Siłownia dla mózgu

Mirosław KonkelMirosław Konkel
opublikowano: 2022-05-09 10:14

Medytacja do spółki z neurofeedbackiem to najszybszy sposób na przeprogramowanie swojego mózgu — twierdzi Kamila Orlińska, zarządzająca fundacją Global AI.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja
Hakowanie umysłu:
Hakowanie umysłu:
Dzięki obserwowaniu fal mózgowych podczas trenowania uważności, koncentracji lub kreatywności wiemy, jak przyspieszyć swój rozwój — Kamila Orlińska z Global AI.
Grzegorz Kawecki

„PB”: Połączyła pani inżynierię, 15 lat pracy w branży IT i 30 lat doświadczeń medytacyjnych, aby pomagać ludziom w rozwoju umysłu i ducha. Skąd pomysł?

Kamila Orlińska: Mózg, podobnie jak inne części ciała, należy ćwiczyć. Niektórzy z nas widzą potrzebę rozwijania swojego umysłu: elastyczności poznawczej, koncentracji, pamięci, ale nie wiedzą, jak się za to zabrać. Z pomocą technologii postępy w tej dziedzinie mogą być dużo szybsze i trwalsze.

Do niedawna sądzono, że komórki nerwowe powstają tylko w okresie dzieciństwa. Dziś wiemy, że to nieprawda. Tzw. neuroplastyczność mózgu dotyczy nawet seniorów.

Rzeczywiście. W ostatnich 20-30 latach wiedza na temat mózgu bardzo się rozwinęła. Jeszcze do niedawna twierdzono, że neuroplastyczność jest znacząca do 21. lub 22. roku życia, czyli do końca adolescencji, a potem jest już tylko degradacja na skutek alkoholu, nałogów, wypadków i innych szkodliwych czynników. Teraz wiadomo, że neuroplastyczność może działać do końca naszych dni, choć nie jest już tak spektakularna jak w okresie dorastania. Są dzieci, którym z powodu epilepsji usunięto połowę mózgu, przez co straciły także ośrodek odpowiedzialny za mowę. Odbudowały go w drugiej części mózgu, a nawet opanowały później dwa języki. W przypadku osób starszych neuroplastyczność pozwala utrzymać mózg w dobrej kondycji, a niekiedy pomaga także w rekonwalescencji. Po wylewach absolutnie można sobie odbudować połączenia między neuronami.

Po przeciwnej stronie sytuuje się mit, który głosi, że wykorzystujemy tylko 10 proc. swojego mózgu.

To nieprawda. Możliwości tego skomplikowanego organu są także znacznie większe, niż zwykliśmy do niedawna sądzić. W 2017 roku szwajcarscy neurolodzy wykonali model matematyczny, który pokazuje, że mózg może pracować aż w 11 wymiarach. Pierwszy to linia, drugi – figury płaskie, trzeci – świat, w którym żyjemy.

Tymczasem nasza percepcja może wykraczać poza trzy dane fizyczne: długość, szerokość i wysokość, a także czwarty wymiar przestrzenny, którym jest czas...

Właśnie. Tłumaczę to sobie tak, że możemy sobie dodawać wymiary, by w końcu na dany problem móc spojrzeć z 11 punktów widzenia. Nie jesteśmy ograniczeni do znanej nam czasoprzestrzeni. Zdanie sobie z tego sprawy jest bardzo uwalniające. Inne odkrycie ostatnich lat dotyczy tego, że nasz mózg pracuje nie tyle punktowo, ile systemowo, jako spójny ekosystem.

Co to oznacza?

Kiedyś mówiło się o punktach w naszym mózgu, na przykład o takim, który odpowiada za ruch i odczucia ręki. Teraz powszechne jest patrzenie na ten organ jako na całość. Owszem, można w nim wskazać określone części, ośrodki, ale każdy pracuje w określonych sieciach. Tym wszystkim zajmuje się nauka, ale dla nas ważne są płynące z takich odkryć korzyści praktyczne. Tu pojawia się pytanie: jak doprowadzić do jak największej neuroplastyczności?

Jakie są odpowiedzi?

