Olsztynie, a teraz rusza do Litwy, Łotwy, Niemiec, Hiszpanii i Czech. W planach jest również stała ekspozycja w jednym z europejskich miast.
– Naszym zadaniem jest przeprowadzenie młodych ludzi od fascynacji do dociekliwości. Zainteresowanie kosmosem to dopiero początek. Prawdziwa edukacja zaczyna się wtedy, gdy uczymy zadawać pytania, a nie powtarzać odpowiedzi – podkreśla Maria Mach.
Kosmos motorem gospodarki
Polski sektor kosmiczny rozwija się w imponującym tempie. Według raportu POLSA „Ocena rozwoju badań i użytkowania przestrzeni kosmicznej w Polsce 2024” działa w nim ponad 500 podmiotów – firmy, instytuty badawcze i uczelnie. Zatrudnienie znajduje tam niemal 12 tys. osób.
Polska Strategia Kosmiczna zakłada, że do 2030 r. nasz kraj osiągnie 3-procentowy udział w europejskim rynku kosmicznym. W 2024 r. publiczne inwestycje sięgnęły 237,1 mln euro, co dało Polsce 9. miejsce w ESA.
Trwają też prace nad projektem MikroGlob – narodowym systemem obserwacji Ziemi wartym ponad 556 mln zł, którego start zaplanowano na 2027 r.
– Sektor kosmiczny dojrzewa. Potrzebuje nie tylko inżynierów, ale też prawników, menedżerów, specjalistów od marketingu. To już nie kilka entuzjastycznych start-upów, lecz pełnoprawna gałąź gospodarki – mówi Paweł Pacek.
Od inspiracji do strategii
Polska wreszcie zaczyna budować własny kosmiczny ekosystem. Rośnie zainteresowanie naukami ścisłymi, a liczba firm z sektora space tech systematycznie się zwiększa. Ale dopóki edukacja, nauka i administracja nie nauczą się działać wspólnie, nawet najgłośniejsze misje pozostaną tylko krótkim błyskiem w mediach.
– Pokazywanie fascynujących rzeczy nie przez pryzmat gotowych rozwiązań, ale przez pytania, to najlepsza droga. Jeśli misja zaciekawi, młodzi ludzie sami będą chcieli zrozumieć. I wtedy zaczyna się prawdziwa nauka – podsumowuje Maria Mach.