Stagflacja na horyzoncie

Adam Stańczak, Analityk DM BOŚ
opublikowano: 2022-06-20 08:14

W zakończonym tygodniu globalne rynki akcji miały do grania tylko jeden temat – jastrzębią politykę banków centralnych. Centrum sceny zajęła amerykańska Rezerwa Federalna, ale zaskoczeń rynkom nie oszczędził też Szwajcarki Bank Centralny. Cenę kredytu podniósł również Bank Anglii.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Nie ma jednak wątpliwości, iż najważniejszym wydarzeniem był finał czerwcowego posiedzenia FOMC i konferencja prasowa prezesa Fed. Decyzja o podniesieniu stóp procentowych Rezerwy Federalnej o 75 punktów nie była zaskoczeniem. Rynek wyceniał taki scenariusz właściwie każdego dnia od ostatniej publikacji amerykańskiej CPI w końcówce poprzedniego tygodnia. Zaskoczeniem była łagodna w wymowie konferencja szefa Fed, która stała w czytelnej sprzeczności z działaniami FOMC. W efekcie inwestorzy – przynajmniej w pierwszych reakcjach – przyjęli podwyżkę jako gołębią i w sposób klasyczny dla rynków próbowali sprzedać fakty, co w tym konkretnym wypadku oznaczało zakończyć przecenę pod mocną podwyżkę ceny kredytu, którą grali od kilku sesji poprzedzających decyzję FOMC. W finale do głosu doszły jednak przekonania, iż polityka Fed jest ciągle w fazie zależności od napływających danych, a te wskazują na presję inflacyjną i potencjalnie kolejną podwyżkę stóp o 75 punktów bazowych już na lipcowym posiedzeniu FOMC.

Z perspektywy końca tygodnia widać, iż rynek dokonał skokowego przesunięcia w szacunkach. Do odczytu CPI rynek pozycjonował się pod dwie lub trzy podwyżki ceny kredytu w USA po 50 punktów bazowych i późniejszego przejścia polityki monetarnej Fed w standard, czyli do podwyżek po 25 punktów bazowych. Po odczycie CPI i po czerwcowym posiedzeniu FOMC pojawił się przymus wyceny dwóch podwyżek stóp procentowych po 75 punktów bazowych. Inaczej mówiąc rynek miał właściwie godziny na ułożenie się pod scenariusz, w którym na przestrzeni sześciu tygodni stopy procentowe w USA będą wyższe o 150 punktów bazowych. Stąd tąpnięcia na początku tygodnia i w jego końcówce na chwilę tylko przerwane „sprzedaniem faktów”, które naprawdę nie były faktami. Pochodną jest skok zmienności na rynkach i stale niezakończone przez giełdy wycenianie nowego układu sił, który zapewne skończy się nie tylko szybszą od niedawnych oczekiwań ścieżką zacieśnienie w polityce monetarnej, ale też przymusem wycenienia recesji wymuszonej przez Fed w celu zwalczenia inflacji. W naszej opinii Fed pogodzony jest już ze scenariuszem recesyjnym. Stąd gołębie akcenty w czasie konferencji prezesa Rezerwy Federalnej, który właściwie przepraszał za sytuację, w jakiej znajdą się gospodarka i bank centralny.

W naszej opinii efektami przesunięcia akcentu w polityce Fed na walkę z inflacją i zaostrzenia kursu na ścieżce zacieśnienia będą wymuszone osłabienie rynku pracy i recesja w gospodarce, które rynki akcji – mimo ostatnich spadków – jeszcze będą musiały wycenić. Co ważne, rynki będą musiały wycenić również scenariusz stagflacyjny, w którym akcje będą operowały w kontekście podwyższonej inflacji, na którą Fed ma ograniczony wpływ – ceny energii i żywności – i która może spaść dopiero przy naprawdę ostrym hamowaniu w gospodarce. W praktyce należy oczekiwać mieszanki spadkowej, w której rynki akcji będą musiały operować w sytuacji stale wysokich odczytów inflacji przy jednoczesnym manifestowaniu się efektów spowolnienia w bilansach spółek. Dlatego podtrzymujemy nasze przekonanie z poprzednich komentarzy dla rynków zagranicznych, iż giełdy czeka uatrakcyjnienie wycen i niższe poziomy indeksów.

Nie spodziewamy się, by przed końcem III kwartału można było szukać swojej szansy pod nowy cykl gospodarczy i nową hossę. Niemniej, jednym z testów odporności rynków na dalszą przecenę i okresem, który da wgląd w kondycję spółek będzie sezon publikacji wyników kwartalnych. Raporty zaczną płynąc na rynek na początku lipca, więc wcześniej rynki będą skupiały się na danych makro i pytaniach o lipcowe posiedzenie FOMC.