Od czasów rewolucji przemysłowej bardzo swój mózg ograniczyliśmy. Wynika to po części z używania technologii i wyręczania się nią. Jest nawet coś takiego, jak demencja cyfrowa. Tak dużo korzystamy z tabletów, smartfonów czy konsol do gier, że doprowadziło nas to do zaburzenia pamięci krótkotrwałej. Nasz umysł rozleniwia również rutyna. Niektórzy nawet przez kilkadziesiąt lat wykonują ciągle te same czynności. Kolejny problem wiąże się z siecią trybu domyślnego, która uaktywnia się wtedy, gdy nie pracujemy nad danym zadaniem, ale pozwalamy myślom podążać własnym biegiem. Wówczas zaczynamy rozkminiać swoją przeszłość, funkcję, rolę społeczną, swoje powinności. W tych momentach liczy się tylko nasze ja. A tym, czego brakuje nam dzisiaj, jest umiejętność spojrzenia na siebie w szerszym kontekście. Szkopuł w tym, że usunęliśmy ze swojego horyzontu duchowość I życie plemienne. Ludzie są coraz bardziej wyizolowani, coraz później decydują się na założenie rodziny. Każdy ma wrażenie, że granie solo daje nam wydajność i rozwija, a tak naprawdę ogranicza.

Czy duchowość nie jest jednak luksusem izolacji, ucieczką od społeczeństwa? Często słyszałem, jak ktoś nazywał mnichów darmozjadami, a buddyjską medytację kontemplowaniem własnego pępka...

Na Zachodzie mamy bardzo spłycone podejście do duchowości, zarówno chrześcijańskiej, jak też dalekowschodniej. Ostatnim elementem buddyjskiej medytacji jest compassion, czyli ja życzący innym powodzenia, szczęścia. Neurobiolog Andrew Newberg na podstawie badań doszedł do wniosku, że nasz mózg stworzony jest do doświadczeń mistycznych. Bez nich trudniej uwolnić się ze wspomnianej sieci trybu domyślnego i ciągle kręcimy się wokół swojego ja.

Wróćmy do technologii. Dlaczego mimo tylu zastrzeżeń do narzędzi IT korzysta z nich pani na zajęciach z medytacji, koncentracji i kreatywności?

Neurofeedback i medytacja dają nam możliwość przyspieszenia rozwoju. Każdy z nas jest inny, co oznacza, że Kowalskiemu niekoniecznie służy to, dzięki czemu postępy robi Nowak. Technologia pozwala określić, jaki rodzaj ćwiczeń zbliża daną osobę do stanów podwyższonej świadomości charakterystycznych dla mistyków.

To jest właśnie ten neurofeedback?

Neurofeedback polega na tym, że mamy sprzęt do mierzenia fal mózgowych, oprogramowanie i komputer, dzięki czemu w czasie rzeczywistym możemy zajrzeć do mózgu uczestnika zajęć. Natychmiast dostajemy informację zwrotną na temat tego, jak ktoś reaguje na określone instrukcje. Pomaga to dopasować program ćwiczeń do konkretnych ludzi. Takie podejście zdaje egzamin również w terapii. Podam przykład zastosowania neurofeedbacku w pracy z dziećmi z ADHD. Okazuje się, że 70 proc. z nich może odstawić leki. Nie są wprawdzie wyleczone, ale jest im łatwiej skoncentrować się na tym, co na lekcji mówi nauczyciel. Lepiej sobie radzą z rozproszeniami.

Zamiast działać po omacku, używacie czegoś w rodzaju mapy, kompasu, a nawet GPS?

Dla mnie najtrafniejsze jest porównanie z siłownią. Tak jak buduje się mięśnie na siłowni, tak z neurofeedbackiem tworzy się w mózgu nowe połączenia neuronalne. Są na to różne sposoby: pasja, medytacja, wchodzenie w stan flow. W rezultacie nasz mózg pracuje lepiej, a my jesteśmy szczęśliwsi.

PODCAST

w tym tygodniu: „Transhumanizm — poszerzanie granic człowieczeństwa!”

goście: Marcin Przybyłek — pisarz science fiction, Joanna Bensz — Longivity Center, Kamila Orlińska — fundacja Global AI, Edi Pyrek — iMind Insitute.